Albatros, Warszawa 2011 (wyd. II)
Niewola pożądania
„Pierwszy seks” to publikacja reklamowana jako „kontrowersyjna powieść dla młodzieży”, ale kontrowersje budzić może nie tyle temat książki, co sposób jego realizacji: Melvin Burgess potrzebuje sporo czasu, żeby uwolnić się od pornograficznych obrazków i zacząć opisywać faktyczne problemy trzech szesnastolatków. Zanim do tego dojdzie, będzie czytelnikom prezentował raczej zwulgaryzowane i pozbawione sensu zestawy ujęć, w których młodzi bohaterowie wydają się niemal opętani jedną myślą – myślą o seksie. Drugim rzeczywiście kontrowersyjnym motywem okazuje się język historii – tłumacz, Grzegorz Kołodziejczyk, miał tu dość niewdzięczne zadanie: opowiedzieć o seksualnych doświadczeniach młodzieży jej stylem. Wykorzystał więc cały zestaw kolokwialnych metafor, ale i tak w końcu zabrakło mu przenośni i musiał zejść w rejony wulgaryzmów bądź określeń w rodzaju „ciupciania”. Nie mógł pozwolić sobie na lingwistyczne poszukiwania, by nie odejść zbytnio od prezentowanego w tomie świata – ale też u mniej refleksyjnie nastawionej części odbiorców wywoła w ten sposób wyłącznie rubaszny rechot. Mimo to książka cieszy się powodzeniem, na rynek wchodzi jej drugie wydanie.
Melvin Burgess wybiera zagadnienia rzadko spotykane w zwykłych powieściach dla młodzieży: nie ma tu piękna związku, wspólnie podejmowanych decyzji czy uczuć. Pojawia się tylko popęd płciowy, pozbawiony jakichkolwiek przemyśleń. To przez niego trzej bohaterowie pakują się w poważne kłopoty. Dino bardzo chciałby przespać się z Jackie, jego dziewczyną – ale Jackie unika kontaktu fizycznego, zapewniając jednocześnie, że lada dzień zgodzi się na seks. Dino w końcu na imprezie ląduje w łóżku z przypadkowo spotkaną nastolatką. Ben wpada w sidła zastawione przez nauczycielkę: romans najpierw bardzo mu się podoba, potem staje się pułapką, z której nie ma ucieczki. Joathon z kolei wybiera Debs, dziewczynę ze sporą nadwagą – i mimo że początkowo myśl o zbliżeniu z nią budzi w bohaterze wstręt, coraz bardziej jej pragnie. Tyle tylko, że podejrzewa u siebie „raka fiuta” i boi się, że zarazi nim partnerkę. Żaden z chłopaków nie ma szans na normalne uczucie i wzajemność w zdrowym związku. Żaden nie może znaleźć rozwiązania swoich problemów – stąd pierwsze niepowodzenia i spore stresy. W dodatku Dino odkrywa, że jego matka ma romans, a dziewczyna zastępująca Jackie postanawia się okrutnie zemścić. Nauczycielka Bena nie ma sobie równych w szantażu emocjonalnym, a Debs nie może się doczekać współżycia ze swoim chłopakiem.
Tyle że wszystkie te problemy pojawiają się dopiero w połowie opowieści, pierwsza część sprowadza nastolatków do obrazka chodzących bezmyślnych żądz. Rozmowy o seksie, myśli o seksie i wulgaryzowanie tego tematu – Burgess czasami trafia w sedno nastoletnich pragnień, ale dużo częściej sam próbuje je podsycać, a uporczywe i bezustanne powracanie do podstawowego zagadnienia traci na wartości w pozbawionej innych aspektów życia narracji. Dopiero gdy autor zaczyna dostrzegać w swoich postaciach coś więcej niż obsesyjną chęć uprawiania seksu, książka zyskuje na jakości.
Do końca natomiast nie może się podobać jej język. Kolokwialny i chwilami nawet prostacki. Burgess nie chce odejść od tego stylu, jakby uznał, że tylko w taki sposób zyska sobie przychylność nastolatków. W efekcie przerysowuje bohaterów i ich marzenia o seksie, zapominając o tym, że do jego książki zajrzeć mogą też odbiorcy myślący – i że nie wszyscy dotrwają do miejsca, w którym akcja przenosi się z płaszczyzny taniej erotyki do sfery emocjonalnego rozwoju.
Na literaturę z wyższej półki raczej się nie zapowiada:)
OdpowiedzUsuńale ona nawet nie udaje literatury z wyższej półki, wiadomo, że masowa i rozrywkowo-upraszczana-do-bólu. Na szczęście nikt nie mówi, że jest inaczej :)
OdpowiedzUsuń