Znak, Kraków 2013.
Mówiące zwierzęta
Holly Webb jeszcze raz próbuje skusić najmłodszych serią minipowieści o zwierzętach, które potrafią czarować. Tym razem cykl „Animal Magic” zamyka się w siedmiu tomach i może ucieszyć kilkulatki na nieco dłużej – historyjki są bardziej skondensowane, a fabuła odrobinę bardziej skomplikowana niż w „Magic Molly”, wielowarstwowa i niepozbawiona emocji. Inicjuje tę serię książka „Tabi uczy się czarów”: poza sygnalizowanym w tytule i okładkowym zdjęciu kociaka zagadnieniem trzeba tu również przedstawić bohaterów – co trwa dość długo i bardzo szybko wciągnie maluchy.
Jedenastoletnia Lotka trafia do domu wujka, który prowadzi sklep zoologiczny. Lotka nie ma tu żadnych znajomych, dzieci jej dokuczają, a ze starszym kuzynem nawet nie szuka porozumienia. Jest zła na cały świat, bo jej mama wyjechała do pracy do Paryża. Pobyt w angielskim miasteczku zapowiadałby się naprawdę nudno, gdyby nie fakt, że zwierzęta w sklepie wujka potrafią mówić. Z początku ukrywają to przed Lotką, ale potem… potem zaczyna się prawdziwa przygoda.
Wszystkie zwierzęta w sklepie są zaczarowane i wszystkie potrafią mówić. Holly Webb obdarza je niepospolitymi charakterami – słodkie kotki okazują się bardzo złośliwe i nieprzyjemne, myszy są rezolutne i zabawne, a jamniczka, która zaprzyjaźnia się z Lotką, to prawdziwa arystokratka. W takim zwierzyńcu wszystko staje na głowie i naprawdę nic dziwnego, że bohaterka przestaje mieć czas na użalanie się nad sobą. Co więcej – nawet jej codzienne problemy z aklimatyzacją i nieprzyjemnymi koleżankami schodzą na dalszy plan w obliczu kolejnych wydarzeń ze sklepu. Mówiące zwierzęta skutecznie odwracają uwagę od największych lęków, a do tego czasem potrafią nieść rzeczową pomoc. Lotka nie będzie się już czuła samotna czy opuszczona. Może przy tym dowiedzieć się czegoś o swojej rodzinie.
Holly Webb wykorzystuje sprawdzone mechanizmy dla stworzenia książeczki bardziej dojrzałej niż w cyklu „Magic Molly”. Eksponuje tu rzeczywiste zmartwienia dzieci (emigracja zarobkowa rodziców, szykany ze strony kolegów), każe im mierzyć się ze strachem, ale i sporymi wyzwaniami. Otwiera na nowe przygody i uwrażliwia na los zwierząt: Lotka ratuje Tabi i pomaga jej odnaleźć się w nowej sytuacji, przez co może z dystansem spojrzeć na własne zmartwienia. Bohaterka nie musi też tęsknić za własnym zwierzakiem, skoro na co dzień ma kontakt ze wszystkimi stworzeniami ze sklepu: wzmacnia się więc intensywność różnorodnych uczuć, autorka nie przesładza fabuły, bo nie wszystkie futrzaki dają się lubić, gdy zna się ich postępki.
Atutem powieści „Tabi uczy się czarów” jest humor. Widać go zwłaszcza w kreacjach zwierzęcych bohaterów – często mądrzejszych i sprytniejszych od ludzi. Holly Webb ma mnóstwo atrakcyjnych dla małych odbiorców pomysłów i zgrabnie posługuje się ironią. Podczas lektury dzieci nie tylko dowiedzą się, jak traktować zwierzęta (to przesłanie ładnie wtopione w tekst), ale też będą śmiać się w głos z postaw myszek czy papugi. W zaczarowanym świecie Lotki wyobraźnia miesza się z rzeczywistością, na szczęście proporcje są tak wyważone, by poza rozrywką czytelnicy otrzymali też cenną lekcję. Wabikiem serii będą małe zwierzątka – ale historie o Lotce są również połączeniem naprawdę udanej narracji z zagadnieniami istotnymi dla maluchów. „Tabi uczy się czarów” to pełnowartościowa minipowieść dla kilkulatków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz