Świat Książki, Warszawa 2011.
Magia Świąt
Przygotowania do świąt Bożego Narodzenia to temat znany i powracający czasem w literaturze rozrywkowej. Tom Sheili Roberts znajdzie uznanie przede wszystkim wśród pań domu zmęczonych corocznymi wysiłkami. Autorka postarała się o to, by uruchomić w swojej książce – ciepłej powieści obyczajowej – kilka kwestii ważnych i kilka oczekiwanych przez spragnione świątecznej atmosfery odbiorczynie.
W małym miasteczku kobiety są coraz bardziej zmęczone przygotowywaniem świąt. Postanawiają dać nauczkę swoim mężom, którzy nie mają zamiaru przychodzić z pomocą. Do tego dochodzą frustracje związane z trudnymi charakterami małżonków: jeden jest zupełnym odludkiem i męczą go spotkania rodzinne oraz hałaśliwe zabawy. Inny uwielbia podobne rozrywki i wciąż zaprasza do domu tabuny gości, którymi zajmować się musi żona. Nic dziwnego, że panie w końcu tracą cierpliwość i ogłaszają strajk, który rozpowszechnia się za sprawą miejscowej gazety i żądnej sensacji dziennikarki. Tym razem to na panów spada obowiązek przygotowania świąt – ich żony nie kiwną nawet palcem. Co z tego wyniknie? To, co wyniknąć może – zabawna, ciepła i sympatyczna powieść, krzepiąca i dodająca energii, trochę przewidywalna – ale na to przecież pozwala konwencja, motyw świątecznej opowieści.
Sheila Roberts, budując swoją historię, wykorzystała całą masę świątecznych wątków i odniesień (co zostało skrupulatnie odnotowane w przypisach i pełni funkcję rejestru bożonarodzeniowych skojarzeń literackich, muzycznych, filmowych i obyczajowych – to rozwiązanie szczególnie dobre dla tych czytelniczek, które nie chciałyby zadawać sobie trudu i rozszyfrowywać aluzji). Bohaterowie doskonale orientują się w zestawie tradycyjnych opowieści, które nie tracą swojej wartości ani mocy oddziaływania, mimo upływu czasu. Dzięki temu wpisaniu fabuły w szereg klimatycznych narracji, uzyskuje wrażenie swojskości i nastrój przyjemnego oczekiwania. Ale święta to zaledwie pretekst do odmalowania całej serii międzyludzkich różnorodnych relacji: wizje małżeństw, rodzących się dopiero związków czy uczuć, które należą do bezpowrotnie utraconej przeszłości umożliwiają autorce poprowadzenie całkiem interesujących psychologicznych obserwacji. Świat bohaterów wbrew pozorom nie jest czarno-biały, a racja leży po obu stronach – tyle że Roberts prezentuje ludzi w punkcie przełomowym, w chwili, gdy ci decydują się na wyrażenie skrywanych do tej pory emocji. Uczy rozmawiania ze sobą i szanowania argumentów drugiej strony. Pokazuje też – a właściwie próbuje przypomnieć – co w świętach powinno być najważniejsze. Chociaż zdarza się, że żarty sytuacyjne wprowadzone do fabuły wydają się przewidywalne, nie osłabia to siły powieści – czytadła, które z pewnością trafi do kanonu przedświątecznych lektur tych pań, które mają ochotę na nieskomplikowaną i przyjemną historię.
Autorka tej powieści idealnie trafia w zapotrzebowanie czytelniczek na mniej sentymentalną książkę z Bożym Narodzeniem w tle. Przy okazji poucza, że nie warto zamęczać się przygotowaniami do świąt, bo nie chodzi w nich przecież o to, by ozdoby na choince były równo rozmieszczone – posługuje się prostymi prawdami i zamyka je w zgrabnym pomyśle. Święta oglądane z nowej perspektywy to dobry pomysł na grudniową lekturę – to wymarzona rozrywkowa pozycja na zimowy wieczór. Nawet jeśli momentami będzie zwracać uwagę pewną naiwnością, łatwo to autorce wybaczyć – skoro ta w zapasie ma wielowątkową opowieść pełną humoru. Lekka i niewymuszona opowiastka rozgrzewa i bawi, a przy okazji jeszcze przywołuje świąteczny nastrój – to typowa historia na określony czas, w okresie przedświątecznej gorączki i bożonarodzeniowego odpoczynku zyskuje najpełniejszy smak – smak, którego nie można przegapić. A w dodatku bohaterki dzielą się z czytelniczkami także zestawem przepisów na świąteczne przysmaki: po zakończeniu lektury można jeszcze zajrzeć do specjalnie przygotowywanego kulinarnego dodatku. Aż szkoda, że nie ma w nim próbek wypieków…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz