piątek, 23 września 2011

Ewa Karwan-Jastrzębska: Sobowtór

Nasza Księgarnia, Warszawa 2011.

Scenariusz dla dwojga

Pierwsze, co zwraca uwagę czytelniczek podczas lektury książki Ewy Karwan-Jastrzębskiej „Sobowtór”, to język: nie naturalny, właściwy zwykłym zwierzeniom przeciętnych nastolatek, a wzbogacany o setki dodatkowych, oceniających komentarzy, pełen przymiotników i przysłówków, które na początku tworzą niemal labirynt, utrudniający drogę do umysłu bohaterki, Zuzanny. Bo też i Zuzanna uważa siebie za indywidualistkę i oryginalną dziewczynę, która wybiera samotność bo nie identyfikuje się z nieciekawymi rówieśnicami. W związku z tym, że zniechęcają ją zachowania stadne, nie ma zamiaru wzdychać do nowego superprzystojniaka, który pojawił się właśnie w jej szkole (zapewne dlatego Michał zwraca uwagę właśnie na Zuzannę i stara się ją poderwać). Scenariusz znany od dawna, a w literaturze dla dziewczyn też często spotykany, Ewa Karwan-Jastrzębska ubarwia nietypową pasją Michała: chłopak uwielbia mangę a właściwie – jedną mangową bohaterkę, Asukę. Ze swojej poprzedniej dziewczyny uczynił wierną kopię Asuki – i stracił nią zainteresowanie, czemu przysłużyła się też chorobliwa zazdrość partnerki. W Zuzannie widzi dobry materiał na kolejną Asukę. Tymczasem Zuzanna wmawia sobie, że jest odporna na zaloty – nie zamierza dać się skrzywdzić któremukolwiek przedstawicielowi płci brzydkiej. Zamknięta w sobie, niechętna do zawierania nowych znajomości, aspołeczna wręcz, tworzy sobie z samotności pancerz ochronny. Bohaterka interesuje się jeżami – Karwan-Jastrzębska uruchomiła w pewnym momencie ową cechę osobowości i na długo o niej zapomniała, ale i tak fakt ten może posłużyć za celne określenie charakteru Zuzanny. I tak rozpoczyna się opowieść, która – chociaż za każdym razem realizuje podobny schemat – zawsze wciąga tak samo. Odbiorczynie będą „Sobowtórem” zachwycone.

Autorka zdecydowała się na przedstawienie zachowań postaci, ale nie radykalnych konsekwencji ich czynów. Magda szantażami zmusza Michała do powrotu i chociaż chłopak początkowo zmęczony jest zazdrością, z czasem coraz częściej o histerycznej nastolatce myśli. Sam bohater też nie uczy się, że mangowa Asuka jest gorsza niż jej realne kopie – w „Sobowtórze” młodzież raczej się nie zmienia, jakby autorce zależało na utrzymaniu prawdopodobnych charakterów. Emocjami nasyca za to także drugi plan: kłopoty z rodzicami zyskują tu nowy wymiar, pojawia się nauczyciel-szowinista oraz wyraziste przyjaciółki Zuzanny. Karwan-Jastrzębska buduje dalszy plan starannie, żeby nie musiała się tłumaczyć z wyboru kierunku, w jakim zmierza akcja – oraz z samego języka książki, kontrastu dla prostych poppowieści.

W „Sobowtórze” Zuzanna i Michał, chociaż połączeni nastoletnim zauroczeniem, prowadzą w zasadzie dwie różne historie – i każde z nich opowiada bardziej o sobie niż o partnerze w związku. Autorka przepuściła wątek miłosny przez dwie subiektywne relacje, związane z pożądaniem (on) i nadziejami (ona), ale uniknęła roztkliwiania się nad zaletami ukochanego/ukochanej: nastolatki prawie się w tych opowieściach nie zauważają, a jeśli już – to przez pryzmat własnego ja. Ciekawe to ujęcie, dość przekonująco zrealizowane, mimo że ryzykowne z punktu widzenia idealistycznie nastawionych odbiorczyń. I jeszcze wprowadzenie trzeciej narracji (i trzeciej czcionki) za połową tomu będzie elementem, który zaskakuje, jakby Karwan-Jastrzębska bała się wprowadzić trzecioosobowego narratora tak bardzo, że wolała złamać zasady konstrukcyjne powieści. Trzeci głos, wprowadzony bez uprzedzenia, zasugeruje jednak, że historia może się zaraz rozpocząć na nowo – niekoniecznie z podobnym zakończeniem. To otwiera młodym czytelniczkom możliwość snucia pięknych marzeń.

1 komentarz:

  1. Czytałam. Piękna książka, nie można oderwać się od niej. Polecam gorąco.

    OdpowiedzUsuń