piątek, 26 lipca 2013

Doris Lessing: Idealne matki

Wielka Litera, Warszawa 2013.

Kompleks Edypa

Opowiadanie edytorsko rozdmuchane do rozmiarów mikropowieści przyciągnie dwie grupy odbiorców. Miłośników książek – ze względu na nazwisko Doris Lessing. Amatorów kina – ze względu na film nakręcony na podstawie historii. W „Idealnych matkach” ludzkie namiętności przeplatają się z brakiem społecznego przyzwolenia na pewne zachowania: to otwiera pole do popisu autorce, która może zacząć manipulować postaciami i skazywać je na ciągłe niezaspokojenie.

Dwie kobiety, przyjaciółki, Lil i Roz, mają dwóch synów. Kiedy ci są już nastolatkami, Lil zaczyna sypiać z synem Roz, a Roz – z synem Lil. Wszyscy czworo wiedzą o tym układzie, lecz nie mają wystarczająco dużo determinacji, by go przerwać. W końcu synowie znajdują sobie żony i płodzą dzieci – nie mogą jednak zapomnieć o swoich matkach.

Lessing wykorzystuje tu temat tabu, tworzy związki niemal zakazane, okryte mroczną tajemnicą i wpędzające wszystkich w poczucie winy. Zwykle życie erotyczne rodziców pozostaje poza sferą zainteresowań dziecka – tym razem synowie nie tylko muszą pogodzić się z faktem płomiennych romansów matek, ale i znaleźć na tę wiedzę miejsce we wzajemnej przyjaźni. Podwójny układ nie daje szansy na rozszerzenie szczęśliwej gromady o partnerów z zewnątrz. Mężowie matek i żony synów (a także dzieci ze związków młodszego pokolenia) trafiają na margines zainteresowań czwórki. Nikt z zewnątrz nie domyśliłby się, jaki sekret skrywają dwie zaprzyjaźnione rodziny – i jak destrukcyjnie wpływa na nie niemożność przerwania dziwnych więzów.

Doris Lessing operuje silnymi emocjami i namiętnościami, których w żaden sposób nie da się złagodzić. Uczuciową burzę podsyca tu jeszcze atmosfera tajemniczości, motyw owocu zakazanego – na tak kruchej podstawie bohaterowie muszą budować swoje szczęście – innej drogi postępowania nie mają. Z tym jednak wiąże się pewna sztuczność: opowiadanie oparte jest na pomyśle lustrzanego odbicia, co pogłębia nienaturalność fabularnych rozwiązań. To historia jednego związku – zwielokrotniona przez lustrzane odbicie. Paradoksalnie to właśnie powtórzenie utrudnia bohaterom racjonalną ocenę sytuacji – krytykując związek, odnieśliby się nieprzychylnie do własnej rodziny, własnej przyjaźni i sensu uczuć. Lessing odbiera im szansę na sensowne porozumienie i powrót do tradycyjnych układów.

Tymczasem z zewnątrz dwie matki-przyjaciółki oraz ich zaprzyjaźnieni synowie tworzą harmonijną i szczęśliwą grupę. Wyglądają wręcz sielankowo i mogą budzić zazdrość obserwatorów: tu nie ma miejsca na jakiekolwiek dramaty i porywy serc. Uruchamia się za to tęsknota za rodzinną idyllą. Doris Lessing zgrabnie odmalowuje dwuwarstwowy obrazek, trwa przy swoich postaciach i zna całą prawdę – prawdę, która zaważy na przyszłości, a należy do zjawisk nieuchronnych.

„Idealne matki” to publikacja niewielka, w sam raz dla zainteresowanych kinową propozycją. Wydana została niemal jako książka-gadżet, uzupełnienie ekranowej historii. Autorka proponuje w niej nie tylko skandal w miniaturze, ale i uruchomienie medialnych dziś obrazów związków. Miłość starannie miesza z pożądaniem, a dysonans między rzeczywistością i świadomością, jak być powinno, czyni podstawowym źródłem rozterek bohaterów. Każe się zastanowić nad ceną szczęścia oraz – wiedzy. Kompleks Edypa ożywia w krótkiej, ale kipiącej od wrażeń historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz