piątek, 1 lipca 2011

Iwona Czarkowska: Kazio i szkoła pełna wampirów

Wilga, Warszawa 2011.

Nie ma się czego bać

Życie Kazia, który odkrył całkiem niedawno tajne przejście do domu wampirów, mieszczące się w starej skrzyni, bardzo się zmieniło. Zamiast standardowych problemów z wiecznie niezadowoloną starszą siostrą i młodszym bratem (który wraz z jamnikiem Wampirem także ochoczo korzysta z ukrytego przejścia), przeżywa troski swoich przyjaciół. Bo i wampiry mają własne kłopoty. Nie są to stereotypowe konflikty z ludźmi – chociaż jeszcze nikt poza Kaziem nie zapisał się do Towarzystwa Przyjaźni Ludzko-Wampirskiej – w końcu nie żywią się krwią, całymi dniami jedzą czosnek i wcale nie są groźne. Ale trudno im czasem zrealizować śmiałe plany – ot, choćby założyć szkołę dla młodych wampirów w starym zamku wujka Drakuli…

„Kazio i szkoła pełna wampirów” to drugi tom przygód małego bohatera, przyjaźniącego się z rodziną wampirów. Książka autorstwa Iwony Czarkowskiej przynosi ponownie całkiem sporo zabawy i dużo bardziej spójną niż poprzednio fabułę. Tym razem bowiem autorka nie rozprasza się na prezentowaniu reguł wykreowanego przez siebie świata, a może skoncentrować się na doświadczeniach Kazia. Chłopcu grozi utrata przyjaciół: jeśli będzie musiał wyprowadzić się z rodzicami, zostawi też tajne przejście. Na szczęście sympatyczne wampiry znajdą sposób na to, by kontaktować się z lubianym sąsiadem – i pomogą mu przy okazji rozproszyć rozmaite smutki. Co więcej? Mama Kazia daje swoim pociechom czosnek, uważając, że jest dobry na wszystko – i nie dziwi się niczemu. W króciutkiej historyjce Iwona Czarkowska znowu uruchamia całe pokłady humoru, bawi się motywami i stara się rozśmieszyć młodych odbiorców niebanalnymi skojarzeniami.

Świat wampirów zbudowany jest podobnie do rzeczywistości przefiltrowanej przez absurdalny dowcip. Wampiry Czarkowskiej mają swoje przysłowia, brzmiące podobnie do ludzkich, mają lektury ze zmodyfikowanymi tytułami znanych baśni. Muszą słuchać starszych i nosić ciepłe skarpetki. Wszystko to sprawia, że Czarkowska całkowicie zmienia stereotypowy wizerunek gości z zaświatów: wampiry mogą być po pierwsze – magnesem dla tych maluchów, które lubują się w tego typu motywach, a po drugie – fundamentem dla wymyślanych w trakcie narracji żartów. Autorka wybiera absurd i odwracanie stereotypów – pozwala nonsensowi wkraczać w zwyczajne życie normalnej rodziny (w efekcie mama psycholog doradza innym, by zaopatrzyli się w natarte czosnkiem skarpetki i dawali je dzieciom do snu zamiast przytulanek, bo widzi, że to dobrze działa na jej pociechy). Mimo tych odstępstw od normalności i mimo wszechobecnego czosnku jako przysmaku do żucia, Czarkowska potrafi dzieci do swojego pomysłu na powieść przekonać.

Na tej książeczce maluchy mogą też ćwiczyć czytanie – ułatwieniem będzie dla nich duży druk, a utrudnieniem – skomplikowane i trudne do powtórzenia imiona wampirzych bohaterów. Akcja toczy się tu bardzo szybko i czytelnicy będą chcieli dowiedzieć się, dokąd zaprowadzą ich przygody Kazia. Historia, chociaż niezbyt skomplikowana, budzi ciekawość, humor jest dodatkiem, który wzbogaca jeszcze lekturę i czyni ją bardziej atrakcyjną dla najmłodszych. Połączenie światów Kazia oraz wampirów zaowocowało dobrą książką, utrzymującą poziom poprzedniej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz