Czytelnik, Warszawa 2011.
Zniewolenie
Świat, w który wprowadza swoich czytelników Philip Roth przez „Wzburzenie” nie jest światem spokojnym, chociaż zagrożenia dotyczą przeważnie skali mikro, mimo rozwijającego się w tle konfliktu koreańskiego. Marcus Messner, młody bohater tej powieści, jest synem koszernego rzeźnika, od początku przygotowywanym do ciężkiej pracy – i do widoku krwi, obrazu, którego nie może zaakceptować. Chłopak nie sprawia problemów: uczy się pilnie, rzadko spotyka się z dziewczynami, nie interesują go żadne rozrywki. Czas dzieli na naukę i pracę. Jednak to nie uspokaja jego ojca – stary rzeźnik nie może opędzić się od katastroficznych wizji, w których traci ukochane dziecko; jego troskliwość powoli zamienia się w obsesję. Marcus przed zaborczością ze strony rodzica ucieka na studia do innego miasta, lecz nie potrafi odnaleźć się w szkolnej społeczności. Tymczasem wojna toczy się dalej…
Philip Roth napisał książkę, w której kwestie żydowskie (lub szerzej – wyznaniowe) i aspekty seksualności zeszły na trochę dalszy plan, pozostawiając miejsce na literacką analizę buntu i wyobcowania. W jego ujęciu rytm codziennym wydarzeniom i pozornie zwykłym sprawom dojrzewania nadają pełne wściekłości słowa chińskiego hymnu, wzburzenie staje się wartością, która kieruje głównym bohaterem i nakazuje mu odrzucać skostniałe poglądy potencjalnych autorytetów. Marcus w swojej rzeczywistości próbuje być idealistą: wierzy w czystą i niewinną miłość, stara się być posłuszny wobec rodziców, ale jednocześnie spiera się z dziekanem i kolegami z akademika. Samotność to nie jedyna cena, jaką przyjdzie mu zapłacić za pragnienie spokoju i wolności.
„Wzburzenie” to powieść o zniewoleniu. Chłopak nie ma praktycznie szans, by pokierować swoim życiem tak, jakby chciał, mało tego – nie może nawet brać odpowiedzialności za własne błędy. Wina zawsze spadnie na kogoś innego – na chorego psychicznie ojca i udręczoną matkę, na wybrankę serca, którą powinni zająć się psychiatrzy, na spokojnego współlokatora, czy na akademickich dręczycieli. Marcus uzależniony jest od innych, chociaż na taki stan rzeczy się nie zgadza: nie może jednak nic zmienić, jego drobne buntownicze gesty nie przyniosą poprawy sytuacji, mało tego – nie zostaną nawet dostrzeżone przez odpowiedzialnych za taki stan rzeczy. Młody chłopak zostaje pozbawiony szansy na dorosłość – co pogłębia tylko jego frustrację.
Przez dużą część książki akcja rozgrywa się dość spokojnie, dramaturgii nadają jej kolejne konflikty, istotne dla samego bohatera – bądź bunty na szerszą skalę (Orgia Białych Majtek), a odwrócona perspektywa sprawia, że na długi czas blednie groza wojny. Tyle że piekła, które zapewniają sobie nawzajem postacie, bez większego trudu dałoby się uniknąć: źródła większości problemów znajdą się w psychice bohaterów. U Rotha łatwo – zbyt łatwo – zacząć wydawać pochopne sądy, tymczasem prosta opowieść obyczajowa staje się tylko atrakcyjną przykrywką dla dramatów natury psychologicznej. We „Wzburzeniu” to właśnie podskórna warstwa tekstu najbardziej przyciąga, kusi i przeraża. Ale i od strony literackiej Roth proponuje powieść piękną: mocno rozbudowane zdania urzekają swoją płynnością – i prostotą, mimo pozorów stylistycznych komplikacji.
Jest „Wzburzenie” książką, która łączy atrakcyjną dla zwykłych czytelników fabułę z podwojonym przekazem, literackość z wewnętrznym niepokojem. Historia Marcusa Messnera zrobi na odbiorcach spore wrażenie – ale równie silne emocje wywołać mogą polekturowe refleksje.
Bardzo bym chciała zapoznać się z tą książką, zwłaszcza po tej recenzji, ale cena, której życzy sobie Czytelnik za to maleństwo łamie mi serce :/
OdpowiedzUsuń