WAM, Kraków 2012.
Drugie śledztwo
Takie tematy spotyka się niemal wyłącznie w niemieckiej literaturze czwartej. Tylko tu autorzy poruszają zagadnienia niewygodne dla rodziców i stanowiące element dorosłego świata. Ale przy drapieżności wątków Andreas Steinhöfel nadaje swoim opowieściom poetycki wymiar. Przy podobnym podejściu może już budować kryminalne fabuły w głębokich i cennych nie tylko dla maluchów historiach. Poprzednio mieliśmy do czynienia z problemem kidnapingu, a i upośledzenia umysłowego dziecka. Teraz, w tomie „Rico, Oskar i złamanie serca” autor także nie chroni swoich postaci przed złem. Po pierwsze – ojciec Oskara porzuca swojego synka-geniusza, odchodzi, by odpocząć – i za nic ma uczucia dziecka. Oskar nadrabia miną, zwłaszcza że może ten czas spędzić ze swoim przyjacielem, ale nie czuje się zbyt dobrze. Po drugie – co także pomaga znieść rozłąkę – chłopcy wpadają na trop kolejnej kryminalnej afery, tym trudniejszej, że najwyraźniej jest z nią zamieszana mama Rico. Rico to chłopiec upośledzony umysłowo, choć sam woli o sobie mówić, że jest głęboko utalentowany. Po trzecie natomiast śledztwo, które przeprowadzają dzieci, dotyczy szantażu, prania brudnych pieniędzy i pracy w nocnym klubie – tam właśnie zatrudniona jest samotna matka (Rico wie jednak, że pracuje ona jako barmanka i menadżerka, więc nie robi nic, czego musiałaby się wstydzić). Jakby tego było mało, ukochany mamy nagle przestaje się do niej odzywać, a Rico widzi go z inną kobietą. Wydawałoby się, że żaden z tych motywów nie powinien trafić do literatury czwartej, a jednak Steinhöfel realizuje je bez zarzutu. Nie szokuje młodych odbiorców, w końcu wszystko filtruje przez umysł narratora – Rico. Rico dokładnie wie, co jest dobre, a co złe – i tę wiedzę na swój dziecięcy sposób przekaże czytelnikom. Autor uniknie dzięki temu nazywania rzeczy po imieniu, a jedyną sceną, która wywołać może zażenowanie dzieci, będzie widok piersi mamy Rico – gdy ta przypadkiem pokaże się chłopcom bez bluzki.
Rico ma do przepracowania mnóstwo bardzo trudnych spraw. Nie musi tego robić sam, jest z nim najlepszy i wyrozumiały przyjaciel. Chłopcy znają swoje ograniczenia, mocne i słabe strony – dzięki temu mogą działać wspólnie. Upośledzenie Rico i geniusz Oskara dobrze się uzupełniają – bohaterowie w pojedynkę nic by nie ustalili, nie ma więc dysproporcji w ich osiągnięciach i zasługach. Razem mają też szansę znieść przygnębiające wiadomości. Tom „Rico, Oskar i złamanie serca” to z jednej strony atrakcyjny i wciągający kryminał, z drugiej – niezwykła i bardzo poetycka opowieść, nietypowa za sprawą oryginalnego ujęcia i przepracowania tematu. Dziecięca naiwność przydaje się w łagodzeniu wątków nieodpowiednich dla najmłodszych, ale też kształtuje niezwykłą atmosferę tomu. Rzadko spotykany poziom wrażliwości w narracji sprawia, że książka przypaść do gustu może też dorosłym – ci będą urzeczeni właśnie pomysłem na uchwycenie niewdzięcznego tematu, a przy okazji i zaskoczeni, jak wiele można dostrzec, gdy zmieni się perspektywa. Steinhöfel nie chce opowieści skandalizującej, niepotrzebne mu sensacje. Opracowuje materiał w sposób nieprzewidywalny – i w tym ogromny jego urok.
Co pewien czas w specjalnych ramkach pojawiają się wyjaśnienia trudniejszych terminów, ale też przepuszczone przez wyobraźnię i pojmowanie świata przez dziecko. Dzięki temu Rico jest autentyczny, nie odczuwa się podczas lektury dysonansu w kreacjach postaci. „Rico, Oskar i złamanie serca” to książka ważna, interesująca i bardzo wzruszająca – mimo że daleka od sentymentów. Andreas Steinhöfel poradził sobie z niełatwymi tematami bez zarzutu, stwarzając fabułę atrakcyjną dla młodszych i starszych, wielopłaszczyznową i wieloprzesłaniową, wartościową i ważną. Poza tym tom świetnie się czyta, a komu spodobała się poprzednia część, ten bez wahania sięgnie i po drugą powieść o przygodach niezwykłych przyjaciół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz