niedziela, 18 listopada 2012

Maria Ewa Letki: Król i mgła

Bajka, Warszawa 2012.

Mądrość władcy

Czasami władca w bajkach bywa niedobry. Źle traktuje swoich poddanych i nie podejmuje mądrych decyzji. Jeśli rzecz dzieje się w bajce, albo zostanie ukarany, albo też zyska szansę naprawienia błędów. U Marii Ewy Letki dzieje się to za sprawą normalnego zjawiska atmosferycznego, które jednak przybiera niepokojące formy. Królestwo spowija mgła – tak gęsta, że nie można w niej dostrzec drugiego człowieka, nawet jeśli ten znajduje się tuż obok. To mgła wygania króla z zamku do lasu. Bohater ma teraz okazję, by przemyśleć swoje zachowanie.

„Król i mgła” to bajka, która na pierwszy plan wydobywa postać zwykle mniej eksponowaną – a i cechy, które w świecie kilkulatków nie mają jeszcze tak wielkiego znaczenia. Maria Ewa Letki przygląda się nieuczciwości i nadużyciom popełnianym przez rządzącego, a potem pokazuje, jak powinien się zachowywać prawdziwie mądry król. Interesuje się losami monarchy, który na pierwszy rzut oka wcale nie budzi sympatycznych skojarzeń. To nie jest typowy czarny charakter z baśni – ale z czasem maluchy dowiedzą się o kolejnych przykrościach, jakie sprawia swoim poddanym. W ten sposób autorka rezygnuje z płaskiej, jednowymiarowej postaci tak typowej w historiach dla najmłodszych, wprowadza za to bohatera budzącego ciekawość.

Aspekt dydaktyczny to zaledwie jedna płaszczyzna „Króla i mgły”, bajki oryginalnej i interesującej, lekko egzotycznej, a przecież swojskiej, bo stworzonej ze składników znanych (choć nigdy nie występujących w podobnej konfiguracji). W oczy rzuca się tu zwłaszcza humor tomu. Maria Ewa Letki sprawia, że we mgle postacie z dworu zachowują się mniej przewidywalnie, a czasem w ogóle prowokuje dzięki niej zabawne nieporozumienia i humorystyczne sytuacje. Mgła jest równoznaczna ze sporą dawką absurdu, a to rozśmieszy maluchy. Reszty dokonają poruszające się bezładnie postacie. Nie zabraknie nawet humoru słownego (w relacjach bylejelenia i królika) – tu rozbawienie dzieci będzie jeszcze potęgowane przez zdumienie. Żart ostatecznie oddala podejrzenia o stereotypowość – Letki wprowadza bohatera-króla do przestrzeni, do której ten sam by nie trafił, mało tego: modyfikuje jego znane otoczenie i przekształca w sferę tajemnicy i niepokoju. Niepokoju – ale nie lęku. Bo mimo wszystko „Król i mgła” to opowieść ciepła. Nie ma nikogo straszyć, więc bez obaw można ją przedstawiać i najmłodszym przed snem. Maria Ewa Letki dobrze się bawi, prowadząc historię o perypetiach władcy. „Król i mgła” to przede wszystkim bajka z pomysłem, którego można autorce pogratulować.

Ewa Poklewska-Koziełło jest autorką ilustracji do tej książki. Stawia na prostotę i symboliczne kształty, na kolaże i łączenie technik rysowania – przy tworzeniu samych bajkowych pejzaży. W tak przygotowane tło wprowadza ludzi – małych, komiksowych, z zabawnymi minami i w nietypowych strojach (to znaczy: jak najbardziej typowych dla przedstawicieli królewskiego dworu). Zresztą gdy chodzi o detale, jest Poklewska-Koziełło niezrównana: rysuje stylem znanym z dawnych polskich dobranocek, wplata w obrazki mnóstwo humoru, nierzeczywistości i zabawy, jest w tym rysowaniu tak dziecięca, jak tylko potrafi – a jednocześnie i tak dorosła, by stanowić dla maluchów niedościgniony wzór rysowania. Przyjemnie ogląda się te ilustracje: widać, że ich autorka pamięta, dla kogo tworzy – i sama cieszy się możliwościami, jakie otwiera przed nią ilustrowanie bajki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz