środa, 1 sierpnia 2012

Anita Głowińska: Kicia Kocia na placu zabaw

Media Rodzina, Poznań 2012.

Zabawa zakłócona

Anita Głowińska w opowiastkach o Kici Koci nie poprzestaje na najprostszych sytuacjach i takich scenariuszach. Zamiast banalnych prezentacji proponuje najmłodszym odbiorcom elementy akcji, próbuje odzwierciedlić dylematy, problemy i lęki małej bohaterki przez odwołania do atrakcyjnej dla dzieci fabułki. W zwykłych książeczkach edukacyjnych postać na placu zabaw zapewne testowałaby po kolei wszystkie możliwe formy rozrywki. Kicia Kocia natomiast ma pewien dylemat: nie lubi towarzystwa nieznanych sobie dzieci. W związku z tym nie potrafi czerpać z pobytu na placu zabaw takiej radości jak jej przyjaciele, co więcej, zaczyna czuć gniew. Anita Głowińska szuka w zwykłych sytuacjach także pretekstu do rozmowy o emocjach – oraz do wprowadzenia pierwiastka niepokoju, który służy budowaniu napięcia w narracji napięciom ogólnie niezbyt sprzyjającej.

Kicia Kocia ma zaledwie kilka lat, nie chce więc zastanawiać się nad przyczynami swojego podejścia do obcych dzieci. Faktem jest, że nie wejdzie do piaskownicy, w której siedzi nieznajomy maluch, nie pohuśta się na huśtawce, ani nie pokręci na karuzeli. W życiu każdego dziecka nadchodzi moment stronienia od innych maluchów, więc Kicia Kocia nie zachowuje się dziwnie czy niezwyczajnie. A ponieważ irracjonalna niechęć do wspólnych zabaw nie dopada jej przyjaciół, ci bawią się doskonale. Kicia Kocia może widzieć, co traci.

Głowińska połączyła w tej książeczce motyw dla kilkulatków bardzo przyjemny (a i dość rzadki w publikacjach edukacyjnych, zwykle skoncentrowanych na codziennych obowiązkach lub nieuniknionych wydarzeniach) z kwestią odsuwaną przez nie na daleki plan – w końcu niewiele dzieci przyznałoby się do wstydu przed nieznajomymi rówieśnikami. Plac zabaw okazuje się tu czekoladką, w której autorka ukrywa gorzkie lekarstwo. Wszystkie dzieci dobrze się bawią, nawet jeśli wydają się trochę dziwne, jak nowy kolega – Kicia Kocia nie musi czuć się niepewnie, wystarczy, że przełamie strach i spróbuje porozmawiać z obcymi dziećmi (automatycznie przestaną być wtedy obce, a bohaterka będzie mogła czerpać przyjemność z zabawy, tym lepszej, że wspólnej).

Aspekt edukacyjny nie dotyczy zatem kursu przebywania na placu zabaw, chociaż temat sam w sobie taki potencjał ma, na przykład związany z zasadami bezpieczeństwa, a tematu zapoznawania się z innymi dziećmi. Głowińska pokazuje, że nie ma się czego bać ani wstydzić i że nie warto stronić od kolegów – bo traci się przez to mnóstwo okazji do zabawy. Dodatkowo nacisk kładzie autorka na samodzielność Kici Koci, która potrafi nie tylko ubrać się do wyjścia, ale wcześniej – znaleźć sobie w szafie odpowiednie ubrania. Tłumaczy, że trzeba podejmować wyzwania i pokonywać lęk, zawsze niepotrzebnie wyolbrzymiany.

Serię o Kici Koci Anita Głowińska samodzielnie ilustruje i składa. W ilustracjach tradycyjnie już posługuje się widocznymi ruchami pędzla, nasyconymi kolorami i grubymi, nierównymi konturami, uzyskując w ten sposób obrazki z pozoru odrobinę naiwne, ale też prześliczne. Różnicuje twarze i mimikę bohaterów, ich fryzury oraz stroje. Naiwność (programowa) jest widoczna również w perspektywie, która sprawia wrażenie, jakby wymykała się autorce spod kontroli. Autorka poza motywami z opowiadania zamieszcza też na rysunkach elementy, których nie ma w tekście, więc dzieci będą z jeszcze większym zainteresowaniem śledziły przygody małej bohaterki. Jedynie czasem pojawiają się w tomiku komputerowe interwencje – na przykład gdy trzeba pomniejszyć sylwetki dzieci bawiących się w innym końcu placu zabaw. Ale też dzięki takiemu mnożeniu szczegółów może autorka na dłużej przykuć uwagę dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz