Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.
O fizyku i teoriach
Stephen Hawking to przykład uczonego, który stał się specyficznym celebrytą, niemal częścią kultury masowej. Można nie interesować się teoriami fizycznymi ani tajemnicami wszechświata, a mimo to zetknąć się z opiniami i sądami tego badacza. Co więcej: nawet dzieci mogą kojarzyć Hawkinga, który razem z córką pisał dla nich ciekawe opowieści. Teraz na rynek wydawniczy powraca Kitty Ferguson z próbą kompleksowej biografii uczonego, połączonej jeszcze z tłumaczeniem co ważniejszych twierdzeń i odkryć. Jakby tego było mało, „Krótka historia Stephena Hawkinga” wpisuje się w nurt poczytnych biografii pop, chociaż nie powiela ich wad i błędów. Potężny tom nie przerazi nikogo – dzięki sprawnej narracji oraz umiejętnemu wyważeniu proporcji.
Kitty Ferguson zależy na tym, żeby przybliżyć czytelnikom fenomen Hawkinga-badacza, a przy tym przez odwołania do życia prywatnego nie stworzyć uczonemu niepotrzebnego pomnika. Jest zdania, że przez pryzmat zwyczajności łatwiej będzie przeciętnemu odbiorcy zagłębić się w szczegóły odkryć – ale jeśli by tak nie było, uprzedza przed trudniejszymi wstawkami zawierającymi objaśnienia tez i obrazowe przykłady. Nie rezygnuje z nich, gdyby ktoś, zaintrygowany lekturą, zechciał od razu sprawdzić, na czym polegają dokonania Hawkinga.
Obraz, jaki wyłania się z tej książki, może zaskakiwać. Oto fizyk, który lubi zabawę i wyzwania w postaci licznych zakładów. Przedstawiany w szkole i na randkach, a po pewnym czasie też i przez pryzmat choroby – jawi się jako sympatyczny człowiek, pozbawiony nimbu geniusza. Takie obrazki z życia Ferguson przetyka teoriami fizycznymi – nie tylko autorstwa Hawkinga. Stara się wyjaśnić, o co właściwie chodzi w badaniach wszechświata i jaki był kontekst dla odkryć jej bohatera. Poza wskazywaniem wyzwań i trudności, zajmuje się też ciekawostkami z systemu pracy uczonych, pokazując, jak może dochodzić do odkryć. Nie stroni od anegdot czy zabawnych przykładów, wszystko by nie zniechęcić nadmiarem fizyki, a zaspokoić ciekawość odbiorców. Jest w tym naprawdę dobra.
Zajmuje się Kitty Ferguson różnymi aspektami pracy i egzystencji Hawkinga. Przygląda się jego relacjom z żoną i codzienności kobiety, która musi opiekować się małymi dziećmi i przykutym do wózka mężem, pokazuje dylematy związane z utrudniającą się komunikacją ze światem – ale nie traci przy tym autorka humoru i nastawienia na ciekawostki, najlepszym przykładem może być informacja o pliku z obraźliwymi uwagami wgranym do syntezatora mowy badacza. Z czasem przechodzi też do przedstawiania medialnej kariery Stephena Hawkinga (nawet jego obecności w „Simpsonach”), nie pomija i bardziej niewygodnych szczegółów z życia bohatera. Jest szczera zarówno z czytelnikami, jak i z samym Hawkingiem, a dzięki takiemu podejściu nie musi walczyć o niczyje uznanie. Książkę czyta się bardzo lekko, a opowieść o wielkim uczonym nie pozostawia niedosytu w żadnej z warstw. „Krótka historia Stephena Hawkinga” to doskonały przykład na to, jak pisać o badaczu, uwzględniając jego niełatwe do zrozumienia przez odbiorców osiągnięcia i odkrycia, by trafić z książką do jak najszerszej grupy czytelników. Śledzenie wywodów Ferguson to czysta przyjemność. Lektura dostarcza informacji z wielu dziedzin, ale ma też wartość rozrywkową. Sprawdza się jako źródło nie tylko biograficznej wiedzy, daje szansę na poznanie teorii powstawania wszechświata, a do tego prezentuje postać już dziś otoczoną legendą. Ogromna w tym zasługa postawy, jaką przybiera autorka, udanej narracji oraz nastawienia na to, co będzie atrakcyjne dla czytelników. To jedna z ciekawszych biografii, jakie powstały w ostatnich latach – i to nie tylko ze względu na jej bohatera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz