Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.
Wybór drogi
Czasami opowieść zaczyna się od punktu przełomowego, czasami do przełomu w życiu bohaterów prowadzi. Do tej drugiej grupy obyczajówek należy historia Marilyn Brant „Wakacje w Europie”. Tu narracja zwalnia tempo w chwili trzydziestych urodzin Gwen. Kobieta czekała na pierścionek zaręczynowy, a zamiast tego została zabrana na wielotygodniową wycieczkę po Europie w gronie przyjaciół leciwej już ciotki, za to bez niedoszłego narzeczonego. Sędziwi uczestnicy wyprawy doskonale się ze sobą bawią, zawierają nowe znajomości, rozwijają pasje i snują marzenia, tymczasem Gwen stara się uciec w listy zabytków do odhaczenia. Przynajmniej dopóki nie stanie się pionkiem w grze dwóch zaborczych braci. Nagle wycieczka zaczyna nabierać barw zupełnie innych niż te, których kobieta się spodziewała. A frywolna ciotka zachęca Gwen do poszukiwania romantycznych przygód i chwilowego namieszania w swoim związku.
„Wakacje w Europie” zaczynają się szybko i szybko zwalniają rytm. Gwen ma czas, żeby oswoić się z nową sytuacją. Przemierza kolejne kraje Europy i dociera do miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć. Nie czuje zachwytu płynącego z obcowania ze sztuką, ale chłonie typowe informacje z przewodników. Tu sytuacja rozwijać się będzie stopniowo, a Gwen powoli odkryje różne uroki życia oraz trudy płynące z uciążliwego czasem towarzystwa innych. W odróżnieniu od typowych powieści tworzonych po kursach kreatywnego pisania, tu proces przemiany zostaje ukryty, nie starannie zaplanowany i uświadamiany odbiorczyniom od początku. Co więcej, Gwen nie zamierza modyfikować dotychczasowego trybu życia, dopiero doświadczenia z podróży otworzą ją na zmiany.
Powieść pełna jest silnych osobowości. Gwen sama w sobie okazuje się na początku bezbarwna, a na pewno przygłuszana przez obecność ciotki i jej ekscentrycznych czy odważnych przyjaciół. Gdy obok Gwen pojawią się rywalizujący ze sobą bezustannie bracia, to oni przykują uwagę czytelniczek. Bohaterów, którzy wyznaczają drogi działania, przewija się przez tę historię kilku, a od każdego można zaczerpnąć interesujący pomysł na życie. Pod tym względem „Wakacje w Europie” stają się cenną lekturą. A przecież fabule Brant nie poświęca tyle uwagi, co charakterom. Przez długi czas wydaje się, że podąża autorka w jednym kierunku, że jej celem będzie popisywanie się wiadomościami z historii sztuki (oraz topografii miast) i barwnymi portretami, które nie złożą się w spójną całość. Dopiero potem wprowadza zagadkową rywalizację o głębszym niż ujawniane podłożu – i wtedy zaczyna się gra emocji.
Mimo to „Wakacje w Europie” pozostają lekturą spokojną i toczącą się bez większych zawirowań. Brant kieruje uwagę odbiorczyń raz na przemyślenia Gwen i autoanalizy kobiety stojącej na życiowym rozdrożu, raz na potęgę sztuki i emocje, jakie mogą wywoływać ponadczasowe dzieła. Nie poświęca całej uwagi ewentualnym romansom, nie proponuje też odbiorczyniom baśniowego rozwoju akcji. Wiadomo od pierwszych stron, że podróż ma prowadzić do przemiany, którą z kolei autorka odwleka, jak tylko może. Wybiera powieść, którą dałoby się określić mianem rozleniwionej, gdyby nie fakt, że moment uspokojenia i wyciszenia wciąż jest przed bohaterką. „Wakacje w Europie” parę razy oddalają się od schematów w czytadłach – dla odbiorczyń będzie to atut historii. Żeby nikogo nie znużyło oczekiwanie na to, co przyniesie przyszłość, Brant wykorzystuje przerwy w akcji do zabawy niepopularnym motywem cieszenia się podeszłym wiekiem. To grupa przyjaciół ciotki Gwen wie, jak korzystać z tego, co przynosi los. Od szalonych staruszków można się wiele nauczyć, chociaż samej powieści daleko jest do moralizatorskich rozwiązań i pedagogicznych zapędów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz