Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.
Encyklopedia w komunikatorze
Dzieci nie wstydzą się zadawania pytań. Dorośli powstrzymują ciekawość, aż w końcu tracą umiejętność zachwycania się światem (a nawet wszechświatem). Teraz pretekstem do zgłębiania wiedzy mogą się okazać przemiany płynące z języka internetu. Marcus Chown i Govert Schilling maskują bowiem rzeczywisty cel swojej publikacji, piszą pod pretekstem sprawdzenia stylu internetowych komunikatorów w świecie nauki. Eksperyment jest dość udany, a na pewno otwiera następcom drogę do objaśniania trudnych zagadnień w bardzo przystępny sposób. Podstawowym założeniem tomu „Po prostu wszechświat” będzie bowiem takie porcjowanie wiedzy, by jej kolejne dawki zmieściły się do twitterowych wpisów. Jeden z autorów preferuje maksymalny skrót, drugi – klasyczny felieton – z miksu dwóch stylów powstają krótkie objaśnienia. Odpowiedzi na pytania, które mogliby zadać dorośli, gdyby tylko zachowali dziecięcą ciekawość świata.
Odpowiedź na każde pytanie zawiera się w kilkunastu akapitach, bardzo krótkich: w druku zajmujących po trzy wersy. Dążenie do kondensowania treści oraz minimalizowania liczby słów nie przeszkadza jednak autorom w nawiązywaniu i podtrzymywaniu kontaktu z czytelnikami: są tu ekspresywy i zwroty do odbiorców, są zbędne (z punktu widzenia nauki) wtrącenia i próby porządkowania całego tekstu. W ten sposób ultrakrótkie wyjaśnienia stają się jeszcze bardziej przystępne. Podzielenie wiedzy na maleńkie porcje jest dobrym rozwiązaniem z punktu widzenia zabieganych dorosłych, a i pokolenia wychowywanego na internecie. Odbiorcy masowemu nie chciałoby się dzisiaj zagłębiać w zawiłe i długie wyjaśnienia – sama ciekawość nie stałaby się wystarczającym bodźcem do podjęcia takiego wysiłku. Tymczasem komentarze z tomu „Po prostu wszechświat” właściwie czytają się same – bez zbytniego zmęczenia. Są przygotowane starannie i dobrze przemyślane – ale przecież i tak wszystko zależy od samych pytań.
Pytania należą do prostych tylko z pozoru. Pogrupowane zostały w działach dotyczących nieba, Ziemi i Księżyca, gwiazd i Układu Słonecznego, galaktyk czy astronomii. Działów jest czternaście – i prowadzą w głąb kosmosu. Z każdym pytaniem pojawiają się coraz to nowe wątpliwości i intrygujące tematy. Konstrukcja pytań sprawia, że mogłoby zadać je bystre dziecko (w tych kilku przypadkach, kiedy autorzy wyraźnie nastawiają się na przytoczenie konkretnych definicji, czuje się pewną nienaturalność) – ale wytłumaczenie wymaga wzmożonej uwagi. Naiwnie brzmią niektóre zagadnienia („dlaczego nasze stopy trzymają się Ziemi”), ale zawsze są bardziej atrakcyjne od suchych tytułów rozdziałów w podręcznikach. Autorzy porcjują wiedzę i przy okazji przemycają wiadomości o osiągnięciach uczonych. Każą się czasem zastanowić nad przyszłością planety, innym razem natomiast zabierają czytelników na wycieczkę po wszechświecie. Rozrywkowa forma kontrastuje z treściwymi wyjaśnieniami kolejnych wątpliwości – i jest naprawdę dobrym sposobem na przyciągnięcie do lektury przeciętnych odbiorców. Tom przyda się również młodzieży – jako pomoc w zgłębianiu zasad fizyki i astronomii. Jeszcze ciekawiej byłoby czytać tę książkę w formie twittów – ale wprowadzenie internetowego tekstu do klasycznej publikacji również ma swój urok i umożliwia swobodne przyswajanie wiedzy nawet zdeklarowanym humanistom. Jest to publikacja oryginalna i nie powinna zostać na rynku przemilczana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz