WNK, Warszawa 2013.
Bajka przez łzy
Zwykle – co stało się już konwencją nawet wyśmiewaną w niektórych czytadłach – zapracowane i zabiegane bohaterki porzucają swoje zajęcia, by osiąść na wsi, z dala od wielkomiejskiego zgiełku – i tam odnajdują szczęście. Jaga ląduje na wsi, by przygotować się do nadchodzącego kresu – bo diagnoza lekarzy, rak mózgu, nie daje jej już żadnej nadziei na więcej niż cztery miesiące życia. Bohaterka rozstaje się z pracą, mieszkaniem i samochodem. Z przyjaciółmi nie, bo ich nie ma. W rozpadającej się chatce pozbawionej wygód rozpoczyna ostatni etap egzystencji. Za towarzyszy ma tylko zwierzęta – energicznego psa, ekscentrycznego kota i mysz.
Kasia Bulicz-Kasprzak postawiła na powieść-baśń, a że w serii Babie lato pojawiają się z reguły optymistyczne czytadła – zaskoczyła czytelniczki mało dodającym otuchy wstępem. Odkryła utajone lęki współczesnego świata i uniemożliwiła postaci entuzjastyczne podejście do rzeczywistości. Ale w życiu Jagi wiele rzeczy nie układało się najlepiej – bohaterka przyzwyczaiła się do tego, co zgotował jej los, nie znała za to prawdziwego szczęścia. To sposób autorki na złagodzenie żalu i wstrząsu po diagnozie. A o samej chorobie szybko się zapomina – bo w chatce na wsi dzieje się zbyt wiele, żeby Jaga miała czas na użalanie się nad sobą. Musi przecież nauczyć się żyć w nowym miejscu, nawet jeśli to tymczasowe i krótkotrwałe rozwiązanie.
„Nalewka zapomnienia” wychodzi od zmodyfikowanego schematu i odrzuca banalny wstęp. Szybko jednak autorka wprowadza odbiorczynie w temat rzadko spotykany w obyczajówkach: Jaga rozumie mowę zwierząt. Ten chwyt kojarzy się raczej z bajkami i wydaje się dość infantylny, na szczęście równocześnie z nim ujawnia się też poczucie humoru Bulicz-Kasprzak – i błyskawicznie bajkowe pomysły zostają zrównoważone przez dowcip. Trzy zwierzęce indywidualności to czynnik rozśmieszający – i nieważne już, że Jaga tłumaczy to sobie rojeniami chorego mózgu. O chorobie przez długi czas się nie pamięta.
Po przełamaniu schematu fabularnej osi czytadła Kasia Bulicz-Kasprzak bardzo chętnie wkracza w świat baśni – i przez ten gatunek filtruje dalsze, mimo wszystko realistyczne losy postaci. Posiłkuje się przy tym pomysłami niemal obowiązkowymi na przykład w komediach romantycznych, ale czyni to z ogromnym wdziękiem i nie pozwala oderwać się od lektury. Paradoksalnie wyjściowy temat rychłej śmierci bohaterki nadaje tomowi lekkości, odsuwa podejrzenia o huraoptymizm, ale nie zabiera ciepłego humoru, stale obecnego w narracji. Jaga stopniowo odsłania swoją przeszłość i reguluje ziemskie (przyziemne) sprawy, a do tego nie popada w rzewny nastrój, rozpacz czy przygnębienie. „Nalewka zapomnienia” przechodzi w bajkę, a kto zaakceptuje jej reguły, ten przyjmie już każdy pomysł autorki – choćby i był z innego świata.
„Nalewka zapomnienia” to jedna z tych powieści, które otulają jak ciepły koc, przynoszą wytchnienie i spokój, dostarczają rozrywki i prowadzą w świat bohaterki dla relaksu. Bulicz-Kasprzak pewnie wiedzie swoje postacie przez nie zawsze proste sytuacje, pamięta o wymaganiach odbiorczyń, ale nie boi się pomysłowych wyobraźniowych rozwiązań. Proponuje bajkę na dobranoc – to ten typ lektury, do którego nie każda czytelniczka chce się przyznać, ale który bywa bardzo potrzebny. Cieszy tu niesztampowe poczucie humoru, sprawna narracja, a i zgrabne przeskakiwanie między konwencjami. Warto czasami wpuścić do prawdziwego świata trochę fantazji i przekonać się, co z tego może wyniknąć. „Nalewka zapomnienia” to doskonała ilustracja takiego eksperymentu, a przy tym powieść, którą odbiorczynie pokochają. Wybacza się autorce nawet fabularne drogi na skróty: w końcu naprawdę bezcenne są proponowane przez nią przejścia od łez do śmiechu. A mysz zasługuje w ogóle na osobną powieść…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz