Nasza Księgarnia, Warszawa 2012.
Międzypokoleniowe wyzwania
Agata Mańczyk uzupełnia swoją powieścią „Rupieciarnia na końcu świata” literaturę czwartą o coś, czego w niej dotąd wyraźnie brakowało, nawiązując jednocześnie do najlepszych tradycji książek dla młodzieży. Łączy mianowicie tendencję do tworzenia awanturniczo-przygodowych fabuł z historiami dla dziewczyn, opowieściami, od których nie oderwie się żadna nastolatka. Z jednej strony jest więc nieszczęśliwa miłość, z drugiej – zapatrzenie w Niziurskiego i wiara w to, że dzisiejsza młodzież, przynajmniej w książkach, może być kreatywna i potrafi działać w zespole.
Od początku Agata Mańczyk próbowała uzmysłowić czytelniczkom, że obce są jej tkliwe opowiastki oparte wyłącznie na emocjach egzaltowanych bohaterek. Swoimi książkami rzucała wyzwanie poczytnym autorkom młodzieżowych romansideł, a dziewczyny we własnych powieściach wplątywała w sytuacje podobne do tych, które zdarzały się dotąd w literaturze czwartej wyłącznie w męskich zgranych paczkach. Teraz do tego festiwalu pomysłów dorzuca jeszcze jedną konwencję – motyw łączącej pokolenia tajemnicy. Żeby też zadbać o odbiorczynie nieprzyzwyczajone do łamania reguł, wprowadza i wątek zauroczenia oraz wiążących się z nim problemów. Z takiej mieszanki wywodzi się „Rupieciarnia” – i nic dziwnego, że książka objętościowo nie przypomina popularnych czytadeł dla nastolatek – ma ponad pięćset stron i całą masę komplikowanych relacji i motywów.
Maryla ma szesnaście lat i kocha wiersze Osieckiej. Rodzice dziewczyny właśnie się rozwiedli i bohaterka musi przenieść się z mamą z Warszawy do Tomaszowa. Na tym podobieństwo do setek nastolatkowych lektur się kończy, bo na nowym miejscu dziewczynę czeka mnóstwo zagadek i tajemnic – ogromny dom z wrogo nastawioną babką i prababką, klasa, która przygotowuje przedziwny rytuał inicjacyjny – „wejściówkę” (tu najsilniej dają o sobie znać wcześniejsze przygodowe powieści Mańczyk), wszystkowiedzący mieszkańcy miasteczka. Maryla musi też rozprawić się z własną przeszłością – najlepszymi dotąd przyjaciółmi, którzy stali się za jej plecami parą, ojcem i tęsknotą za życiem w Warszawie. Dawniej spokojna, niesprawiająca problemów dziewczyna, odkrywa w sobie nieznaną siłę i bezczelność, która pozwala mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami.
W zasadzie Agata Mańczyk tworzy zgodnie ze wszelkimi wyznacznikami dobrej rozrywkowej literatury czwartej w starym stylu, a teraz jeszcze umiejętnie wplata do tego trochę motywów modnych w książkach dla dorosłych. A jednak niewielu autorów tak doskonale jak ona radzi sobie z maskowaniem granic między konwencjami czy śladów po literackich wskazówkach. Jej bohaterowie nie mogliby istnieć w realnym świecie, są prawdziwi tylko w ramach wyimaginowanej rzeczywistości, nic nie zmienia się jedynie w sferze emocji – a jednak te same postacie niosą wytchnienie od zwykłych zmartwień i zapewniają przejście do krainy wolnej od nudy. W „Rupieciarni” wyraźne jest zastępowanie przygód dziecięcych coraz bardziej dorosłymi, a przecież autorka pozwala swoim bohaterom na tę beztroskę i brak myślenia o konsekwencjach, na jaki potem już nigdy nie mogliby się zdobyć. Chociaż ogólnie wiadomo, w jakim kierunku zmierza całość, nie ma tu oczywistych rozwiązań i zabiegów, które pozwoliłyby przewidzieć rozwój wypadków. Zwłaszcza że pisarka obdarza nastolatków pomysłowością, rozmachem i odwagą, jakiej często nawet w najnowszych powieściach młodym ludziom brakuje. Wyrywa ich z marazmu, a czytelnikom przywraca wiarę w moc młodości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz