Trio, Warszawa 2012.
Jedna droga
Albert Lichanow w tomie „Nikt” nie koncentruje się na momencie przejścia, tak charakterystycznym choćby w literaturze czwartej. Nie koncentruje się na momencie przejścia, bo przedstawia niemal całe życie wychowanka domu dziecka, Nikołaja Toporowa – i takich momentów – sygnałów dojrzewania czy zmian perspektywy będzie tu znacznie więcej, a niemal każdy okupiony ekstremalnymi emocjami. Ale w tej powieści nie ma miejsca na półśrodki czy nierobiące na nikim wrażenia scenki. Lichanow jednak wcale nie szuka tanich wzruszeń, wydaje się, że nie zależy mu na graniu na uczuciach odbiorców, zachowuje się w tej powieści jakby wstrząsy były skutkiem ubocznym suchego relacjonowania faktów. Typowa, męska proza i dziecko, które ma niewielki wpływ na swój los – to połączenie odzwierciedla się w kostycznej narracji i potęguje jeszcze wrażenia odbiorców.
Kolka Toporow w domu dziecka zdobywa rozmaite umiejętności, które przydadzą się potem w gangsterskim światku. Wszyscy doskonale wiedzą, że chłopak z sierocińca nie odnajdzie się w prawdziwym świecie – tymczasem Kolka odnajdować się nie musi, by wcześniej zwróci na niego uwagę pewien wpływowy mężczyzna. Czytelnicy mogą zatem tylko obserwować kolejne metamorfozy dziecka, którego życie nie oszczędzało.
Rzecz charakterystyczna: u Lichanowa nie ma wyraźnego podziału na czerń i biel. Od samego początku wszystkie sytuacje dają się oglądać z różnych perspektyw: zło wyrządzane jest czasem po to, by zrobić coś dobrego – trzeba wielostronnego oglądu, by podejmować się niełatwych ocen. Nie chodzi tu zresztą o szukanie usprawiedliwień dla żadnego z bohaterów – trudno będzie natomiast jednoznacznie ich sklasyfikować. W tym zresztą potężna siła książki: Albert Lichanow nie ma zamiaru proponować lekkiej i przyjemnej historii, wręcz przeciwnie – wie, że tylko dzięki silnie akcentowanym a niejednoznacznym uczuciom w szorstkiej opowieści może zostać zauważony.
Właściwie próżno by tu w konstrukcji świata przedstawionego szukać optymizmu czy choćby prób oswajania przestrzeni. Pracownicy domu dziecka bez skrupułów okradają sieroty, nauczeni kombinowania, by móc przeżyć. Matki-alkoholiczki zostawiają potomstwu w genach pociąg do butelki, chłopcy walczą o przywództwo, a czasem muszą mierzyć się ze swoimi prześladowcami. Z tego świata wywodzi się Nikt – i nawet jeśli próbuje początkowo zachowywać się zgodnie z własnym kodeksem wartości, szybko przekona się, że to praktycznie niemożliwe w pewnych kręgach. Tyle że Kola nie zapomina o przyjaciołach. Brakuje mu punktu zaczepienia, pozytywnego wzorca, nauczyciela, który wskazałby drogę. Człowiek bez przyszłości i rodziny może być dobrym kandydatem na przyszłego przywódcę. Na razie można go dowolnie kształtować.
U Alberta Lichanowa wcale nie los dziecka okazuje się najbardziej wstrząsający, a fakt, że nikt nie próbuje zapobiec oczywistemu scenariuszowi – i że nikt nie wskaże chłopcu innej, mniej destrukcyjnej drogi. Kola staje się zatem ofiarą milczenia „dobrych” dorosłych, których uczciwość w ten sposób autor kwestionuje. W szorstkiej narracji brakuje miejsca na rozczulanie się nad losem postaci – historia wybrzmiewa i przemija, lecz niewiele zmieni. Poza zwróceniem uwagi na poważny podskórny problem społeczeństw. Tajemnicę poliszynela Albert Lichanow przedstawia bardzo obrazowo – trafia do przekonania i wyobraźni czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz