Galaktyka, Łódź 2013.
Podpowiedzi dla pań
To poradnik błyskawiczny, skondensowany i krótki (liczy niecałe 100 stron) – w sam raz dla kobiet, którym nie uśmiecha się wertowanie długich zwierzeń wizażystów w poszukiwaniu konkretnej makijażowej porady. W tomie „Makijaż w mgnieniu oka” liczy się czas – i to zarówno ten poświęcony na lekturę wskazówek, jak i związany z malowaniem twarzy. Rae Morris nie zamierza pozostawiać odbiorczyniom swobody w tej dziedzinie, nie zachęca do eksperymentowania i nie przekonuje, że wszystkie chwyty są dozwolone. Proponuje za to rzeczowe i konkretne podpowiedzi dla czytelniczek, które właśnie głosu autorytetu potrzebują.
Książka rozpoczyna się dłuższym wprowadzeniem – autorka w kilku rozbudowanych punktach wyjaśnia, jak skompletować kosmetyczkę, jak dbać o skórę, jak przygotować podkład i co jest najważniejsze w makijażu oczu. Przez cały czas to tempo wykonywania make-upu jest jej priorytetem: zachęca do oszczędzania cennych minut i wyrobienia sobie nawyków, które ułatwią pracę nad urodą. Tekstowo gęstsza część poprzedza przykłady codziennych stylizacji.
W ponad dwudziestu inspiracjach Rae Morris przyjmuje najwygodniejszy dla odbiorczyń schemat – opisuje makijaż krok po kroku, usuwając z porad zbędne szczegóły, emocje czy wyznania. Pozostawia jedynie surowe wskazówki. W swoich podpowiedziach zamieszcza zarówno sposób wykonania make-upu, jak i stosowane narzędzia czy kolory (przywołanie więc na początku palety barw i zestawu akcesoriów znacznie ułatwia zwłaszcza mniej zaawansowanym w tej sztuce czytelniczkom poruszanie się po książce). Całości dopełniają poglądowe fotografie (także o walorach artystycznych, chociaż tu pełnią funkcję użytkową). Jedyne miejsce, w którym Rae Morris pozwala sobie na nieco wyobraźni i kreatywności, to opisy konkretnych stylizacji, działające tutaj jak reklama. Dopiero na zdjęciach przedstawiających ostateczny efekt upiększania, Steven Chee może pozwolić sobie na trochę fantazji i kreatywności. Nie sposób też przeoczyć faktu, że Rae Morris lubi stosować sztuczne rzęsy – pojawiają się one nie tylko w poradach, ale i na wielu zdjęciach, jakby chciała autorka przekonać odbiorczynie do takiego sposobu poprawiania urody.
W części „praktycznej”, zatytułowanej „Ekspresowy makijaż”, Morris koncentruje się na ciekawych stylizacjach, które mogą się przydać kobietom na różne okazje. Nie wybiera ekstrawagancji czy oryginalności, stara się raczej podpowiadać, jak najszerszemu gronu czytelniczek. Maluje kobiety o różnych kolorach skóry, ale także panie w różnym wieku – proponuje makijaże dla młodszych i starszych; na zdjęciach nie ma komputerowego wygładzania zmarszczek, a tuszowanie niedoskonałości cery odbywa się tylko za pomocą odpowiedniego makijażu. Tu make-up pomaga w uzyskaniu pięknego wyglądu, ale nie – doskonałości, autorka nie obiecuje radykalnych metamorfoz, za to przedstawia możliwości tkwiące w dostępnych kosmetykach.
Ten drobniutki poradnik ma być przede wszystkim praktyczny, dlatego też Morris nie zagłębia się specjalnie w tajniki wizażystów i nie wprowadza w świat makijażu bardziej niż to konieczne przy codziennym samodzielnym upiększaniu się. Dąży do przejrzystości, skrótowości i przydatności. Ale już fotografia na okładce wskazuje na to, że „Makijaż w mgnieniu oka” będzie również atrakcyjnym albumem – wprawdzie zdjęcia służą tu wskazywaniu roli makijażu, jednak Steven Chee aranżuje je tak, by odbiorczynie chętnie tom przeglądały – i by chciały korzystać z zawartych w nim porad. Formatowo z kolei książka ma być jak najbardziej poręczna, wygodna w użytkowaniu i lekka. To nie podręcznik malowania się, a zbiór podpowiedzi, do częstego korzystania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz