Akapit Press, Łódź 2012.
Na pomoc
Powieścią „Dziewczyna i duchy” Tamsyn Murray ponownie udowadnia, że dobrze czuje się w świecie paranormalnych zjawisk i potrafi w historii dla młodzieży połączyć ważne przesłania z modnym tematem. Lucy, bohaterka tomu „Uwierz Lucy”, była najlepszym przykładem kreatywnego podejścia do tematu. W „Dziewczynie i duchach” perspektywa robi się nieco bardziej typowa, ale w żadnym razie nie banalna. Chociaż w grę wchodzą tu ustalenia z poprzedniej książki, akcja okazuje się fascynująco oryginalna – a przydatna zwłaszcza jako przestroga dla młodych ludzi, którzy łatwo ulegają wpływom innych.
Tamsyn Murray znów przywołuje Jeremy’ego, sympatycznego oświetleniowca z teatru. Skye jest siostrzenicą jego dziewczyny i przez pewien czas mieszka razem z parą. Nastolatka jest medium, podobnie jak jej ciotka (i – okazjonalnie – Jeremy). Nie potrafi wprawdzie znaleźć wspólnego języka ze zjawą w domu, za to może przydać się przy rozwiązaniu problemów duchów jej rówieśników. Bohaterowie mają sporo pracy z przybyszami z zaświatów – ale przy ich poczuciu humoru i dystansie do zagadnienia wszystko robi się prostsze. Skye poza tym jest normalną nastolatką – w nowej szkole znajduje swój obiekt westchnień i stara się żyć jak koleżanki. Z tą tylko różnicą, że zna kilka duchów.
I w tej opowieści nie byłoby nic dziwnego – ani ważnego – gdyby nie sprawa, która trzyma na ziemi Dontaya, chłopaka zabitego w porachunku gangów. Młodszy brat Dontaya chce się zemścić i wbrew przestrogom zmierza prosto do bezwzględnego szefa gangu. Tamsyn Murray zwraca uwagę na istotny problem społeczny, pokazuje, jak łatwo można wpaść w złe towarzystwo i zrujnować sobie życie. W tej historii nie ma miejsca na zwykłe szkolne sprzeczki, tu gra toczy się o najwyższą stawkę. Murray nie przymyka oka na temat przestępczości nieletnich, przedstawia ich bezwzględność i okrucieństwo – a i niebezpieczeństwa z tego płynące.
Stałe składniki paranormal romance tutaj zyskują blask dzięki otoczce humoru. Duchy nie mają budzić grozy (czasem nawet mogą rozbawiać jak wiekowa dama czy nauczyciel), a Skye nie zostaje sama ze swoimi zmartwieniami: ma wyrozumiałych opiekunów, którzy akceptują także jej zdolności do rozmawiania z duchami. Kilka scenek służy rozbawieniu, kilka innych ma wzbudzić dreszczyk emocji, ale „Dziewczyna i duchy” to nie tylko powieść rozrywkowa. Nosi ślady literatury psychologicznej, zgrabnie ukryte pod kolejnymi wydarzeniami. Murray sięga po zjawiska nie z tego świata, ale przy prezentowaniu ciemnych stron bycia nastolatką bardzo przekonująco kreśli to, co młodym ludziom może spędzać sen z powiek.
Jest tom „Dziewczyna i duchy” czytadłem bardzo ciekawym. Atrakcyjna fabuła idzie tu w parze z lekko ironicznym językiem, żart zastępuje tu prosty optymizm. Nie można narzekać ani na kierunki rozwoju akcji, ani na proponowane rozwiązania – bo nawet nadprzyrodzone zjawiska swój kres mają w sferze przekonujących emocji. Bohaterka – podobnie jak Lucy – budzi sympatię, a nawiązania do ustaleń z „Uwierz Lucy” bardzo upraszczają wszelkie wyjaśnienia. Tamsyn Murray po raz kolejny uchyla drzwi do tajemniczego świata i pozwala się po nim rozejrzeć. Nie będą zawiedzeni ani miłośnicy powieści spod znaku paranormal, ani miłośnicy obyczajówek. To naprawdę udana młodzieżowa historia, wolna od nudy i moralizatorstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz