Zysk i S-ka, Poznań 2011.
Szczęście naukowo
Podczas gdy rynek wydawniczy zalewany jest przez poradniki zalecające pozytywne myślenie, Barbara L. Fredrickson proponuje czytelnikom coś innego – opracowanie naukowe wolne od retoryki sukcesu i upraszczanego do bólu języka, książkę „Pozytywność”. Tom ze względu na sposób wydania rzuca się w oczy i przypomina liczne poppublikacje uczące optymizmu i szczęścia – ale to tylko pozory i dobry wabik na spragnionych zmiany odbiorców. Zresztą Barbara L. Fredrickson także nie pozostaje przy suchej teorii: podpowiada, jak zmienić swoje życie na lepsze – podchodząc do tematu od strony psychologii oraz badań, jakie przeprowadzała.
W „Pozytywności” nie będzie więc systemu łatwych i banalnych porad, które uczyniłyby świat lepszym. Autorka skupia się na wyjaśnianiu znaczenia tego zjawiska i wymienia pułapki, jakie na każdym kroku czyhają na każdego człowieka. Pozytywność ma być według niej sposobem na osiągnięcie szczęścia i zminimalizowanie (ale nie całkowite wykluczenie) konsekwencji przykrych doświadczeń. Na początku odwołuje się wprawdzie do stereotypowych, więc i mocno upraszczanych scenariuszy poranka, ale czyni to tylko ze względów marketingowych: w końcu musi atrakcyjnym otwarciem przyciągnąć odbiorców do lektury. Fredrickson udowadnia, jaka ilość emocji pozytywnych w stosunku do negatywnych przyczyni się do poprawienia jakości życia i przytacza mnóstwo przykładów na potwierdzenie swoich tez. W przekonywaniu do własnych rozstrzygnięć posuwa się nawet do analizowania przykładów z jej egzystencji – zaznaczając jednak asekuracyjnie, że nie mają one wartości naukowej. Jednak ubarwiają bez wątpienia całość i nie zakłócają rytmu książki. Autorka do tematu pozytywności podchodzi bardzo poważnie i do tego rzeczowo. Wylicza dziesięć form pozytywności (bardziej konkretnych niż nieuchwytne szczęście) i próbuje nauczyć czytelników, jak każdą z tych form z osobna pielęgnować i rozwijać. Dopiero w tym niewielkim fragmencie porad i komentarzy pozwala sobie na zestawy pytań, pomagające odbiorcom: to specyficzne rachunki sumienia, które prowadzą do poprawy. Uczy wyliczania wskaźnika pozytywności i redukowania agresji, wszystko to cały czas mocno zakotwicza w osiągnięciach psychologii.
Być może kilka wskazówek kogoś nie przekona („otwartość serca” może brzmieć zbyt patetycznie) – ale są i podpowiedzi, obok których nie sposób przejść obojętnie, bo zastosowanie się do nich nie wymaga wielkiego wysiłku, a korzyści płynące ze zmiany postawy są spore. Co ważne – autorka odcina się od Pollyanny i jej gry w radość, tak często powracającej w poradnikach o podobnej tematyce – to daje odbiorcom nadzieję, że wskazówki zawarte w tomie wolne będą od natrętnego optymizmu, odległego od codziennego życia. Ponieważ nie perswazja jest tu stawiana na pierwszym miejscu, książkę czyta się dobrze i bez znużenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz