sobota, 8 czerwca 2013

Barbara Kosmowska: Ukrainka

W.A.B., Warszawa 2013.

Zwierciadło

„Ukrainka” Barbary Kosmowskiej to powieść, o której może zrobić się głośno. Niby aktualna, a ponadczasowa, stanowi fabularną odpowiedź na wyciszającą się falę literatury emigracyjnej opartej na autobiograficznych zapiskach. Rzeczywistość przedstawia z punktu widzenia imigrantki, ale też przez pryzmat otoczenia, w którym znajduje się bohaterka. Barbara Kosmowska portretuje Iwankę, w jej wizerunku zawierając wszelkie bolączki i rozterki ludzi, którzy muszą opuścić swoją ojczyznę i szukać wątpliwego szczęścia gdzie indziej. Iwanka, jak każdy, ma własne marzenia i ambicje, ma odwagę, żeby przynajmniej próbować zmienić swoje życie. Nie wie tylko, że ludzie rzadko kierują się racjonalnymi przesłankami, bywają niebezpieczni i potrafią zniszczyć każdego, kto pokłada w nich zaufanie. W bezwzględnym i bezdusznym świecie nie ma już miejsca na tradycyjny kodeks wartości.

Kosmowska historię Iwanki rozwija bardzo powoli i dopiero z czasem przyspiesza. Na początku bowiem bardziej interesują ją charaktery postaci i przestrzeń, w której bohaterowie zaistnieją. Autorka proponuje czytelnikom migawki z różnych miejsc, później współtworzących egzystencję Iwanki – zależy jej na tym, żeby jak najpełniej przedstawić grono, w którym Iwanka zaistnieje, ale przy tendencji do szczegółowego odmalowywania zachowań i poglądów, Kosmowska posługuje się też obrazkami stereotypowymi: właściwie wystarczyłby często pojedynczy gest, by wskazać czytelnikom schemat uaktywniany właśnie w wizerunku. Autorka nie sili się pod tym względem na oryginalność, posiłkuje się dość wygodnymi kliszami. Nie chodzi jej jednak o przedstawianie nowych wizji postaci i budowanie od zera mentalnej przestrzeni określającej bohaterów – posługiwanie się stereotypami ma pomóc w przypominaniu społecznych prawd, a przy okazji ukazać niesprawiedliwość w podchodzeniu do przedstawicieli innych nacji. W portrecie Ukrainki po jej przybyciu do Polski niespecjalnie liczy się talent muzyczny, ambicje i wykształcenie: kobieta w opinii innych nadaje się tylko do sprzątania – a jako pomoc domowa, stanowi też pewne zagrożenie.

Kosmowska stawia na charaktery, zależy jej na prawdziwym – a na pewno zgodnym z powszechnymi opiniami – obrazku lekko zagubionej kobiety ze Wschodu. Jednak tym, co przykuwa w „Ukraince” uwagę, jest język powieści, plastyczny i niemal współtworzący wizerunki postaci, rytmizowany i stylizowany dyskretnie, imitujący faktyczne myśli i spostrzeżenia zwykłych ludzi. Zabawami stylistycznymi autorka faktycznie wprowadza w doświadczenia kilku – bardzo różnych – osób i dopowiada prawdy o nich w pozatekstowej warstwie. „Ukrainka” w ten sposób okazuje się nie tylko fabularnym, ale i językowym popisem – i pod tym względem nawet wydaje się ciekawa. Nie mówiąc już o tym, że to niemal gotowy materiał na monodram.

Sprawdzają się u Kosmowskiej proste wzruszenia i tematy w zasadzie powszechnie znane, chociaż czasami spychane na margines powszechnej świadomości. W „Ukraince” nie ma miejsca na tematyczne i treściowe eksperymenty, to literatura, która chce opowiadać o niezbyt chlubnej codzienności i udawać, że imituje życie. Dotyka pewnego problemu, a autorka, rozdarta między potrzebą pisarskiej szczerości a świadomością potęgi sensacji, składa tę książkę z dwóch sfer. Jedną stanowi zwierciadło. Drugą – modyfikowanie odbijającej się przestrzeni.

2 komentarze:

  1. Przeczytałam tę powieść z zainteresowaniem, ale zakończenie a la skandynawski kryminał to był dla mnie szok i okropny zgrzyt. Moim zdaniem zupełnie, ale to zupełnie nie pasuje do tej opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie właśnie zakończenie było pełnym podsumowaniem stereotypów ożywianych w tomie. Ale wolałabym o nim tu nie pisać, żeby nie stworzyć spoilera przypadkiem...

    OdpowiedzUsuń