piątek, 7 października 2011

Kristin Cashore: Iskra

Nasza Księgarnia, Warszawa 2011.

Walka o wszystko

Kristin Cashore lubi hipnotyzować opowiadanymi historiami i chociaż nie stroni od tematów ciężkich i mrocznych, od przelewania krwi i od polityki, wciąga czytelników w prezentowaną fabułę. W „Iskrze” szuka idealnych proporcji na opowieść fantasy: partie wyraźnie kobiece próbuje zrównoważyć licznymi scenami walk, pojedynków i potyczek oraz ilością wyrzeczeń, jakie czekają tytułową bohaterkę, od początku skazaną na niepowodzenia. Ta książka przypomina też grę strategiczną: bez przerwy planuje się tu, rozważa kolejne posunięcia i liczy straty po minionych bojach. A z drugiej strony pojawia się i motyw zauroczenia, i braterskiej miłości, oddania i zaufania.

Iskra znajduje się ciągle w niebezpieczeństwie. Jako człekokształtna potworzyca o niebywałej urodzie ma dar wnikania do umysłów i kierowania nimi – ale nie może zdradzać swojej tożsamości, a każde, nawet najmniejsze zranienie grozi zmasowanym atakiem pragnących jej śmierci potworów. Tymczasem w ogarniętym bezprawiem państwie rozpoczynają się bunty, spiski i knowania, walka o władzę przybiera najbardziej brutalną formę.

Kristin Cashore robi wszystko, by nie zostać posądzoną o sentymentalny stosunek do wykreowanych przez siebie postaci: stawia przed nimi coraz większe i trudniejsze wyzwania, z których nie wszyscy wyjdą cało. I na płaszczyźnie uczuciowej stroni od banału i jednowymiarowości: Iskra nie unika mężczyzn, ale odrzuca jednak tego, który najbardziej jej pragnie – z uwagi na jego niewierność. Nie zmienia to faktu, że seksualne podboje owego człowieka ranią bohaterkę. Iskra musi mimo to zachowywać się odpowiedzialnie. Poza zagrożeniami płynącymi z magicznych relacji pozostają jeszcze zwykli ludzie – ich emocje, chęć zemsty za doznane krzywdy, żądza władzy. Kristin Cashore podjęła się niełatwego zadania, odrzucając z góry dobre intencje postaci: te złe musi bowiem dawkować ostrożnie – jeśli przesadzi, zniszczy budowaną przez siebie rzeczywistość, jeśli je zminimalizuje, straci siłę napędową fabuły. I tak w „Iskrze” elementem stałym okazuje się ruch, ciągłe zmiany tematów, klimatu i miejsca akcji.

Cashore wykorzystuje motywy stałe w powieściach fantasy, układa własną historię ze schematów, które w tym gatunku zaskakiwać nie mogą – ale czyni to brawurowo, bez kompromisów i wahań. Wprowadza tematy, które do niedawna w literaturze czwartej funkcjonować nie mogły: na przykład niechciane ciąże kochanek wielbiciela Iskry, stałe przypominanie o menstruacji bohaterki, wreszcie – okrucieństwo i śmierć. Autorka musiała bardzo się starać, żeby mnogością dramatów nie zachwiać kompozycją książki – ale z tym zadaniem bardzo dobrze sobie poradziła.

Co ciekawe, do koncepcji Cashore bardzo pasowałaby rozbudowana narracja, moc opisów przy ograniczonej warstwie rozmów – tymczasem jest odwrotnie, to na dialogach opiera się ciężar opowieści. W całych seriach wyjaśnień, dyskusji i porad zawiera się obraz świata przedstawionego – dobrze oddaje to charakter tomu i jego dynamikę, a jednocześnie także znów kieruje powieść w stronę „męskich” historii, pozbawionych ozdobników (w rzeczywistości przecież wyłącznie na tym zbudowanych). Cashore chce do siebie przekonać czytelników płci obojga, wielbicieli fantastyki połączonej z powieścią drogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz