czwartek, 14 lipca 2011

Eliza Piotrowska: Tupcio Chrupcio. Mam rodzeństwo

Wilga, Warszawa 2011.

Rywalizacja

Dzieci zwykle marzą o tym, żeby mieć brata albo siostrę, a swoje marzenia podkarmiają nadzieją na pojawienie się nowego towarzysza zabaw. Rzadko zdają sobie sprawę z tego, że niemowlak zaabsorbuje rodziców bez reszty i nie będzie się nadawał do szalonych harców, dopóki nie podrośnie. Zderzenie rzeczywistości z fantazjami kilkulatków bywa brutalne – i żeby lepiej przygotować maluchy na pojawienie się nowego członka rodziny, warto z nimi szczerze porozmawiać. W zainicjowaniu takiego dialogu pomocna może być na przykład książeczka „Tupcio Chrupcio. Mam rodzeństwo”, w której Eliza Piotrowska (autorka polskiego tekstu) prowadzi dzieci przez kolejne niespodzianki, związane z posiadaniem rodzeństwa.

Tupcio Chrupcio chciałby mieć braciszka, więc kiedy pewnego dnia rodzice oznajmiają mu, że zastanowią się nad jego prośbą, bohater jest szczęśliwy. Informacje o ciąży mamy przekazuje Tupciowi lekarz. Tupcio Chrupcio obserwuje rosnący brzuch mamy i robione przez nią śpioszki i kocyki, sprawdza, czy maleństwo już kopie, i snuje marzenia o zabawach. Kiedy na świat przychodzi siostrzyczka Mysia, Tupcio Chrupcio czuje się rozczarowany. Nie dość, że to dziewczyna, to jeszcze o nim wszyscy zapomnieli: przynoszą prezenty tylko dla Mysi. Sytuacja zmienia się jednak, gdy o mały włos nie dochodzi do tragedii. Tupcio staje się bohaterem i zaczyna doceniać możliwość bycia opiekuńczym starszym bratem.

To historyjka tak naturalna, jak to tylko możliwe (wyłączając element grozy) – większość dzieci tak właśnie przeżywa pojawienie się w domu nowego malucha, akceptacja i zadowolenie przychodzą z czasem. Lektura pozwoli więc kilkulatkom oswoić się z nową sytuacją i nieznanymi dotąd emocjami, pokaże maluchom, że nie są same ze swoimi wątpliwościami czy żalem – że to normalne reakcje, właściwe nawet bajkowym postaciom. Tu nie pomogą żadne perswazje ani racjonalne argumenty, dziecko samo musi dojść do wniosku, że fajnie mieć rodzeństwo – a przygody Tupcia w tym na pewno pomogą, nieprzypadkowo książeczka ukazała się w serii „Wychowanie przez czytanie”.

Historyjka ma także ułatwić rozmowę z potomstwem. Dla mniej kreatywnych rodziców, którzy mimo wszystko mieliby problem z zainicjowaniem dyskusji, przygotowany został nawet zestaw pytań do malucha: dyskretnie zamieszczony przy stopce. Dzięki temu wiadomo, na co zwracać uwagę przy wspólnej lekturze – i jak mądrze porozmawiać z kilkulatkiem.

Nie sposób pominąć w tym miejscu wydania i szaty graficznej. Już rozmiar książeczek o Tupciu i wybór mocnych kolorów na okładki przyciągają wzrok. Do tego dochodzą bajeczne ilustracje: Marco Campanella tworzy rodzinę myszek o puchatych futerkach i sympatycznie zaokrąglonych pyszczkach, tak, by bohaterów od razu polubiły dzieci. Postacie są duże, a tła niezbyt skomplikowane (chociaż nie jednolite), by cieszyły maluchy. Książeczki o Tupciu Chrupciu przyjemnie oglądać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz