czwartek, 7 czerwca 2012

Drzewo A Gada: Efekt znikającego kolana i Absurdalny Kabaret: powrót

Śmiech z niepełnosprawności

Po kilku latach nieobecności na scenę kabaretową powraca Absurdalny Kabaret. Powraca w nowym składzie i w wielkim stylu, proponując naprawdę udaną alternatywę wobec krzykliwych i topowych medialnych grup. Wizualnie nieatrakcyjny, pozbawiony niemal scenicznego ruchu, opiera się na znakomitych tekstach księdza Marka Wójcickiego, które to teksty bez trudu bronią się do dzisiaj (jedynym fragmentem o lekko przebrzmiałej wymowie jest utwór o kelnerze, jednak konstrukcja żartu w nim i tak pozwala na rozrywkę). Absurdalny Kabaret nie próbuje przypodobać się publiczności, stawia na monologi i piosenki o wydźwięku ponadczasowym. Jest też wolny od prostych skojarzeń, na bazie których młode kabarety budują całe numery a nawet programy. Dzisiaj – reaktywowany Absurdalny Kabaret może bez trudu wygrać konkurencję z tymi, którzy chcą być śmieszni na siłę. Nie wyjdzie jednak z offu, najlepiej czuje się na kameralnych scenach.

Absurdalny Kabaret tworzą ludzie niepełnosprawni intelektualnie (dziś to Jacek Bonieński – jedyny z dawnego składu, Iza Malarz i Marcin Kieś), wygłaszający i prezentujący program napisany przez księdza Wójcickiego, który teraz, w nowej odsłonie zespołu, stał się także intrygującym i pozostającym na uboczu konferansjerem, wspominającym dawny skład grupy. Niepełnosprawność jednak w czasie występu zupełnie traci na znaczeniu: pozwala odrzeć teksty z otoczki pretensjonalności czy chęci popisania się, tak częstej u kabareciarzy – i przy okazji odsłania ich ogromną siłę. Tu nic nie zostanie dograne gestem czy mimiką, uratowane improwizacją czy dialogiem z publicznością. Artyści przekazują tekst – gotowy, pełnowartościowy produkt o tak dobrze rozmieszczonych przewrotkach i puentach, że niepotrzebujący dodatkowej oprawy czy uatrakcyjniania na siłę. Ten tekst wyklucza jakiekolwiek obawy o jakość programu Absurdalnego Kabaretu – naprawdę wielu dzisiejszych kabareciarzy, nawet tych z najwyższej półki, sporo mogłoby się nauczyć od Absurdalnych.

Absurdalni wygłaszają krótkie monologi, czasem rymowane. Śpiewają piosenki. Prezentują teksty bez prób podlizywania się publiczności. Wykluczają współczucie czy obawy widzów przed uczuciem zażenowania lub bezradności. Wyrazy uznania dla grupy nie są powodowane litością a rzeczywistym podziwem – a i sposobem podziękowania za godzinną rozrywkę w najlepszym gatunku. Nie da się ukryć – przy programie Absurdalnych płacze się ze śmiechu co dwa zdania. Monologi sprawdzałyby się świetnie także w medialnym świecie, inteligentna i kąśliwa momentami satyra, wyrazisty humor i zdziwienie światem to elementy, których Absurdalnym można zazdrościć. A mają oni jeszcze jeden ogromny atut: mogą bezkarnie śmiać się z niepełnosprawności. To, co na „zwykłej” scenie kabaretowej pobrzmiewałoby jak skandal, a w najlepszym razie wywołałoby oburzenie poprawnych politycznie odbiorców, tutaj zyskuje nowy wyraz i sensowne uzasadnienie. Absurdalni nie oswajają śmiechem niepełnosprawności. Śmieją się ze swoich ad i konfrontacji ze zdrowymi. Co ciekawe, ksiądz Wójcicki wcale nie unika tematów „trudnych”: w swoich tekstach pisze o winie, kobietach i „tych sprawach” – nie przekracza granicy dobrego smaku, ale też nie chce tworzyć przesadnie purytańskich i mdłych całostek. Bawi się słowami i niedopowiedzeniami. Puenty rozmieszcza tak, by łączyły się z pauzami naturalnymi przy recytowaniu tekstu. Zdaje sobie sprawę z tego, ile może wykrzesać ze swoich aktorów – przygotowuje zresztą widzów na zderzenie z inną jakością („poplątane” słowa w piosence, zapowiedź, że „Absurdalny Kabaret pozbawiony jest zalet”) – trudno powiedzieć, ile w tym dzisiaj kokieterii, a ile faktycznych obaw przed konfrontacją z odbiorcami. Ale taryfa ulgowa w stosunku do Absurdalnych nie jest potrzebna – oni sobie poradzą, w dodatku rozśmieszając publiczność do łez.

Ksiądz Wójcicki czuwa dyskretnie nad swoimi podopiecznymi. Kiedy trzeba, zamieni się w suflera. Jest dyrygentem. W reaktywowanym Absurdalnym Kabarecie prowadzi też konferansjerkę – idealny pretekst do przywołania opowiastek z życia wziętych, anegdot – oraz do wspominania nieżyjących już członków zespołu. To wspomnienie na wesoło, choć niepozbawione nuty melancholii. Głosy tych, którzy odeszli, zostały na płycie z zarejestrowanym w studiu koncertowym radiowej Trójki występem, ale dzięki spajającym całość opowieściom księdza Wójcickiego wszyscy Absurdalni pozostają w składzie kabaretu.

Wieczór reaktywacji Absurdalnego Kabaretu połączony został z prezentacją nowego programu grupy Drzewo A Gada (także prowadzonej przez księdza Wójcickiego) – „Efekt znikającego kolana”. Ten zespół zachwycił publiczność po pierwsze zestawem piosenek (muzycznie – chrześcijański rock w nieoazowej wersji, tekstowo – naprawdę dobra liryka), po drugie – występem Patryka Laksy w minimonodramie kabaretowym, w którym niepełnosprawność stała się tematem i obrazem jednocześnie. „Efekt znikającego kolana” to bowiem zwierzenie człowieka cierpiącego na porażenie mózgowe. Zwierzenie poświęcone ciału wystawionemu w dodatku na widok publiczny, bo Pat pojawia się na scenie tylko w spodenkach i glanach (trudno za element stroju uznać kule) – i prezentuje niedoskonałości i złośliwości własnego organizmu – o sprawnym umyśle i niesprawnym ciele. Tu najpełniej wybrzmieć może śmiech – i nie będzie to ani śmiech szyderczy (tego dzisiejszy kabaret nie przyjmuje, zwłaszcza w kameralnych salach), ani śmiech ograniczony współczuciem, chociaż Pat ani na moment nie odchodzi od problemów związanych z niepełnosprawnością. O sprawach damsko-męskich i swoich w związku z nimi porażkach opowiada nadzwyczaj dowcipnie. Tym programem nikt nie będzie zniesmaczony.

strona grupy: http://drzewoagada.eu/

2 komentarze:

  1. ci to sa aparaty jakich malo, to polecam niekiepski ubaw, mozna sie polac ze smiechu

    OdpowiedzUsuń
  2. świetni są, cały czas nucę piosenki z koncertu :)

    OdpowiedzUsuń