Znak, Kraków 2012.
Powrót bohaterów
Cieszy fakt, że bohaterowie popularnej kiedyś dobranocki wciąż budzą zainteresowanie maluchów. Bolek i Lolek nie przegrywają z nowymi, często bardziej przebojowymi bohaterami, nie muszą też być specjalnie upiększani i przenoszeni z dwuwymiarowej bajki w bardziej przestrzenne i efektowne otoczenie. A że najbardziej są kojarzeni z filmem animowanym pozbawionym słownej narracji – nie ma problemu z przetransponowaniem ich do świata książkowego. Tom „Nowe przygody Bolka i Lolka. Łowcy tajemnic” to udany powrót do lubianych postaci – nawet kiedy łączy się z koniecznością doprecyzowania szczegółów, na które w kreskówkach nie było miejsca. Ba – nawet kiedy wiąże się z uwspółcześnianiem bajkowej codzienności i wzbogacaniem jej, na przykład, o telefony komórkowe.
Siedmiu autorów zmierzyło się z pomysłami na przygodowe opowiadania dla najmłodszych, co zaowocowało ośmioma bardzo różnymi historiami – mimo to książka nie straciła na spójności, a bohaterowie – na wiarygodności, także w samym sposobie prowadzenia opowieści nie ma zbyt dużych stylistycznych odstępstw, więc tom da się czytać jako serię przygód chłopców, nie – wypracowań na zadany temat. Najbliższe klimatowi tradycyjnych przygód Bolka i Lolka są opowiadania Macieja Wojtyszki (pomysł z domkiem w ogrodzie) i Rafała Kosika (o przygodzie podczas wyprawy rowerowej). Rodzinną atmosferę dobrze oddaje opowiadanie Grzegorza Gortata. Wojciech Bonowicz pisze o pechu i najbardziej chyba akcentuje obecność gadżetów, na które w dobranocce nie było jeszcze szans. Ewa Karwan-Jastrzębska wybrała baśniową konwencję o wyprawie na drugą stronę lustra, a w drugim opowiadaniu postawiła na mniej modny dziś motyw harcerstwa i wprowadziła do bajki element nieznanej w niej dotąd dyscypliny oraz posłuszeństwa wobec wujka-służbisty. Anna Onichimowska zrezygnowała z trudnego stylu opowiadania i postawiła na sympatyczną fabułkę ze śledztwem w tle. Najbardziej pod względem treści i wierności oryginalnym wątkom zaskakuje Jerzy Illg, który potraktował chłopców jako rówieśników i rywali w walce o serce koleżanki z klasy – chociaż klasyczni bohaterowie wolni byli od romantycznych uniesień, a tym bardziej pojedynków w starym bajkowym stylu.
Bolek i Lolek mówią tu językiem potocznym (czasem zdarza się im wygłosić bardziej literacko brzmiącą kwestię), a autorzy zgodnie wybierają dialog chętniej niż opisy wydarzeń. Nie zmienia to natężenia emocji – wszyscy dostarczą małym odbiorcom sporej dawki rozrywki o niemal tradycyjnym brzmieniu. Bolek i Lolek w tekstowej wersji nie stają się tu mniej sympatyczni, dalej mogą działać na wyobraźnię dzieci, a i przyczyniać się do polubienia przez kilkulatki książek. Dla rodziców-czytaczy może to być lekko sentymentalny powrót do przeszłości (chociaż, na przykład, nie ma tu Toli, za to postać mamy chłopców pojawia się dość często).
Katarzyna Nowak swoimi ilustracjami także przyczynia się do ujednolicenia opowiadań. Nadaje kreskówkowy wygląd pozostałym bohaterom, dopasowując ich do konwencji, w której zostali przedstawieni Bolek i Lolek. Prostymi obrazkami nawiązuje do telewizyjnej serii i przyciąga najmłodszych do śledzenia barwnych przygód. Z Bolkiem i Lolkiem nie sposób się nudzić, więc ładnie wydana książka będzie źródłem dobrej zabawy dla dzieci. Bolek i Lolek dzisiaj – i w wersjach różnych autorów – z powodzeniem mogą konkurować z coraz to bardziej wymyślnymi postaciami z bajek. W wersji Znaku wcale się nie zestarzeli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz