WNK, Warszawa 2012.
Przeciwko dietom
Autor jednej z bardziej popularnych i modnych ostatnimi czasy diet, Pierre Dukan, postanowił włączyć się w dyskusję o pięknie kobiecego ciała. W swoim tomie „Mężczyźni wolą krągłości” próbuje przekonać czytelniczki, że obsesyjne odchudzanie nie ma większego sensu, nie dlatego nawet, że może być niebezpieczne dla zdrowia, ale z uwagi na fakt zawarty już w samym tytule publikacji. Tyle że argumentacja w książce mało którą odbiorczynię rzeczywiście ma szansę przekonać – w całej książce jest zaledwie kilka zdań, które trafią do wyobraźni kobiet. Problem w tym, że Dukan przyjął męski punkt widzenia, ale nie funkcjonuje w świadomości społecznej jako obiekt pożądania, męski symbol seksu, który wygra z kolorowymi czasopismami i projektantami mody. Co najwyżej ściągnie na siebie gniew feministek i poirytowanie pań, które źle czują się ze zbyt obfitymi kształtami.
Dukan próbuje bronić kobiecych krągłości przez odwołania do biologii. Dość długo przedstawia cechy samców i samic różnych gatunków zwierząt, by w końcu móc bezkarnie rozkoszować się zmysłowymi opisami elementów kobiecej sylwetki, silnie działającymi na wyobraźnię mężczyzn. W tych opisach sam pozwala sobie na bycie po prostu mężczyzną, fascynacja kobiecością, doprowadzona niemal do ekstazy, znajduje upust w nieprzezroczystej, mocno nacechowanej emocjonalnie narracji – wiadomo z kolei, że takie przełamanie rzeczowego wywodu obniży wartość przytaczanych argumentów. Po wskazaniu roli kobiecych kształtów w biologii (i przy słabo skrywanym antyfeminizmie), kiedy już czytelniczki przeglądające się w sylwetkach anonimowych kobiet-samic dowiedzą się, jak zostały przez naturę zbudowane i po co, przechodzi Dukan do kwestii kulturowych, rozpoczynając od tematu, który zamknął pierwszą część – czyli od doznań seksualnych.
W tej partii tłumaczy rozwlekle, że rezygnacja z zaokrąglonych kształtów stanowi jednocześnie dobrowolne wyrzeczenie się seksu i przekreślenie szansy na udane współżycie. Jednak obawiam się, że samo odwołanie się do tych samych bez przerwy instynktów może nie wystarczyć, podobnie zresztą jak uporczywe portretowanie kobiet o idealnych sylwetkach, które to kobiety wizytują gabinet dietetyka z nadzieją na pozbycie się jeszcze zbędnych kilogramów. Nawet przegląd kanonów piękna w innych epokach na niewiele się zda. Dukan kończy tym, od czego być może powinien był rozpocząć – dyktatem projektantów mody (których homoseksualizm ma zakłócać męski zachwyt nad erotycznymi kobiecymi wabikami) i nakręcanej przez pisma kobiece modzie na odchudzanie. Przy tym wszystkim chyba jednak nie udaje mu się dotrzeć do sedna kobiecej psychiki, wydaje mu się, że obietnica satysfakcjonującego życia seksualnego będzie wystarczającym hasłem do przeciwstawienia się trendom. Na pewno życie wielu pań katujących się dietami byłoby łatwiejsze, gdyby uważnie wczytały się w tekst Dukana – ale przypuszczam, że wrażenia z powierzchownej lektury większości wystarczą do odrzucenia i negowania zawartości tomu. Dobry pomysł nie spotkał się tu po prostu z równie dobrą realizacją – to cała tajemnica wątpliwości po lekturze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz