Trio, Warszawa 2012.
Przetańczyć życie
Jest w tej książce rejestr wydarzeń z karnawału 1914 roku. Od połowy stycznia do pierwszego tygodnia marca tylko trzy dni wolne od balów, spotkań i zabaw (jeden z tych dni to środa popielcowa). Kolejne tygodnie skrupulatnie wypełnione tańcami i rozrywkami towarzyskimi. Na balach – dokładnie ustalane zabawy. Wizyty, których pominięcie byłoby nietaktem. Okazje do spotkań i flirtów przez cały huczny czas karnawału. Zofia Jabłonowska-Ratajska w książce „Walca tańczyłam najlepiej z panien. Karnawałowe anegdoty i zwyczaje” prezentuje świat – nie tak dawny – który dziś trudno sobie wyobrazić. Świat, w którym piękne suknie i ściśle przestrzegane zasady savoir-vivre’u stanowiły podstawowe źródło zainteresowania młodych ludzi i ich rodziców. Z jednej strony świat pełen konwenansów, zakazów i nakazów, przy których przekroczeniu łatwo o towarzyski nietakt czy nawet skandal – z drugiej strony świat beztroski i odpoczynku od codziennych zmartwień. I nie wiadomo, czy żałować, że te zwyczaje przeminęły, czy raczej odetchnąć z ulgą i studiować minione obyczaje dla przyjemności lekturowej czy wrażenia wolności.
Autorka przygląda się dawnym zabawom przez pryzmat zapisków i wspomnień ich uczestników. Dopowiada tylko to, co niezbędne, woli natomiast chować się za notatkami przejętych panien lub, dla odmiany, spokojnymi analizami wydarzeń. Oddaje głos różnym postaciom – są wśród nich kobiety, które nie boją się przyznawać do walki na spojrzenia i miny z wyjątkowo krytycznymi czy złośliwymi znajomymi, są panie dowcipne, które na kartach diariuszy zdradzają poczucie humoru, dystans do siebie i rzeczywistości i które same dla siebie z powściągliwości rezygnują. Dzięki takim zapiskom uzyskujemy dostęp nie tylko do wiedzy, jak przebiegały karnawałowe zabawy, ale również i do całego zestawu anegdot czy prywatnych spostrzeżeń, które nie mogłyby znaleźć miejsca w sztampowym, schematycznym opisie balu jako takiego. Poza tym pomysł na konstrukcję tej książki pozwala jeszcze odbiorcom znaleźć się w centrum wydarzeń, poczuć jak bohaterowie powieści z końca XIX i początku XX wieku.
Następuje tu zestawienie zwyczajów i zasad zachowania z praktyką. Jedna z autorek pamiętników wspomina na przykład, jak uciążliwe było odgrywanie całego teatru dla grona kilku nieprzyjaznych plotkarek i dewotek. To przecież także przegląd ludzkich charakterów i zabiegów, które mogą do dziś zachowywać aktualność. Przy okazji czytelniczy z pierwszej ręki dowiedzieć się mogą, w jaki sposób sztywne zasady wcielane były w życie – i jak sprytnie można było sobie z nimi radzić. To lektura tętniąca życiem, nie ma tu nudnego, ściśle naukowego podejścia, jest za to zwykła ciekawość, którą można zaspokoić. Jak bawiono się na balach i według jakich zasad wychowywano młodych ludzi – to naczelne tematy tej opowieści.
Ostatnią część książki zajmują jednak opisy balów powojennych i autorka pokazuje, że tradycja zabaw jest w pewnych środowiskach kontynuowana. Tyle że nawet mimo dobrych chęci i zaangażowania uczestników nie da się już stworzyć ponadmiesięcznego ciągu zabaw karnawałowych. Różnice między dzisiejszymi ekskluzywnymi balami i dawnymi sposobami obchodzenia karnawału są bardzo wyraźne.
Ta publikacja wciąga bez reszty, przenosi w świat, którego już nie ma i bardzo ożywia postacie sprzed wieku. Uroku dodają jej liczne zdjęcia, jak i kolejne wypowiedzi bliskich autorki – tu liczą się przede wszystkim ludzie i ich chęć do wspólnego spędzania czasu. Poza tradycjami karnawału poznamy zatem także drobne sztuczki uczestniczek balów, sposoby na omijanie zasad i uprzyjemnianie zabawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz