Muza SA, Warszawa 2012.
Lampy na świeczniku
Chociaż kolejne tomy z serii „Ocalić od zapomnienia” przeważnie dotyczą odchodzącego do lamusa świata, nie sposób z reguły oderwać od nich oczu. Książka „Lampy naftowe” ucieszy nie tylko miłośników historii i kultury: Teresa Jabłońska, autorka publikacji, stara się jak najdokładniej przedstawić dzieje światła: po szybkim przeglądzie początków, rodzajów stosowanych w Polsce świec i świeczników oraz lamp olejnych przechodzi do właściwego zagadnienia. I tu pojawia się arcyciekawy przegląd możliwości w ozdabianiu lamp naftowych (oczywiście po szczegółowej instrukcji użytkowania). Proponuje nawet przegląd producentów tych lamp. Książkę zamyka natomiast mała antologia tematu światła w literaturze i malarstwie – a chociaż to temat-rzeka, autorka traktuje go dość wybiórczo i czasem zainteresowana jest światłem, a czasem – źródłem światła, nawet zgaszonymi lampami, jeśli tylko pojawiają się na marginesie obrazów. Brzmi to raczej schematycznie, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że autorka nie pozwala sobie na swobodny styl prowadzenia narracji, buduje solidne struktury tekstu, nie rozwadnia go w żaden sposób: do końca pozostaje rzeczowa, drobiazgowa i rzetelna.
I tak naprawdę same opisy, co pewien czas przetykane cytatami literackimi, w pewnym momencie stają się frapującą wędrówką po dawnej kulturze. Oko widza prowadzone jest przez kolejne zdjęcia, przeważnie prezentujące muzealne eksponaty lub elementy prywatnych kolekcji, obrazowo, chociaż dość rzadko przedstawiane w „naturalnym” otoczeniu. Mimo to kolejne lampy mogą naprawdę zachwycać. Można wybierać najładniejsze, niczym z katalogu, lub wyobrażać sobie wnętrza, do których lampy by pasowały. Kluczem do czerpania przyjemności z lektury stają się natomiast misterne i bardzo wymyślne zdobienia lamp. O ile wcześniej można było koncentrować się na sposobach zdobienia świeczników, teraz kolejne części lamp zyskują coraz to bardziej pomysłowe motywy cieszące oko. Ilustracji jest mnóstwo, zdjęcia liczą się niemal w równym stopniu jak tekst, w żaden sposób go nie dublując, za to dobrze uzupełniając. Nawet czytelnicy o najbardziej rozwiniętej wyobraźni nie wpadliby zapewne na sporą część zdobniczych rozwiązań, a co dopiero mówić o zwykłych odbiorcach, którzy po tę książkę sięgnąć mogą dla relaksu i aby zaspokoić ciekawość.
Autorce bardzo zależy na tym, by niczym nie przekreślić naukowych aspektów tomu, wskazuje na to i sumienność w przygotowywaniu materiałów, i dokładne uporządkowanie zagadnień. Uzyskuje dzięki temu przejrzyście skonstruowane i po brzegi wypełnione treścią rozdziały, faktycznie poszerzające wiedzę czytelników. Pełni rolę przewodniczki po kulturze dyskretnie, a przy tym pozwala oglądać kolejne lampy niemal w czasach im właściwych: nie ma tu bolesnego przypominania, że to jedynie relikty z dawnej epoki, nie ma też rozpaczliwych prób ocalania resztek zachowanych przedmiotów (a przy okazji i pamięci kulturowej). Teresa Jabłońska nie pozwala sobie na prywatne komentarze, a przecież da się bez większego trudu wyczuć, że temat ją bardzo interesuje. Zwłaszcza że zachwyt lampami naftowymi i zamiłowanie do historii przemyca w tekście, a i w zdjęciach.
Sporo ciekawostek, informacji, których nawet nie spodziewaliby się zwykli odbiorcy, oraz wskazówek, w jaki sposób przyglądać się zakodowanej w przedmiotach przeszłości niesie ta książka. „Lampy naftowe” jako temat nie muszą koniecznie przyciągać szerokiego grona odbiorców – jednak tej niemal albumowej realizacji uda się przez pewien czas zawładnąć wyobraźnią czytelników. Ocalone od zapomnienia przedmioty naprawdę zasługują na uwagę i uznanie – obudowane dużą dawką wiadomości zaczynają rzucać nowe, tym razem historyczne światło na dorobek przodków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz