Zysk i S-ka, Poznań 2010.
Opowieść zza kadru
Zwykle niewielu ludzi zastanawia się nad tym, jak powstają filmy przyrodnicze, do jakich poświęceń skłonni są ich twórcy i operatorzy – i w jaki sposób realizują oni wyjściowe pomysły. „Rzeka” Philippy Forrester jest taką właśnie opowieścią obok filmu – ale, co należy od razu zaznaczyć, obok filmu niezwykłego. Philippa Forrester, prezenterka telewizyjna, zakochała się zupełnie niespodziewanie w Charliem, autorze zdjęć do filmów przyrodniczych. Zakochała się w mało romantycznych okolicznościach i wbrew wcześniejszym niesnaskom – podczas wspólnego oglądania wydr. Wkrótce potem zamieszkała z Charliem w dawnym młynie nad rzeką, w miejscu, w którym często pokazywały się uwielbiane przez mężczyznę zimorodki. A następnym krokiem, wywołanym przez niespodziewane pojawienie się wydry, stało się marzenie o nakręceniu filmu. Filmu o rzece i jej mieszkańcach.
Ci, którzy nie mają w życiu żadnych pasji, nie zrozumieją zachowań Charliego i Philippy. Bohaterowie książki zrobią wszystko, żeby jak najlepiej poznać zwyczaje zwierząt, przybywających nad rzekę – i by zdobyć najciekawsze z możliwych ujęcia – to wymaga cierpliwości i wielu godzin ciężkiej pracy. A i tak wszystko zależeć będzie od szczęścia. Philippa i Charlie niejeden raz przekonają się, że nawet bez skomplikowanych logistycznych manewrów (plan zdjęciowy tuż za progiem domu) praca nad wymarzonym dokumentem pełna będzie nieprzewidzianych trudności. Tyle że w obliczu piękna przyrody wszystkie inne sprawy wydają się mniej ważne: ani urządzanie domu, ani perypetie związane ze zdobywaniem zlecenia na film, ani kwestie sprzętowe nie liczą się, gdy przed obiektywem rozgrywa się – na przykład – walka między dwoma zimorodkami. Albo gdy trzeba ratować małe kaczątko, zapomniane przez nieuważną matkę. Albo gdy obserwuje się wiewiórkę, która próbuje wykraść z karmnika dla ptaków orzechy. Philippa dzieli uwagę między prowadzenie domu, ciążę (a potem opiekę nad małym dzieckiem), a życie nad rzeką i zadania przy produkcji filmu. Zapomina o codziennych troskach, kiedy bada pozostawione przez wydry odchody. Cieszy się razem z Charliem z realizatorskich drobnych sukcesów i prawie traci z oczu świat. O cywilizacji przypomina sobie przy okazji porwanego przez rzekę samochodu – ale też na krótko.
„Rzeka” to opowieść zza kadru. Toczy się obok przygotowywanego filmu, a jej tematem stają się dwa nurty zagadnień. Po pierwsze – to spostrzeżenia dotyczące trudów filmowania nieobliczalnych zwierząt, po drugie – opowieść o życiu z dala od wielkich miast. U Forrester wszystko brzmi ciekawie – nie tylko prezentacje typowych pomysłów wydr czy norek, ale nawet słabo dotąd poznane zwyczaje kur i kaczek. Autorka proponuje komentarze pełne humoru i ciepła, a przy tym fachowe i rzeczowe. Dzieli się z odbiorcami swoim zachwytem, opowiada o tym, co stać się miało częścią filmowej historii i o tym, co do filmu nie weszło, pokazuje źródła własnych fascynacji i obiektywnie urzekające scenki. Jest przewodniczką po świecie obcym wielu czytelnikom, a przy okazji i gawędziarką niepozbawioną zmysłu ironii. Do rozbudowanych refleksji na temat nadrzecznej fauny dołącza jeszcze scenki z normalnego życia, zdominowanego przez namiętność do dzikiej przyrody. W całej książce, nawet w jej burzliwych partiach, daje się odczuć spokój i harmonię: kiedy autorka zatrzymuje się nad walką zwierząt o przetrwanie, i kiedy z okna domu z małym synkiem obserwuje wzbierającą rzekę. W tej książce wszystko jest podporządkowane tworzonemu właśnie filmowi marzeń, dziełu, które ma być inne niż dotąd znane filmy przyrodnicze.
Na uwagę zasługują tu także dynamiczne i plastyczne opisy rytuałów zwierząt – chociaż Forrester zachowuje lekki i nieco pamiętnikarski styl pisania, przy omawianiu zwyczajów mieszkańców rzeki zamienia się w profesjonalistkę i próbuje podzielić się z czytelnikami tym, co udało jej się zaobserwować i zrozumieć. Nie traci przy tym jednak radości obcowania z naturą – więc ta książka staje się jak dobry film przyrodniczy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz