Nasza Księgarnia, Warszawa 2013.
Marzenia zwyczajne
Rzadko w młodzieżowych powieściach pojawia się tak wiele dzieci, ale Agnieszka Tyszka, żeby uwiarygodnić otoczenie bohaterów, tę właśnie drogę wybiera. A że prezentuje przy tym sporo małych indywidualności, sprawia, że odbiorczynie pokochają „Kawę dla kota” – a dokładniej jej kolejne wydanie. Jest tu Pysia, siostra Neli i niemowlak. Jest Tesia, kilkulatka rezolutna i spiritus movens wakacyjnego zauroczenia, jest wreszcie Sophie, dziecko nadambitnych rodziców, twór przerażający, bo pozbawiony dostępu do uroków dzieciństwa. Sama Nela próbuje odnaleźć się w tym towarzystwie: boi się, że przez dziecko rozpadnie się związek mamy i Artysty, nawiązuje kontakt ze swoim – nieznanym do niedawna – ojcem, opiekuje się kotem moherowej sąsiadki oraz mądrą nad wiek Sophie. Czternastolatka chciałaby poukładać swoje sprawy i ustabilizować rozgardiaszową codzienność – ale wtedy pojawia się Kot. Sympatyczny, miły i opiekuńczy chłopak, który właściwie nie wywołuje wzmożonego bicia serca, ale dodaje otuchy i przyjemnie spędza się z nim czas. Pod wpływem krewnych Nela podczytuje na wakacjach książkę o mowie kwiatów – i uzewnętrznia swoje uczucia, układając kwiatowe smsy dla różnych osób. Takie reakcje na kolejne wydarzenia są po pierwsze oryginalne i wyróżniają powieść, a po drugie – umożliwiają narratorowi proste i bezproblemowe nazywanie uczuć kłębiących się w bohaterce.
Bo „Kawa dla kota”, jak większość książek Tyszki, to powieść o uczuciach. W życiu nastolatki dzieje się sporo, tak, że nie ma nawet czasu na porządne przeanalizowanie własnego stanu ducha, a co dopiero na rozwodzenie się nad wakacyjnymi zauroczeniami. Nela jest potrzebna bliskim, a od nich też otrzymuje wsparcie. Kiedy ktoś się pogubi i wystraszy, zawsze znajdzie się ktoś inny, kto przyjdzie z pomocą, załagodzi konflikty, podsunie radę i uspokoi sytuację. Nie brakuje w tej powieści mądrych gestów i drobnych dowodów rodzinnej miłości. Tak stawia się czoła wielkim wyzwaniom, na przykład śmierci lub… problemowi rodziców Sophie. W „Kawie dla kota” liczy się ciepło i poczucie bezpieczeństwa, aura bliskości i zaangażowanie emocjonalne. Równowagę dla niedojrzałego ojca Neli stanowi dobry ojczym, a ucieczkę od trosk zapewniają koty. Autorka zresztą wplata do powieści garść ciekawostek, zarówno o znaczeniu kwiatów, jak i o kocich zwyczajach.
Na marginesie tworzy również satyrę na część społeczeństwa. Obrywa się moherowej sąsiadce, która kota traktuje lepiej niż całą swoją rodzinę. W karykaturze sportretowani zostają bezduszni i zapracowani rodzice Sophie, którzy zamienili małą wręcz w robota, wyedukowanego jeszcze przed szkołą i kipiącego od wiedzy, ale niepotrafiącego cieszyć się dzieciństwem. Także opiekunka Sophie należy do tych zasługujących na naganę. W takim otoczeniu oddech przynosi normalność przy Kocie: Nela na spotkanie z chłopakiem może zabrać małą Sophie i nie robić z tego problemu; może też kompromitować się w oczach Kota bez obaw, że zostanie wyśmiana czy odrzucona. Nastoletnie lęki i dramaty tu zostają przysłonięte przez szczerość uczuć. Bohaterowie nie muszą nikogo udawać, zyskują spokój.
„Kawa dla kota” to książka, która podobała się młodzieży. Odbiorczynie dostrzegają w niej odbicie normalności, upragnionej uczuciowej stabilizacji, a i wiele humoru w serdecznej narracji. Do tego młode czytelniczki zachęca jeszcze sekretna mowa kwiatów, dodatkowa wartość sympatycznej historii. Agnieszka Tyszka umiejętnie stworzyła wakacyjną obyczajówkę, która przemawia do wyobraźni dziewczyn. Uniwersalna (mimo dziś już trochę przebrzmiałych „moherowych” wstawek) historia uruchamia stonowane marzenia, do których nie trzeba ani odwagi, ani szczęśliwych zbiegów okoliczności. Nic dziwnego, że na rynku ukazuje się kolejne wydanie „Kawy dla kota”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz