wtorek, 19 kwietnia 2011

Lee Frost: Inspiracje fotograficzne

Galaktyka, Łódź 2010.

Przygoda z fotografią

Kolor, kształt, faktura, powtarzające się motywy – to zaklęcia powielane przez fotografów kreatywnych w książkach poświęconych artystycznemu robieniu zdjęć. Autorzy zachęcają zwykle do poszukiwania inspiracji w najbliższym otoczeniu i własnymi przykładami udowadniają skuteczność takich treningów i metod. Wśród rutynowo pstrykanych fotek może zawsze znaleźć się coś godnego uwagi – ale przecież losowi można pomóc, uwalniając wyobraźnię. Przy podręcznikach do fotografii kreatywnej pytanie, co ma stać się tematem zdjęcia, przestaje straszyć mało twórczych (lub zawodowych a zmęczonych pracą) fotografów. Lee Frost w tomie „Inspiracje fotograficzne” posuwa się jednak dalej niż jego koledzy po fachu – poza wyborem zagadnień, które warto by uwiecznić, proponuje też urozmaicenie przygód z fotografią na dalszym etapie pracy: sprawia, że podziwianie efektów oglądania świata przez obiektyw nie będzie sprowadzało się do banalnego przerzucania kartek w albumie.

Magiczne zaklęcia znajdują się i tutaj: Lee Frost nie należy do wyjątków i nie usiłuje przekonywać, że istota udanego zdjęcia leży w samym autorze. Proponuje prace oryginalne i stworzone z nudów (na przykład zestaw kilkunastu przedmiotów o kolistym przekroju), zachwyca doborem zdjęć, na których dominuje określony kolor. Czeka na złotą godzinę i poszukuje odbić, zachwyca się zdobyczami architektury i prezentuje krajobrazy. Stawia na powtórzenia i… kamienie na plaży. Bawi się cieniami oraz możliwościami, jakie daje fotografia portretowa. Tematycznie nie wnosi jednak do świadomości odbiorców nic nowego – wyłącznie zdjęcia pokazują, że mamy do czynienia z nowymi realizacjami oklepanych już porad. Siła „Inspiracji fotograficznych” tkwi bowiem gdzie indziej.

Lee Frost lubi eksperymenty. Przyznaje, że są one nie tylko ochroną przed popadnięciem w twórczy kryzys (zjawisko doskonale znane tym, którzy nie traktują swego fachu w kategoriach rzemiosła) – ale stanowią ożywcze spojrzenie na otaczającą autora rzeczywistość. Eksperymenty idą w tej książce w dwóch kierunkach: po pierwsze – w poszukiwania sprzętowe. Autor sięga chętnie po aparaty otworkowe, polaroidy i stare maszyny produkcji radzieckiej – sprawdza też, jak robi się zdjęcia aparatami cyfrowymi, telefonami komórkowymi a nawet skanerem. Efekty tych ustaleń, nierzadko klimatyczne i inspirujące, przedstawia na kartach swojej książki. Po drugie, Lee Frost zastanawia się nad tym, co zrobić z gotowymi już zdjęciami. Proponuje obróbkę cyfrową, ale też twórcze akty, dające mnóstwo satysfakcji: wykonywanie mozaik z fragmentów prac, druk własnego albumu czy fotoblogi. Wszystkie podpowiedzi (a znajdzie się ich w tomie naprawdę wiele) mają na celu przeniesienie pracy w zabawę, dającą radość, satysfakcję i poczucie artystycznego spełnienia.

W „Inspiracjach fotograficznych” mnóstwo jest przykładów na mało popularne eksperymenty z aparatami (do ciekawszych należą zdjęcia wykonywane aparatem czteroobiektywowym) – a ponieważ Lee Frost pisze o swoich poszukiwaniach z pasją i podpiera je przykuwającymi wzrok fotografiami – po lekturze każdy będzie miał ochotę spróbować swoich sił w tej dziedzinie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz