środa, 26 czerwca 2013

Reyes Monforte: Niewierna

WAM, Kraków 2013.

Ostrzeżenie

Wraz ze wzrostem mody na islam rośnie też liczba powieści i wspomnień traktujących o trudnych losach muzułmańskich kobiet. Kształtuje się już niemal literacko-kulturowy stereotyp: bohaterki zwykle dają sobie wmówić, że noszenie chust i zakrywanie całego ciała sprawi, że poczują się wolne (w odróżnieniu od kobiet Zachodu, które ubierają się w co chcą i dlatego są skazane na rolę seksualnych wabików oraz zniewalane przez pożądliwych mężczyzn), wychodzą za mąż za uprzejmych i postępowych Arabów, przekonane, że nie będą ich dotyczyć smutne scenariusze. Potem zaczyna się gehenna, kiedy tylko ukochany zrzuci maskę i będzie postępować zgodnie z własną tradycją i zwyczajami. Tyle że na ratunek dla zmuszanej do posłuszeństwa kobiety często jest już za późno. Taka fabuła stała się podstawą wielu literackich historii – a prezentowana bywa z perspektywy samej ofiary, jej rodziców, przyjaciół czy wyzwolonych córek. W odróżnieniu od baśniowych rozwiązań, powieści o romansie z Arabem nie pozostawiają złudzeń: to prosta droga do zguby.

Reyes Monforte w „Niewiernej” również przygląda się temu schematowi, poszerzając go po pierwsze o temat islamskiego fundamentalizmu, a po drugie – o obiegową walkę na poglądy. O punkcie kulminacyjnym historii czytelnicy dowiedzą się z przesuniętego na początek fragmentu – następnie prześledzą osiemnaście miesięcy poprzedzających wydarzenie – oraz jego ciąg dalszy. Monforte zyskuje zatem czas na opowiedzenie tego, co najważniejsze. Nie chodzi tu o odczucia kochanki i matki, chodzi o poważną przestrogę.

Sara to Hiszpanka, którą czytelnicy poznają w momencie, gdy kobieta ma wejść z ładunkiem wybuchowym w tłum ludzi i wysadzić się. Tyle że Sara nie przejawia cech fanatyczki, nie jest ogarnięta żądzą zemsty i nie chce przyczyniać się do śmierci – swojej ani innych ludzi. Jest jednak posłuszna fundamentalistom, mechanicznie wykonuje ich polecenia. Nie pasuje do świata muzułmanów, tyle że zbyt późno się o tym przekonała. Cała powieść jest zapisem drogi, jaką przeszła kobieta – od zakochania się w Arabie po podporządkowanie się terrorystom. Samą fabułę można streścić w kilku słowach, o wiele ważniejsze stają się tu analizy uczuć i psychiki oraz pojedynki na argumenty. Sara przeżywa i fascynację mężczyzną, i silne macierzyńskie emocje, a poza tym cały szereg mrocznych odczuć – od zwątpienia i strachu po nienawiść, gdy nie ma już nic do stracenia. Monforte zwraca uwagę na zmiany w zachowaniu bohaterki, na proces dopasowywania się do okoliczności i na jej reakcje na własny tragiczny los – i przekonuje czytelników co do prawdopodobieństwa fabuły. Jednocześnie zyskuje też szansę naświetlenia najczęściej wykorzystywanych w społecznych dyskusjach argumentów. Wkłada je w usta postaci, by nie zamieniać tomu w społeczno-religijne forum. Na początku Sarę przed związkiem z Arabem przestrzegają najbliżsi – kobietę irytują bezpodstawne uprzedzenia, odpowiada więc w sposób charakterystyczny dla muzułmańskiej części społeczeństwa, próbując zawstydzić bliskich. Z czasem sama może się przekonać o słuszności obaw, chociaż wtedy już Monforte nie uogólnia ani nie próbuje znajdować wyjaśnień na obce kulturze Zachodu zachowania. Kolejnym krokiem jest zderzenie Sary z fanatyzmem – i to właściwa część, którą poznać powinni czytelnicy. Nawet zaalarmowani odniesieniami do stereotypów, muszą zastanowić się nad mechanizmami działania terrorystów – bo temat islamu ustępuje miejsca fanatyzmowi religijnemu. W książce, na marginesie opowieści, pojawiają się ważne pytania, między innymi o cenę tolerancji wobec wyznania, które tolerancji dla innych religii nie ma i traktuje wszystkich jako „niewiernych” przeznaczonych do nawrócenia lub zabicia. Zasady działania oraz przekonania dobrych muzułmanów sprowadzone do powolnego, cierpliwego, konsekwentnego i bezwzględnego zdobywania coraz to nowych fragmentów znienawidzonej kultury zaczynają budzić grozę. Pomocne w tym są i odwołania do najświeższych ataków terrorystycznych w Nowym Yorku i Madrycie. Ta książka to wołanie o opamiętanie się, poważna przestroga bazująca na ludzkim współczuciu i lęku. Co ciekawe, nie istnieje w niej podział na „lepsze” i „gorsze” religie, nie szuka się przeciwwagi dla islamu. Naświetlone zostaje za to niebezpieczeństwo związane z niezrozumiałym dla Zachodu sposobem myślenia, gwałtownością, chęcią zemsty i gotowością do zabijania – płynącą nie z charakteru, a wychowania w duchu nienawiści.

Wszystko zostało tu rozmieszczone tak, by czytelnicy mieli czas na wchłonięcie uwag o zasadach działania terrorystów. „Niewierna” obnaża mechanizmy przekonywania wobec potencjalnych samobójców i przedstawia trudną do pojęcia mentalność. Przy okazji uwrażliwia na niebezpieczną grę. Monforte zamienia się w powieściową wersję Oriany Fallaci, ostrzega i alarmuje – mimo silnie nacechowanej emocjonalnie fabuły nie da się pominąć i tej warstwy tomu, ważnej i wstrząsającej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz