Carta Blanca, Warszawa 2013.
Podróż do kuchni
Gdyby takich autorów jak Michael Booth było więcej, pisanie o kuchniach świata w formie dowcipnych reportaży tworzyłoby niezwykle modny i ciekawy nurt w literaturze faktu. Tak jak Bryson z przymrużeniem oka potrafi opowiadać o zwiedzanych krajach, tak Booth przygląda się kulturze kulinarnej Japonii. Z tą tylko różnicą, że zamiast kąśliwej ironii wybiera humor dobroduszny, a ostrze satyry najczęściej wymierza w siebie. „Sushi i cała reszta. Wszystkie smaki Japonii” to książka, której trudno się oprzeć. Napisana ze znawstwem i z pomysłem, lekkim stylem i z tendencją do rozśmieszania, z jednej strony stanowi źródło wiedzy o zwyczajach kulinarnych w Japonii, z drugiej jest subiektywnym przewodnikiem po tym, co w kuchni tego kraju najciekawsze lub najbardziej oryginalne.
Michael Booth chce zweryfikować opinie o japońskim jedzeniu i przetestować czasem mocno egzotyczne przysmaki, wybiera się więc z żoną i dziećmi w trzymiesięczną podróż. Spotyka się z uznanymi szefami kuchni, pojawia się na targu rybnym i zagląda do słynnych restauracji. ego, rzecz jasna, wszyscy by się zresztą po nim spodziewali. Ale Booth szuka też innych wrażeń: robi masaż krabom, rozmawia z zawodnikami sumo, je makaron ze strumienia oraz kosztuje wieloryba, odwiedza muzeum pasożytów… dociera wszędzie tam, gdzie – pod względem kulinarnym – dzieje się coś ciekawego. Czasami próbuje potraw, które każdemu na długo odebrałyby apetyt, innym razem chce odwiedzić ciekawego człowieka i przedstawić innym jego pasję. Nie zapomina przy tym o synach i żonie – drobne scenki z ich udziałem znakomicie ubarwiają kolejne sytuacje. Michael Booth jest wyczulony na ciekawostki i dowcipne scenki – jeśli coś go zaintryguje czy rozśmieszy, bez trudu potrafi przedstawić to tak, by przekazać rozbawienie czytelnikom. Jeśli akurat nie dzieje się nic zabawnego, autor rzuca komentarze wprawiające w dobry humor. Posługuje się przy tym żartem inteligentnym, unika raczej prostoty i rubaszności, dzięki czemu lektura staje się bardziej przyjemna.
Ma szansę Booth sprawdzać mity na temat kuchni japońskiej – i z tej okazji ochoczo korzysta. Próbuje zdobywać wiedzę, nawet jeśli czasem z tego powodu przypadkowo się ośmieszy. Nie zawaha się przed żadnym wyzwaniem i raczej stawia na szczerość w opisywaniu efektów eksperymentów. Niekiedy wydaje się, że kuchnia jest tylko pretekstem do poznawania japońskiej kultury: bez względu na to, czy znajduje się w buddyjskiej świątyni, czy u producentów sake, autor bacznie przygląda się otoczeniu, by móc podać jak najwięcej szczegółów z kolejnej przygody. Nie zarzuca czytelników opisami smaków, interesuje go wszystko, co ma jakikolwiek związek z wyprawą. W ten sposób powstają reportaże kulinarne wzbogacane o zakulisowe wiadomości, a autor zapewnia sobie stałą uwagę czytelników. Od tego tomu trudno się oderwać, nawet kiedy pojawiają się w nim smaki lub widoki nie dla wrażliwych.
„Sushi i cała reszta” to książka świetnie napisana, daje wrażenie uczestnictwa w przygodzie autora, a poza atrakcyjnym tematem kusi też rozrywkową narracją. Wśród edukacyjnych książek podróżniczych i wśród reportaży zajmuje wysoką lokatę. Booth nie zmusza się do pisania i nie sili na oryginalność – potrafi za to przekuć własne doświadczenia na niebanalną i sycącą relację. Zwykle publikacje tego typu trafiają do zainteresowanych kuchnią lub kulturą Japonii. Michael Booth proponuje książkę, która spodoba się wszystkim czytelnikom – zwłaszcza tym, którzy potrafią docenić lekkie pióro, dowcip i odwagę w poznawaniu świata. To publikacja wartościowa, a i zgrabna, ciekawa i wciągająca. Jednak przy jedzeniu lepiej po nią nie sięgać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz