piątek, 22 czerwca 2012

Małgorzata Gutowska-Adamczyk: Opowieści pana Rożka

Nasza Księgarnia, Warszawa 2012.

Emocje

Małgorzata Gutowska-Adamczyk wybrała prosty sposób, by zyskać możliwość zaprezentowania kilku niepowiązanych ze sobą historii. Szkatułkowa kompozycja tomu „Opowieści pana Rożka” pozwala na przemycenie trzech baśniowych fabuł, zamkniętych w realistycznej oprawie. Dzieciom powinno się spodobać przechodzenie od zwykłego świata do przestrzeni znanej z fantazji, magicznej i pięknej, rodzice natomiast w tej publikacji znajdą pretekst do mówienia o uczuciach i emocjach – bo bajki, które serwuje maluchom sympatyczny lodziarz są dobrym punktem wyjścia do takiej rozmowy. Autorka wybrała tym razem historyjki z różnych sfer, w pierwszej opowieści chętnie operuje metaforą i uosobieniami, symbolom próbuje nadać określony kształt. Szuka najlepszych definicji i charakterystyk ulotnych wrażeń, przedstawia w ten sposób dzieciom stany emocjonalne i pokazuje konkretne reakcje. W ten sposób nieco objaśnia świat, uczy emocji – i mówienia o nich jednocześnie. W drugiej historii także dochodzą do głosu uczucia – a dodatkowo jeszcze zabawa w szukanie synonimów. Nocne kłopoty zabawek przekuwane są w podskórnej warstwie na dyskusje o samotności i odrzuceniu. Środkowa bajka wydaje mi się też najbardziej uniwersalna: powinna trafić do dzieci z uwagi na bliskość ich świata. Pierwsza opowieść jest bardzo poetycka, ale przez to także i bardziej wydumana, trudniej przełożyć ją na zwykłe sprawy. Wreszcie trzecia bajka pana Rożka to niemal klasyczna baśń o wielkiej miłości – i w niej jedynie rozwój fabuły świadczy o chęci odejścia od powielanych wielokrotnie schematów, chociaż sama historia brzmi dość znajomo. Są więc trzy osobne historie, każda wprowadza inny nastrój i prowokuje do zadawania innych pytań. Jak zwykle w tego typu kompozycji, najsłabiej wybrzmiewa rama. Bo chociaż Małgorzata Gutowska-Adamczyk ma ogromną wprawę w tworzeniu realistycznych opowieści i naprawdę dobrze kreśli postacie i sceny, w końcu musi zrezygnować z prowadzenia historii i z towarzyszenia swoim bohaterom, przyspieszyć czas, uciąć sporą część z życia postaci. A to już nie jawi się jako naturalny rytm narracji, a zlepek wydarzeń (choćby i bardzo ważnych), przeskoki w opowieści wywołują uczucie żalu za straconymi fragmentami historii. To jednak konsekwencja świadomego wyboru, myślę, że małym odbiorcom nie będzie to przeszkadzać, wiem natomiast, jak sprawnie Gutowska-Adamczyk prowadzi rozbudowane relacje, gdy decyduje się na akcję – i tego w tomie trochę brakuje.

Jako że „Opowieści pana Rożka” poświęcone są nie tyle bajkom samym w sobie, co emocjom, wszystko prowadzi do pokazywania nastrojów dzieci. Tu bohaterowie nie zawsze są szczęśliwi, więcej – ciągle przeżywają rozmaite niepokoje, doświadczają niewygód z różnych powodów. Autorka próbuje tym samym przekonać odbiorców do mówienia o tym, co ich boli, drażni czy martwi, a że czyni to nienachalnie, w udanych bajkach o specyficznej atmosferze, nie ma problemu z natrętnym dydaktyzmem.

Rzuca się w oczy także piękny, literacki styl pisania. Małgorzata Gutowska-Adamczyk chce najwyraźniej rozwijać w dzieciach dobry smak i kulturę języka. Nie ma tu potocyzmów, bohaterowie wyrażają się starannie, co – owszem – nadaje opowieściom rysu nienaturalności, ale przy tym nawiązuje do tradycji literatury czwartej. Dla samej autorki jest to zapewne również rodzaj wytchnienia po powieściach młodzieżowych oraz obyczajówkach dla pań – a to zawsze cenne doświadczenie.

„Opowieści pana Rożka” łączą zatem w sobie klasyczny sposób prowadzenia narracji (powiedziałabym nawet, że przez ugrzecznienie lekko archaiczny), a do tego bajki, w których nie fabuła liczy się najbardziej. To książka spokojna, mimo dużej ilości wrażeń. Dodatkowo stymuluje wyobraźnię – nie pierwszy raz w literaturze pojawia się postać, która zna wiele ciekawych opowieści, zawsze jednak podobny bohater przynosi radość oczekiwania i nadzieję na wiele nieodkrytych jeszcze bajek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz