wtorek, 2 lipca 2013

Shelley Emling: Maria Skłodowska-Curie i jej córki

Muza SA, Warszawa 2013.

Rodzina i praca

Bardzo ludzką i osobistą historię o Marii Skłodowskiej-Curie przedstawia Shelley Emling w tomie „Maria Skłodowska-Curie i jej córki”. Na ton książki wpływ ma zawężenie tematu do relacji między trzema kobietami – oraz nastawienie na to, co w biografiach typu pop najciekawsze – na emocje uchwycone poza faktami, powtarzalne, choć przecież zawsze jednostkowe i niemal intymne. Autorka koncentruje się na niezbyt znanym wycinku z życia noblistki i skupia się nie na istocie naukowych dokonań, a na mariażu prywatności i popularności. Przedstawia swoją bohaterkę jako troskliwą matkę oraz jako kobietę zaangażowaną w nietypową pracę. Opowieść rozpoczyna w roku 1911, czyli w miejscu, w którym większość relacji się urywa. Emling chce historii o kobiecie wspieranej przez inne kobiety, stąd sporo miejsca poświęca na opisywanie amerykańskiej zbiórki pieniędzy na gram radu – a także na silne związki Marii ze starszą córką, Ireną. Mężczyźni schodzą tu na margines, tom ujmuje noblistkę z mniej znanej strony – co przyczyni się do wzrostu zainteresowania opowieścią wśród zwykłych odbiorców.

Najsłynniejsze naukowe odkrycia Maria ma już za sobą, teraz czeka ją żmudna praca połączona z samotnym wychowywaniem dzieci. Uczona nie zapomina o macierzyńskich obowiązkach: odtwarzane z listów i wspomnień obrazy świadczą mądrej miłości do pociech. Skłodowska-Curie wprawdzie nie zawsze pamięta, by pojawić się na urodzinach dziewczynek, jednak bardzo się o nie troszczy i chce im zapewnić jak najlepszą przyszłość. Długo na scenę nie wkracza młodsza córka, Ewa – bo starsza przejawia zainteresowanie fizyką i idzie w ślady matki, absorbując uwagę jej i teraz biografki. Prywatny portret Marii stopniowo przekształca się w równie ciekawy wizerunek Ireny, kobiety apodyktycznej i surowej, a jednak spełniającej się w pracy i małżeństwie. Kiedy Maria odchodzi, Irena godnie ją zastępuje, także na kartach tej książki. Dla Ewy znajdzie się miejsce później. Shelley Emling tak prowadzi historię, by czuło się w niej przez cały czas ciepło, rodzinną (mimo że nietypową) atmosferę i ogromną sympatię dla bohaterek. Maria i jej córki jawią się jako zwykła rodzina – tyle tylko, że dwie z kobiet zajmują się mniej zwyczajną pracą i oryginalnym podejściem do nauki. Autorka nie szuka sensacji, a naturalności, powtarzalności relacji – czym zjedna sobie czytelników. Zmienia proporcje w powszechnym wyobrażeniu o noblistce, pokazując ją w roli dobrej i kochanej matki, odwraca stereotyp bezdusznej badaczki.

Przez ciepłą opowieść przewijają się co pewien czas bagatelizowane problemy ze zdrowiem oraz kontakty z innymi sławnymi fizykami. Shelley Emling nie stara się tłumaczyć odbiorcom sedna naukowych odkryć, nie to jest jej celem: tym razem chodzi o prywatne życie uczonej, kolejny motyw, który mógłby ją wsławić, a który na pewno wzbudzi większe zainteresowanie niż odkrycia naukowe. Książka „Maria Skłodowska-Curie i jej córki” jest dobrze napisana. Chociaż to fragmentaryczna biografia, czyta się ją miejscami jak powieść. W narrację wplecione zostały fragmenty listów i prywatnych zwierzeń, zawsze zwraca się uwagę na odczucia bohaterów i ich wzajemne zależności, świat zewnętrzny wkracza do relacji tylko na tyle, na ile jest to potrzebne, opowieść dotyczy bowiem przede wszystkim nieencyklopedycznych faktów z życia noblistki i jej rodziny. W tej lekkiej opowieści mieszczą się drobne zagadnienia, bez związku z wielkimi biografiami – ale tworzące pełny obraz człowieka, z jego drobnymi nadziejami i marzeniami. Dlatego książkę czyta się z przyjemnością. Pomysłowo wybrany temat został tu starannie i celnie opracowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz