PWN, Warszawa 2012.
Obiegowe sądy
Obok ciekawostek kompletnie w życiu codziennym nieprzydatnych istnieje też cała seria przekazywanych z pokolenia na pokolenie prawd i mitów, które na nasze zachowanie potrafią wpływać. Christoph Drösser testuje kolejne obiegowe opinie, wyjaśnia ich genezę i weryfikuje sensowność. W krótkich analizach znajduje się całkiem sporo atrakcyjnych dla czytelników wiadomości, przydatnych, bo nawiązujących do zwykłych zachowań i lęków. Spor mitów daje się ocenić na drodze prostych domowych eksperymentów – ale autor dociera głębiej, ustalając przyczyny kolejnych poglądów. Zwraca się do ekspertów z prośbą o wyjaśnienia. W efekcie cała książka pełna jest interesujących danych i zabawnych niekiedy pomysłów. Autor pomaga oswoić współczesność, zdobycze cywilizacji, ale nawiązuje też do ciekawych miejskich legend, w dodatku sięga po prawdy i nieprawdy z bardzo różnych dziedzin, potrafi równie zajmująco opowiadać o biologii, historii czy mechanice.
Pytania wybrane do tomu zadawali autorowi sami czytelnicy. Kolejne zagadnienia stanowią więc miniwyzwania dla Drössera, bodziec do poszukiwania specjalistów zdolnych rozwiać wątpliwości, ale i odzwierciedlenie zwykłej ludzkiej ciekawości. Czasami wiążą się z niewiarą w znane i wielokrotnie już omawiane zjawiska, innym razem dotyczą wątków, w których niby trudno dojrzeć logiczne wyjaśnienie, ale warto się nad nimi pochylić. Podpowiedzi Drössera mają zlikwidować strach i przynieść naukowe wyjaśnienia obserwowanych codziennie faktów, mogą też odwoływać się do źródeł powstawania mitów. I chociaż trudno nie uśmiechnąć się na wieść o specjalnie przystosowanym gatunku aligatorów zamieszkujących kanały w wielkiej metropolii, autor nie ma zamiaru bagatelizować żadnych wątpliwości.
Bagatelizować nie ma zamiaru, ale to oczywiście nie wyklucza jego dowcipu. Drösser dość chętnie posługuje się ironią (lecz nie złośliwościami) i grami słownymi (Danuta Serwotka, tłumaczka, dobrze sobie radzi z oddawaniem klimatu całości). Wykorzystuje wyjaśnienia do udzielania dobrych rad i wskazywania właściwej drogi postępowania – obecność morałów jest łagodzona przez żartobliwy, felietonistyczny ton opisów. Autor zresztą bardzo chętnie wykorzystuje puenty ze skojarzeń słownych do zamknięcia krótkich wywodów, dzięki temu łatwiej można zapamiętać rozszyfrowywane prawdy i nieprawdy. Nie chodzi tu przecież o zarzucenie czytelników naukowymi i skomplikowanymi wywodami, a o dostarczenie im rozrywki, która pozwoli również na przyswojenie przydatnych wiadomości. I jako taka, książka „Czy to prawda, że…” sprawdza się bez zarzutu. Autor chętnie sięga także po anegdoty, jak tylko się da ożywia wytłumaczenia tak, że nawet jeśli ktoś nie jest zainteresowany odpowiedzią na kolejne pytanie, czy uzasadnieniem prawdziwości lub fałszywości tezy (co zdarza się raczej bardzo rzadko) – z chęcią będzie śledził wyjaśnienia dla samej przyjemności czytania. Lekkość tomu potęguje fakt, że odpowiedzi są krótkie i przygotowane bardziej w formie streszczeń a nie wykładów.
Książka, która nawiązuje stylem do niemieckich telewizyjnych programów edukacyjnych związanych ze sprawdzaniem kolejnych twierdzeń może się przydać jako zbiór podręcznych ciekawostek, a i jako publikacja oddalająca obiegowe a nieprawdziwe sądy. Jest kierowana do tych dorosłych, którzy nie utracili dziecięcej ciekawości i ciągle chcą dowiadywać się czegoś nowego, to też dobry pomysł na lekturę dla wielbicieli ciekawostek. Zawiera problemy, o których większość odbiorców nigdy by nie pomyślała i analizy poglądów wygłaszanych na co dzień. Jest to więc również zapis dzisiejszej obyczajowości, portret ludzkości przełomu wieków. Bywa, że portret zabawny i naiwny, ale przecież najbardziej istotna jest tu umiejętność czerpania radości z drobiazgów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz