piątek, 30 listopada 2012

Łukasz Maciejewski: Aktorki. Spotkania

Świat Książki, Warszawa 2012.

Najlepsze z najlepszych

Mam zaufanie do Łukasza Maciejewskiego – ten autor udowadnia, że potrafi o filmie i ludziach z nim związanych pisać zajmująco a bez czołobitności, nawet kiedy przez tekst przedzierają się jego osobiste sympatie. I nie zawodzi też Maciejewski potężnym tomem „Aktorki” – zbiorem nie wywiadów i nie biograficznych esejów a spotkań z paniami, które zapisały się w historii polskiego kina i teatru. 20 nazwisk – między innymi Nina Andrycz, Anna Dymna, Barbara Krafftówna, Irena Kwiatkowska, Marta Lipińska, Danuta Stenka czy Danuta Szaflarska – to 20 historii o różnym brzmieniu, cały zestaw ogromnych i różnorodnych opowieści, emocji, wspomnień i ocen. Każda z aktorek zyskuje szansę na opowiedzenie o swojej pracy, rodzinie i pasjach, o podejściu do zawodu i lekcji u największych mistrzów, każda może zaprezentować się tak, jak chce. Bo Maciejewski jest dyskretny i przede wszystkim słucha. Nie ingeruje w opowieści, nie prostuje tego, co zafałszowała pamięć – chce przekazać obraz taki, jaki wciąż funkcjonuje w wyobraźni rozmówczyni.

Stosuje autor ciekawą formę na zaprezentowanie wszystkich wiadomości. Odchodzi od modnych biografii w stylu pop – kolaży z boleśnie wycinanych z kontekstu wypowiedzi – i buduje spójne teksty o swoich bohaterkach. Przywołuje ich role, decyzje i działania, przygląda się recenzjom – a całą ogromną pracę badawczą filtruje potem przez własne wspomnienia i wrażenia. To z kolei konfrontuje ze zwierzeniami aktorek: wplata w narrację ich (wyróżnione graficznie) komentarze i wyjaśnienia, często bardzo obszerne, a także… pełne nieistotnych, fatycznych elementów (zaproszenie do poczęstunku, opinia o autorze, drobny żarcik, komentarz dotyczący chwili a odbiorcom niepotrzebny) – i właśnie dzięki tym detalom szkice żyją i nie należą do pomnikowych nudnych wypracowań „na cześć”. Aktorki bywają złośliwe, dowcipne lub troskliwe, a z przypadkowo rzucanych a tutaj zatrzymanych uwag da się często wiele o nich powiedzieć – nie mówiąc o tym, że pełnią podobne drobiazgi również rolę humorystyczną i sprawiają, że dobrze się książkę czyta.

Maciejewski pozwala mówić swoim bohaterkom, uważnie słucha i nie próbuje promować siebie przez przytaczanie pytań, rezygnuje z konwencji wywiadu i w ten sposób nie dość, że unika rutyny (o którą byłoby łatwo w tak rozbudowanym tomie), to jeszcze zapewnia tekstowi dobrą dynamikę. Nigdy czytelnicy nie wiedzą, w którą stronę skręci kolejny szkic – niby autor nawiązuje zawsze do najbardziej znanych ról i zadań (Akogo? u Ewy Błaszczyk, Nikifor i babka Kiepska u Krystyny Feldman), ale nie zamyka się w kręgu informacji z pierwszych stron gazet, pozwala dostrzec różne oblicza aktorek i rozmawia z nimi nie tylko o rolach, które przyniosły im popularność. Także dzięki temu może uzyskać wiele odcieni emocji. Odbiorcom „Aktorki” mogą się zatem spodobać nie tylko ze względu na obecność kobiet, które stworzyły niezapomniane kreacje. Maciejewski to gwarancja ciekawych i merytorycznych tekstów, podbudowanych jeszcze poczuciem humoru. Lekkie pióro i dobry pomysł idą tu w parze i sprawiają, że lektura tego potężnego tomu mija niemal niezauważalnie. Wiele tu ciekawostek i wiadomości, które nie pojawiały się zbyt często w wywiadach, nie ma natomiast męczącej przewidywalności, schematów czy pogoni za sensacją. Między innymi dzięki świetnemu porozumieniu, jakie Łukasz Maciejewski osiąga z aktorkami, książka może się bardzo podobać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz