środa, 3 sierpnia 2011

Joanna Onoszko: Seretne życie motyli

Znak, Kraków 2011.

Kłótnie na szczycie

Do lektury „Sekretnego życia motyli” warto przystąpić z praktyką w czytaniu literatury górskiej, albo ze znajomością terminów i zwrotów używanych przy wspinaczce – bo wprawdzie Joanna Onoszko słowniczek pojęć na końcu książki podaje, ale nie zawsze chce się z niego korzystać. W końcu w tej powieści nie chodzi o wrażenia sportowe, a o emocje zupełnie innego rodzaju – i na dobrą sprawę akcja mogłaby się rozgrywać gdzie indziej bez szkody dla całości. Autorka jednak potrzebowała postawić swoich bohaterów przed ekstremalnymi wyzwaniami… w ekstremalnych sytuacjach. I zaproponowała opowieść ostrą, bezkompromisową, o drażniącej narracji. Nie mogło być inaczej, skoro rozprawia się w niej z paroma przedawniającymi się zwyczajami i nowe światło rzuca na wyczyny współczesnych wspinaczy. Ale, powtarzam, nie o wspinaczkę naprawdę tu chodzi, a o toksyczny związek, który może zrujnować nawet przyjaźń.

Stefan i Liza wybierają się na Grenlandię, by stworzyć film dokumentalny o swojej dawnej wyprawie (a w marzeniach Lizy także i o miłości). Udział w tym przedsięwzięciu proponują Norze i Alkowi, przyjaciołom, którzy do tej pory nie przeżywali tak kolorowych przygód i momentami skrycie zazdrościli parze, która realizowała swoje marzenia. Tyle że rzeczywistość okazuje się tak bardzo różna od wyobrażeń, jak to możliwe. Stefan jest despotą, któremu nie chce się pracować i który tylko wydaje rozkazy. Swoimi humorami terroryzuje wszystkich. W dodatku zdjęcia, które wykonuje i kręcone sceny składają się wyłącznie z tricków i oszustw, nie mają nic wspólnego z prawdziwą wspinaczką. Mężczyzna, który udawał bohatera i barwne opowieści dokumentował atrakcyjnymi fotografiami, nie ma pojęcia o alpinizmie – co nie przeszkadza mu sprzedawać podrasowanych relacji do specjalistycznych magazynów. W tle rozgrywa się dramat zdominowanej Lizy, która nie chce i nie potrafi uwolnić się od małego, zakompleksionego człowieczka.

Joanna Onoszko wzięła na warsztat temat trudny i delikatny. Z jednej strony próbuje wzniecić dyskusję o szczerości i honorze we wspinaczce, chce zawalczyć z komercjalizowaniem tego sportu i odrzucaniem dawnych ideałów, z drugiej strony natomiast pokazuje mały fragment destrukcyjnego związku. W oba zagadnienia wtrąca czytelników bez uprzedzenia i bez wcześniejszego przygotowania: ci, którzy dotąd nie mieli do czynienia z tematem alpinizmu, nie oswoją się z nim i teraz, i nie pojmą świata, który kształtuje relacje między bohaterami. Wielu odbiorcom będzie też trudno zaakceptować fakt dominacji Stefana i podporządkowanej postawy reszty jego ekipy: od samego początku Stefan jawi się jako despota i furiat, kapryśny, leniwy i nieprzyjemny – brakuje uzasadnienia dla jego posłuchu wśród załogi, przyczyn wpływu, jaki mężczyzna wywiera na innych. Onoszko postawiła na behawioralną historię, nie zajmuje się psychologicznymi aspektami zachowania Lizy, pokazuje tylko jej reakcje, a to może wypaść ostatecznie nie dość przekonująco, jakby nie była to opowieść o kacie i jego ofierze, ale o parze katów, z których jeden na początku ukrywa swoje prawdziwe oblicze. To mylące, chociaż zapewnia odświeżone podejście do tematu toksycznych par.

W narracji jest ta historia pozbawiona emocji – przynajmniej teoretycznie, bo przeważają tu krótkie frazy, pełne agresji i niezgody na prezentowane sceny. Sporo tu wulgaryzmów, stanowiących między innymi podstawę wypowiedzi Stefana (i wywołujących pytanie o przyczyny jego autorytetu), mnóstwo żargonu alpinistów. Joanna Onoszko nie chce ugładzonej i grzecznej opowieści, woli wzbudzać niepokój i fabułą, i sposobem jej prezentowania. To się jej udaje, a lektura wywołuje sporo pytań i emocjonalnych reakcji. „Sekretne życie motyli” nie jest rozrywkową i lekką powiastką, ale stawia ważne pytania.

11 komentarzy:

  1. Ciekawe jak się rozwinie sytuacja związana z ta książką: http://davidkaszlikowski.wordpress.com/2011/08/04/postanowienie-sadu-ws-ksiazki-oszustwa/

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy12/8/11 12:03

    może stawia ważne pytania, ale stawia je w odrażający sposób; to co wychodzi wszystkimi szwami, to zawiśc i chęć zemsty- za co, za ciekawsze życie? Za większe umiejętności? a może "nic nie jest straszniejsze od furii wzgardzonej kobiety"?
    To niestety klasyka środowiska wspinaczkowego; prawdziwy alpinista, to martwy alpinista, a tym żyjącym, i co gorsza, lepszym- dowalić, dowalić... straszne i wstrętne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy15/8/11 02:11

    język tej ksiązki jest rażąco ubogi. Źle się to czyta.Czuje sie w każdym zdaniu emocje i chęć dokopania "bohaterowi". To chyba główna ,obok wpływów z jej wydania , motywacja do napisania tej książki. Z taką intencją mozna napisać tylko złą książkę. Nuda,żenada,zero wartości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zmienia to faktu, że dla czytelników z zewnątrz nie liczą się prywatne porachunki i intencje autora, a efekt, który dostają do ręki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na mnie książka zrobiła duże wrażenie, chociaż historia pewnie i jest trochę przejaskrawiona. Jednak intuicja mi podpowiada, że musi być w tym coś na rzeczy. Nie mam nic wspólnego z polskim alpinizmem, ale przypuszczam, że w środowisku pewnie zagrzmi. A poza tym odnośnie samej recenzji, to chciałam nieśmiało zauważyć, że moim zdaniem zdradza ona zbyt dużo informacji o fabule, co potencjalnym czytelnikom może odebrać trochę chęć czytania. Moim zdaniem po książkę zdecydowanie warto sięgnąć. Pozdrawiam serdecznie Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy1/9/11 13:45

    Ja jej na 100% nie kupię z przyczyn moralnych. Jeżeli autorka chciała wskazać oszustów, powinna była wystąpić oficjalnie. Takie "dziury nie zrobić a krew wypić" to dla mnie dno moralne. Zniszczyć komuś źródło dochodu i zdobić z tego niszczenia sobie swoje źródełko mi się nie podoba. Ci opisani żyli z wydawania zdjęć, dotacji sponsorów. Teraz nie mają z czego żyć, a pani Onoszko staje "niewinna". Nie znoszę takich ludzi. To klasyczna podłość.

    OdpowiedzUsuń
  7. Idąc tym tropem myślenia - lepiej przymykać oczy na złodzieja, żeby nie zniszczyć mu źródła dochodu?
    Po raz kolejny apeluję do wszystkich sprawiedliwych o podpisywanie się pod własnymi poglądami.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy15/9/11 12:38

    Iza
    Nie masz racji. Jeśli napotykasz złodzieja i chcesz zapobiec kradzieży to albo zawiadamiasz odpowiednie służby albo stajesz z nim do konfrontacji. Jeśli pierwowzór Stefana fałszuje zdjęcia to są sposoby aby to udowodnić a nie pisać "niby-powieść". To tani chwyt. jak się okaże, że jednak pierwowzór Stefana wszystko robił na prawdę.. to przecież możną powiedzieć "to tylko fikcja literacka". Postawa co najmniej wątpliwa.

    OdpowiedzUsuń
  9. I kryminały tracą rację bytu, tak? Nie mieszajmy literatury fabularnej i życia. Mnie jako czytelnika NIE INTERESUJE, czy istnieje taki ktoś jak Stefan, czy to wyobraźnia czy zemsta autorki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy16/9/11 11:38

    Iza
    Ale kryminały SĄ fikcją literacka, a ta książka fikcję tylko UDAJE. To bardzo trudny temat o ile wolno autorowi mieszać fikcje z rzeczywistością. To trosze tak, jakby Ciebie ktoś dokładnie opisał: twój dom, sposób ubierania, charakterystyczne zachowania i wsadził to w historie kryminalna rozgrywająca się w tajemnym środowisku sadomasochistów. Potem by powiedział ależ to fikcja, to kryminał tylko.. a dalsi znajomi przyglądali by ci się z dziwnym zainteresowaniem...

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przekonało mnie to, a ponieważ nie znoszę rozmawiać z kimś, kto nie ma odwagi podpisać się pod własnymi poglądami, kończę dyskusję na ten temat.

    OdpowiedzUsuń