Nasza Księgarnia, Warszawa 2011.
Echa
Czasem wystarczy prosty pomysł, żeby zwykłą i pozornie banalną historię przeobrazić w emocjonującą powieść, by książce nadać znamię thrillera i mimo tego zdobyć szerokie grono odbiorców. Tytuł historii Kimberly Derling w polskim przekładzie wybrzmiewa znacznie lepiej niż w oryginale – może sugerować tajemnicę i zapowiadać emocjonującą lekturę: w ten sposób obyczajowy tom dla nastolatek zamienia się w mroczną relację.
Violet, uczennica przedostatniej klasy liceum, posiada niezwykłą zdolność odbierania ech zamordowanych istot: jako ośmiolatka odkryła zwłoki uprowadzonej dziewczyny, stale też natrafiała na zakopane zwierzęta. Sygnały, jakie odbiera od martwych nazywa echami. Z czasem orientuje się, że zabójcy noszą na sobie piętna: równie wyraźne jak echa ślady. Poza tym Violet jest normalną nastolatką, która właśnie uświadomiła sobie, że jej najlepszy przyjaciel, Jay, bardzo wyprzystojniał. O serce Jaya walczą jednak szkolne piękności, a i sam chłopak zachowuje się wobec Violet zupełnie jak dawniej – jest troskliwy i opiekuńczy, lecz nie traci głowy na widok dobrze znanej przyjaciółki. Ten motyw zepchnąłby na dalszy plan kwestię odczuwania ech – gdyby nie oś napędowa fabuły tomu. W małym miasteczku dzieje się bowiem coś złego: giną kolejne młode dziewczyny. Stają się one ofiarami seryjnego mordercy. Violet potrafi odczytać echa nieżyjących koleżanek – a to oznacza, że mogłaby rozpoznać zabójcę – jeśli sama wcześniej nie stanie się jego ofiarą.
Kimberly Derling połączyła w książce dwie wykluczające się często konwencje i, co ciekawe, zaprezentowała je z równą intensywnością. Idealizowane obrazy chłopaka równoważy portret mordercy (który co jakiś czas zabiera w książce na chwilę głos i znajduje się w centrum zainteresowania narratora), pierwsza miłość jednocześnie podsyca i łagodzi rozmiar zbrodni i panujący wszędzie strach. Autorka wykorzystała motyw paranormalny, by uniknąć konieczności sięgania do powieści detektywistycznych: Violet ma w sobie w końcu więcej z psa niż z prawdziwego detektywa, wyczuwa sygnały zbrodni zamiast żmudnie kompletować dane – ale autorce to wystarczyło do stworzenia pełnej grozy i nieprzewidywalności atmosfery. Napięcie thrillera pozwoliło Derling na obrazowanie wymarzonej prawdziwej miłości: Jay nie tylko jest chłopakiem bez wad – staje na wysokości zadania bez względu na to, co ma zrobić, zawsze znajdzie się w pobliżu i dyskretnie czuwa nad dziewczyną, kocha ją bardzo i żadne przeszkody nie są mu straszne w drodze do szczęśliwego związku. Nawet w powieści dla nastolatek byłoby to zbyt cukierkowe i zbyt idealne rozwiązanie – ale Kimberly Derling nie musi martwić się o przewidywalność czy przesadę w dawkowaniu słodyczy. Umożliwiają jej to proporcje między wątkami i umiejętność konstruowania scen zaskakujących. Mocno emocjonalnej opowieści towarzyszy w „Ukrytych” błyskawicznie zmieniająca się akcja: autorka podkręca ciągle tempo wydarzeń, a mimo to pozwala w lekturze cieszyć się subtelnie dobranymi uczuciami dwojga młodych bohaterów.
Jest tom „Ukryte” alternatywą dla literatury spod znaku paranormal. Jest powieścią klimatyczną, mroczną i straszną – ale nie odpychającą, wręcz przeciwnie: kusić będzie młodych czytelników także ładnymi opisami i sposobami prezentowania odczuć czy pragnień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz