niedziela, 9 września 2012

Barbara Giza: Stawiński i wojna. Reprezentacja doświadczenia jako podróż autobiograficzna

Trio, Warszawa 2012.

Analizy filmów

Wydaje się, że Barbara Giza twórczość Jerzego Stefana Stawińskiego poznała i odczytała tak dokładnie, że tylko krok dzieli ją od wpadnięcia w sidła rutyny. Przeszła już wstępną fascynację, ale jeszcze nie ma wybierania wygodnych schematów; naukowy styl wiąże się tu z rzetelnością i bezemocjonalnością – chociaż trochę szkoda, że pozostał wstęp zgodny z akademickimi wymogami. We wprowadzeniu niepotrzebnie – z punktu widzenia zwykłego przeciętnego czytelnika – zanurza się Giza w gąszczu definicji pojęć, których intuicyjny odbiór tak naprawdę pokrywa się z literaturoznawczymi konkluzjami. Daje się też w tym wstępie zauważyć kontrastujący nieco z późniejszymi wywodami styl, będący pochodną języka Nycza. Zresztą, wpatrzona w Nycza autorka do niego odwołuje się częściej niż to konieczne. Całość początku sprawia wrażenie nieco asekuracyjnej postawy, jakby Giza usiłowała przekonać odbiorców za wszelką cenę, że w odczytywaniu utworów Stawińskiego podejście biografizujące jest niezbędne. Później proporcje się zmieniają i mimo że egzystencja twórcy stanowi szkielet konstrukcji scenariuszy (więc i pośrednio – całej pracy o Stawińskim), usuwa się nieco w cień przy szczegółowym omawianiu kolejnych fabuł.

Właściwa część tomu „Stawiński i wojna” to próba uporządkowania dzieł twórcy według trzech etapów podróży autobiograficznej. Giza chce odczytywać filmy najpierw przez pryzmat dojrzewania, potem – poszukiwania własnego miejsca na ziemi, reszcie procesu osiadania w już znalezionym miejscu. Jednocześnie w optykę jej zainteresowań wdziera się wojna i tak naprawdę to ona nadaje ton całemu opracowaniu: mimo starań autorki, by dokonać przekładu filmów na życie, udaje się przedstawienie ewolucji spojrzenia Stawińskiego na wojnę.

Autorka przyjmuje rytm pisania, który znającym scenariusze i teksty Stawińskiego wyda się naturalny: przytacza filmy powstałe w omawianym okresie twórczości i dość szczegółowo je omawia. Chwilę później przypomina o tezach książki, by spróbować odszukać w filmowych bohaterach ślady doświadczeń Stawińskiego. Deklaruje wprawdzie na początku, że przedmiotem jej zainteresowania będzie przecięcie osi literatury i filmu – jednak przy odczytywaniu kolejnych wątków mniej zajmuje się poetyką czy stylem mówienia o postaciach, za to koncentruje się na wydarzeniach i punktach wspólnych w życiorysach postaci oraz autora scenariuszy. W ten sposób w rzeczywistości tropi ślady autobiograficzne w filmach Stawińskiego, ale niekoniecznie wpada na odkrywcze interpretacje czy nowe możliwości odczytań. Właściwie przez nagromadzenie faktów i wskazanie podobieństw między realiami i fikcją, daje podstawy do budowania późniejszych interpretacji: proponuje rzetelne streszczenie i podbudowę dla pisarskich wyborów Stawińskiego.

Dość szybko natomiast gubi się w tomie literatura, chyba że uznać za nią przytaczane fragmenty utworów porównywanych ze scenariuszami. Jest za to bogato reprezentowana sfera metatekstowa, wypowiedzi o tworzeniu czy opinie krytyków to dobry punkt wyjścia w odczytywaniu tej twórczości według innego niż autobiograficzny klucza. Na uwagę zasługuje dogłębna znajomość dokumentów, docieranie do trudno dostępnych źródeł i włączanie ich do opowieści o Stawińskim. Warto też pochylić się nad marginesowymi wtrąceniami o reakcjach bohatera tomu na krytykę czy mechanizmy rządzące przemysłem filmowym. „Stawiński i wojna” to nie zbiór streszczeń, ale rzetelnych analiz dzieł twórcy nie dość docenianego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz