niedziela, 19 lutego 2012

Tadeusz Sobolewski: Człowiek Miron

Znak, Kraków 2012.

Drugi portret

„Układam portret Mirona w ruchu, ze wspomnień własnych oraz tego, co on sam o sobie powiedział” – tłumaczy Tadeusz Sobolewski i ta autorecenzja najlepiej charakteryzuje zawartość tomu „Człowiek Miron”, publikacji dopełniającej „Tajny dziennik”. Sobolewski – zięć Jadwigi Stańczakowej i jeden z przyjaciół Białoszewskiego – próbuje teraz znaleźć właściwy język opisu życiopisania Mirona. Przymierza się do tego i testuje różne narzędzia, przebiera w tematach, cytuje, uzupełnia – aż w końcu czyta Białoszewskiego przez innych, bliskich mu ludzi. Czas, w którym dowiedział się o śmierci przyjaciela, przedstawia natomiast z najbardziej osobistej perspektywy – publikuje fragmenty własnego dziennika. W ten sposób „Człowiek Miron” oddala się od klasycznej biografii w stronę dzieła postmodernistycznego, złożonego z fragmentów i zlepków historii, wiążącego życie i twórczość, wspomnienia i obserwacje subiektywne oraz próby analizowania zjawisk, których Białoszewski był katalizatorem.

Poezja Mirona, proza, zapiski dziennikowe, teatr i życie codzienne – to stałe składniki książki Sobolewskiego. Szkielet konstrukcyjny tomu stanowią elementy tradycyjnej biografii, tyle że rozproszone i redukowane do roli punktów zaczepienia. Jest tu i poszukiwanie kluczy interpretacyjnych, i samo czytanie twórczości Białoszewskiego dla przyjemności czytania, i próba rozszyfrowania poety. Z tego ostatniego najbardziej wynikają rozmowy z bliskimi i sprawdzanie, jak potoczyły się ich losy. Tadeusz Sobolewski stara się naświetlić zmiany relacji z życiowymi partnerami Białoszewskiego i sprawdza ich wpływ na pisarstwo. Jednocześnie przez cały czas funkcjonuje w swojej książce jako bezpośredni świadek i uczestnik wydarzeń. Nie rozstrzyga spornych kwestii, choć mógłby się pokusić o mocniejsze akcentowanie własnego zdania. Dyskretny, woli pozostać na uboczu i opowiadać o tym, co w gronie przyjaciół nie stanowiło żadnej tajemnicy. Jednocześnie też czyta „Tajny dziennik” – i czasami coś dopowiada do wybranych partii.

Tom „Człowiek Miron” składa się z krótkich stematyzowanych esejów, przetykanych zdjęciami z codzienności. A przy tym Sobolewski mówi o swoim bohaterze: „Jest znany swoim czytelnikom jak żaden ze współczesnych poetów. Dlatego jego monografia wydaje się zadaniem karkołomnym”. W innym miejscu z kolei stwierdza „odłączyć Mirona od literatury to jakby rozdzielić duszę z ciałem”. Sam próbuje znów scalić te dwie sfery, łagodnie przechodząc od tekstu do życia i od egzystencji do pisania – i chociaż dopełnia „Tajny dziennik”, nie uzurpuje sobie prawa do wypełnienia pisania o Białoszewskim – proponuje dogłębny, rzeczowy i ludzki komentarz do obserwowanego z ważnej perspektywy autora. W pewnym momencie przestaje być jasne, czy relacje z życia dopowiadają twórczość, czy może jest odwrotnie. Sobolewski z taką samą uwagą czyta wszystkie teksty, z jaką potem zajmuje się mapą towarzyskich powiązań. Porównuje, pyta, notuje, znienacka zmienia płaszczyzny zainteresowań, tworząc tym samym drugi portret Mirona Białoszewskiego – inny niż ten, który wypływa z „Tajnego dziennika”. Nie może być zresztą podobny, skoro Białoszewski w centrum uwagi stawiał ludzi. Tym razem to on widnieje w centrum zainteresowań, oglądany przenikliwie i z sympatią, za to bez szukania tanich sensacji.

Ta książka jest trochę jak wspomnienie funkcjonowania w orbicie Mirona Białoszewskiego, wspomnienie i hołd bez czołobitności. Przynosi sporo przydatnych filologom narzędzi do odczytywania tej twórczości, ale i mnóstwo ciekawostek dla zwykłych czytelników, zainteresowanych „Człowiekiem Mironem”. Uczy lektury – a przy okazji daje świadectwo przebywania w pobliżu wielkiego-ludzkiego artysty. Sobolewski składa też uznanie literaturze zanurzonej w codzienności.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz