Wilga, Warszawa 2011.
Strach ma wielkie oczy
Każde dziecko czegoś się boi. Przyczyną strachu jest zwykle bujna wyobraźnia, niewiedza na temat tego, co można zastać w nowym miejscu czy niespodziewane i nowe zdarzenie. Maluchy, choćby udawały, że są dzielne i nieustraszone, w wyjaśnieniu wielu spraw potrzebują pomocy rodziców. Przyda się też mądra lektura w stylu „Ja się nie boję” z serii o Tupciu Chrupciu. Eliza Piotrowska doskonale wyłapała przyczyny zmartwień kilkulatków i rozprawiła się z nimi na kolejnych stronach kolorowego tomu. Tupcio Chrupcio nigdy dotąd nie miał aż tak wielu źródeł stresu naraz, autorka wystawia małą myszkę na ciężkie próby nie bez celu – pokazuje bowiem dzieciom, że nie zawsze jest się czego bać, często strachu można uniknąć.
Mała przerażona myszka na okładce zasłania się łapką, trzymając kurczowo pluszowego misia Tediego (Tedi też ma niewyraźną minę). Jest noc, a w ciemności czają się potwory – nie widać ich, ale wszędzie rozbłyskują ich oczy. Nocne lęki to zaledwie punkt wyjścia dla spraw trudniejszych – starszych kolegów, którzy znęcają się nad maluchem, głębokiej wody na basenie, groźnych piorunów podczas burzy czy wreszcie tego, że mama nagle znika z oczu. Tupcio jest tylko małą myszką, literackim uosobieniem kilkuletnich odbiorców. Sam nie może poradzić sobie z własnymi obawami, szuka zatem pomocy u rodziców, a z czasem staje się pocieszycielem malutkiej siostrzyczki. Każde wydarzenie, przyprawiające bohatera o gęsią skórkę, rodzice tłumaczą cierpliwie i nie bagatelizują problemów dziecka. Szkoda jedynie, że Eliza Piotrowska nie pokusiła się o bardziej wyrazistą radę w przypadku złośliwych starszych kolegów. Ale Tupcio szybko przekonuje się, że wiele rzeczy wygląda na mniej straszne, gdy tylko pomyśli się logicznie.
Bajka z serii edukacyjnej staje się równocześnie historyjką terapeutyczną, która na pewno pomoże maluchom w oswajaniu codzienności. Mały bohater doświadcza tego, co czuje większość jego rówieśników, kilkuletnich odbiorców – dzieci będą się zatem solidaryzować z Tupciem i mocno przeżywać jego przygody. Piotrowska postawiła na historię jednowymiarową i podporządkowaną przesłaniu: mnoży sytuacje straszne dla dziecka, by pokazać odbiorcom, że można zapanować nad emocjami i wykluczyć te negatywne albo przynajmniej je zminimalizować. Dorośli także mogą wspomóc autorkę, rozmawiając z pociechą po lekturze: wśród sugerowanych przez wydawnictwo Wilga pytań pomocniczych znajdują się takie, które dotyczą treści książeczki, ale i takie, które odnoszą się bezpośrednio do przeżyć kilkulatka. Wspólne czytanie staje się wówczas pretekstem do zwierzeń i nieocenioną pomocą w odkrywaniu lęków malucha.
Groźne z punktu widzenia bohatera sytuacje nie przerażą odbiorców, bo w warstwie graficznej funkcjonują jako zwyczajne motywy. Rysunki nie przerażają (choćby dotyczyły najmniej przyjemnych wytworów wyobraźni), a pozwalają jeszcze lepiej zrozumieć, że Tupcio naprawdę nie musi się bać. Jak zwykle, utrzymane są w ciepłym klimacie, pełne żywych (ale nie kontrastujących ze sobą) kolorów świetnie przybliżają przygody bohatera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz