niedziela, 29 maja 2011

Ruta Sepetys: Szare śniegi Syberii

Nasza Księgarnia, Warszawa 2011.

Mrok historii

Do książek dla dzieci i młodzieży coraz odważniej wkraczają trudne tematy historyczne – we wstrząsających powieściach suche informacje z podręczników zamieniają się w tworzywo literackie i sprawiają, że młodzi ludzie mogą z większym zaangażowaniem poznawać mroczne strony przeszłości. Obok „Szarych śniegów Syberii” nie da się przejść obojętnie: to książka, która poruszy zarówno młodzież jak i dorosłych – jeśli ci ostatni zdecydują się na lekturę. Ruta Sepetys proponuje relację spod znaku literatury łagrowej, opowiedzianą z perspektywy nastolatki i przefiltrowaną przez lekko naiwną fabułę.

Lina ma piętnaście lat, kiedy w 1941 roku razem z matką i młodszym bratem zostaje wysłana na Syberię. Podczas wyczerpującej podróży w nieludzkich warunkach udaje jej się jeszcze przez moment zobaczyć z ojcem. Poznaje też pewnego chłopaka, który stanie się dla niej kimś ważnym. Od początku dziewczyna styka się z chorobami i śmiercią, a ponieważ przeżywa właśnie nastoletni bunt, musi dodatkowo się pilnować, by nie sprowadzić nieszczęścia na swoich najbliższych. Pobyt w kolejnych obozach pracy łączy się w historii z obrazami niezłomności i dumy: mama Liny udowadnia, że w każdych warunkach trzeba starać się zachować godność. Ruta Sepetys nie oszczędza odbiorcom scen śmierci (nawet – najbliższych), wycieńczenia czy upodlenia. Nie porusza jedynie tematu gwałtów i zdrady, a właściwie przedstawia je w szczątkowej formie: matka ukochanego Liny, by ocalić dziecko, musi oddawać się prześladowcom, zdrajców wśród zesłańców nie ma, przynajmniej – w pobliżu bohaterki. Za to chwile rozstań i śmierci przedstawia Sepetys tak, że trudno będzie odbiorcom powstrzymać łzy.

W „Szarych śniegach Syberii” opowieść jest – w porównaniu z literaturą faktu – mocno uproszczona i uporządkowana, co nie znaczy, że przewidywalna. Zwłaszcza że nie ma otoczki ochronnej dla bohaterów. Pewne złagodzenie ostrej fabuły przynosi talent głównej bohaterki: Lina potrafi pięknie rysować i zaobserwowane sceny utrwala w pospiesznych szkicach. Zatrzymuje historię, by opowiedzieć o tym, co działo się z ludźmi – ale sztuka staje się dla niej także azylem i nadzieją na spotkanie z ojcem. W narracji – to wytchnienie od ponurej i przerażającej rzeczywistości, co ważne, Ruta Sepetys doskonale radzi sobie z opisywaniem procesu tworzenia rysunków, działa na wyobraźnię i jest niezwykle przekonująca – plastyczne fragmenty mogą zachwycać.

Rytm opowieści nadaje długa podróż (trasa drogi została przedstawiona na pierwszych stronach książki) – ale równolegle autorka rozwija też pomniejsze wątki: przyspieszone dojrzewanie Jonasa (ten motyw zrealizowała wręcz mistrzowsko), relacje między Liną a jej kolegą z wagonu, profetyczne rozmowy dziecka ze zmarłą lalką, odsłanianie ludzkiej twarzy jednego z prześladowców. Sepetys kilku spraw nie wyjaśnia. Utrzymuje stałe cechy charaktery dorosłych postaci – mama Liny i Jonasa jest niezłomna i dzielna, a jeden z towarzyszy podróży – wiecznie niezadowolony, złośliwy i okrutny. Mimo to mama bohaterki opiekuje się nim troskliwie – do końca dla młodych odbiorców będzie przyczyna takiej postawy zagadką.

Autorka doprowadza do punktu, w którym nie ma już nadziei i szans na ocalenie – by za moment zaproponować jeszcze jeden cud. Opowieści o losach postaci nie kończy, jedynie w epilogu sygnalizuje zamknięcie pewnego wątku – paradoksalnie to zamknięcie staje się jednocześnie otwarciem na kolejne pytania. W posłowiu do polskiego wydania Jan Jerzy Milewski tłumaczy, że podobne losy spotykały i polskie dzieci.

„Szare śniegi Syberii” to książka wzruszająca i piękna, bardzo smutna, chociaż niepozbawiona akcentów optymistycznych. Przybliża młodym odbiorcom trudną historię. Powieść Ruty Sepetys czyta się szybko i dobrze – ale trzeba się liczyć z przeniesieniem na kilka godzin do okrutnej przeszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz