środa, 5 października 2011

Grażyna Trela: Obrazki z Nebraski

Prószyński i S-ka, Warszawa 2011.

Obrazki z PRL-u

Ponieważ peerelowskie klimaty w dalszym ciągu należą do modnych, do sentymentalnych i rozrachunkowych podróży w przeszłość czytelnicy sięgają chętnie. Ci, którzy dorastali w drugiej połowie XX wieku – żeby powrócić myślami do dobrze znanej szarej rzeczywistości. Ci, którzy nie pamiętają tamtych czasów – by zweryfikować opowieści bliskich, sprawdzić przyczyny ich nostalgii lub po prostu zanurzyć się w relacjach o świecie tak innym, że właściwie nierealnym, a przynajmniej trudnym do wyobrażenia. I „Obrazki z Nebraski” Grażyny Treli idealnie wpisują się w zapotrzebowanie odbiorców na kolejne świadectwo o tym, co wciąż znane i – co funkcjonuje w społecznej świadomości.

Akcja rozgrywa się w 1969 roku i jest prowadzona z perspektywy jedenastolatki, która zwraca uwagę na najbliższe otoczenie oraz drobne radości (i stresy) oraz czeka na pierwsze seksualne wtajemniczenia. Nie zabraknie w książce zachwytów nad wyjadaną na sucho oranżadą w proszku, niezwykłymi dżinsami z zagranicy, nad syfonem i stertami węgla na ulicach. Stałe elementy peerelowskiej codzienności w oczach dziecka często istniały na zupełnie innych prawach niż w opinii dorosłych. Trela pisze z lekką tęsknotą, jakby z żalem czy nutką melancholii, udaje jej się oddać postawę dziecka-odkrywcy, nieświadomego nostalgii towarzyszącej wspomnieniom. A jednocześnie narracja jest pełna ciepła i wpisuje się w charakterystyczną dla dzisiejszych czasów swoistą modę na PRL. Autorka proponuje obraz przefiltrowany przez lekko naiwne spojrzenie malucha – co bez trudu tłumaczy przyjęty styl opowiadania i pozwala cieszyć się historią o tym, co doskonale znane.

Drugą – obok obyczajów i zwyczajów – warstwę stanowią portrety koleżanek i kolegów oraz galeria rozmaitych indywiduów, zaskakujących dzieci. Jest tu Paweł, który chce, by potrącił go samochód – żeby naprawić w ten sposób uszkodzony w wypadku mózg. Jest Julka, molestowana przez wujka. Zafascynowana seksualnością Kaśka, bliźniacy z nadopiekuńczą matką, która przeżuwa im porcje jedzenia i Rysio z tatuażem na penisie. Bogata galeria ludzi z najbliższego otoczenia, nie zawsze ważnych, lecz zawsze barwnych i ciekawych, indywidualizuje te wspomnienia, do części wspólnej wielu odbiorcom dokłada jeszcze fragmenty nieznane szerzej i mające siłę przyciągania – bo naprawdę bez pomysłów innych, zarejestrowanych przez bohaterkę, „Obrazki z Nebraski” zamieniłyby się w standardowy spis zapamiętanych przeżyć, wspólnych pokoleniu. To wstrząsające często zalążki obcych prywatnych historii, które przez przypadek trafiły do świadomości bohaterki, nadają prawdziwej wartości tej książce.

Są jeszcze wtajemniczenia seksualne – zabawa dzieci w lekarza, pierwszy pocałunek wzbogacony o efekty specjalne, oglądanie pornograficznych zdjęć – sfotografowanego niemieckiego pisma, podglądanie starszych par w drewnianej szopie – bez tego nie obyłaby się opowieść o dojrzewaniu. Co ciekawe, Grażyna Trela, podejmując ten sam temat co Hanna Bakuła w serii o Hani Bani, podchodzi do niego zupełnie inaczej, bardziej klasycznie: tu w narracji nie ma podniecenia owocem zakazanym, nie ma głupoty płynącej z niewiedzy i niewinności – o ile peerelowskie symbole zostały przedstawione z punktu widzenia dziecka-uczestnika, o tyle już pierwsze quasi-erotyczne doznania zaprezentowała Trela z delikatnością i dojrzałością.
„Obrazki z Nebraski” to bardziej zbiór powiązanych ze sobą felietono-wspomnień, zapisków z przeszłości, niż powieść. I jako taki wzbudzi zainteresowanie czytelników.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz