niedziela, 26 maja 2013

Ramona Bădescu: Pomelo śni

Zakamarki, Poznań 2013.

W świecie fantazji

Rozbraja mnie Pomelo. Ten miniaturowy różowy i absolutnie nieprawdziwy słonik jest najlepszym dowodem na to, że aby napisać książkę, nie trzeba wymyślnych fabuł i serii przygód, wystarczy czysta absurdalna wyobraźnia i odwaga w kreowaniu świata. Pomelo nie istnieje w rzeczywistości – a w lekturze to normalność wydaje się nierealna i dziwna. Pomelo to postać stworzona na potrzeby najmłodszych dzieci – a zachwycać potęgą fantazji będzie nawet dorosłych. To jedna z tych książek, których jakość docenią wszyscy.

Pomelo zwykle porusza się po krainie absurdu, absurd go stwarza i umożliwia funkcjonowanie. W tomiku „Pomelo śni” ten absurd rozrasta się, poszerzany o dodatkową warstwę niekontrolowanych onirycznych nonsensów. Na tomik składają się trzy historyjki – „Pomelo śni”, „Coś na kształt kartofla” oraz „Karnawał”, wszystkie oparte na motywie oderwania się od codzienności bohatera – ale też każda zbudowana inaczej i według odmiennych zasad. W pierwszej opowiastce czytelnicy żeglują przez sny bohatera i dowiadują się czegoś o ich nieprzewidywalności. Tu są sny dziwne, zaskakujące, abstrakcyjne – oczywiście autorka nie wdaje się w zawiłe tłumaczenia, każdy sen kwituje jednym zdaniem, resztę dopowiada Benjamin Chaud, ilustrator. To dzięki niemu sny bez początku i końca czy sny niemożliwe łatwo trafiają do wyobraźni. W drugiej historyjce pojawia się nietypowy (jakby cokolwiek u Pomelo było typowe…) bohater, który nie może się z nikim porozumieć. Pomelo znajduje sposób, by mu pomóc. W trzeciej opowiastce natomiast mały bohater ogłasza karnawał, więc wszyscy przebierają się w różne stroje (ślimaki udające pociąg należą do moich ulubionych rysunków z tego tomiku).

Ramona Bădescu stworzyła dla Pomelo mikroświat bezpieczny i ciepły. Nic nie przeszkodzi w rozwijaniu się dziwności, która pozostawia jeszcze całkiem sporo miejsca wyobraźni. Krótkie frazy pojawiające się na kolejnych stronach nie muszą zbyt wiele najmłodszym wyjaśniać. Część z nich dopiero w zetknięciu się z rysunkami zaczyna ożywać i mienić się pomysłami. Harmonia między tekstem a ilustracjami jest tu pełna i Pomelo nie mógłby funkcjonować w innej przestrzeni. Idealne porozumienie autorki i ilustratora daje w efekcie świat oryginalny i niepowtarzalny, niby prosty, a jednak bardzo mocno zakorzeniony w fantazji. Autorka oraz ilustrator pozwalają sobie na oderwanie się od rzeczywistości – w zamian proponują nawet nie bajkę, a sygnały pięknego świata absurdu. Nic dziwnego, że Pomelo przywiązuje wszystkich do siebie. Tu nie liczy się, czy jest uroczy i ładny, czy spełnia dobre uczynki i czy zawsze wie, co powinien zrobić. Na niektórych rysunkach bywa przestraszony czy zdegustowany, czasem się krzywi lub odsuwa od czegoś, czego nie jest pewny. Nie ma tu przesłodzonych obrazków i banalnych historyjek, każdy pomysł rozwija się w popis wyobraźni, popis, któremu trudno się oprzeć. Autorka wychodzi od zwyczajności, rutyny nawet w bajkowej przestrzeni – i zaraz przekuwa ją na coś intrygującego, sprawia, że ze świata Pomelo nie chce się wychodzić.

Magia tej książki tkwi w pomyśle. Tu nie imponują tekstowe rozwiązania czy kolorystyka w warstwie graficznej. Owszem, wszystko razem spełnia swoją rolę, ale nie działa tak silnie jak ogólne pomysły na prezentowanie bohatera. Co ważne – dla dzieci Pomelo i jego świat będą brzmieć naturalnie, jakby ktoś zajrzał do bajki i rejestrował to wszystko, co tam dostrzegł. Pomelo dostarcza też materiału do marzeń, stanie się dla najmłodszych literackim przyjacielem, kimś, o kim można rozmyślać i odwiedzać w wyobraźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz