wtorek, 22 marca 2011

Krystyna Stawczyk: Czas zerwanych kotwic

Zysk i S-ka, Poznań 2011.

Inaczej o szczęściu

Niby Krystyna Stawczyk podąża szlakiem wytyczonym przez dziesiątki autorek literatury kobiecej, a jednak pozwala swojej ścieżce zarosnąć, prowadzi ją przez afrykańskie bezdroża i polskie góry, bawi się motywami i wplata do opowieści wariacje na tematy znane. Jednym słowem: chociaż z pozoru przypomina pozycje z półki dla pań, miejscami nawet pozwala odkryć ślady własnych czytelniczych fascynacji, do końca pozostaje lekko osobna.

Bohaterka „Czasu zerwanych kotwic”, Katarzyna, ma już czterdzieści lat. Niedawno, po rozwodzie, wróciła z Republiki Południowej Afryki i zamieszkała w podpoznańskich Wirach, a szczęścia w miłości zaczęła – bezskutecznie – szukać na portalach randkowych. Podczas pobytu w górach zauważyła pewnego interesującego mężczyznę, który, przy bliższym poznaniu, okazał się niewart uwagi (w odróżnieniu od jego nijakiego z pozoru kolegi – tu trochę autorka przestała panować nad pisarską materią, ów kolega od początku zdradza cechy idealnego faceta). Były mąż postanawia spróbować zejść się z Katarzyną, zaprasza ją na urlop do Afryki – tyle że kobieta na każdym kroku znajduje ślady obecności jego ostatniej partnerki, przyczyny rozbicia związku. Przed Katarzyną seria niełatwych wyborów, wzbogacona o trochę ciekawych wiadomości.

Krystyna Stawczyk do serca wzięła sobie porady o tym, że aby pisać, autor w wybranych przez siebie dziedzinach musi wiedzieć więcej niż odbiorca. W dwóch elementach autorka nie pozwala się czytelnikom zdystansować: w opisie afrykańskich realiów, wypraw i scen – oraz w opowiadaniu o minerałach. Wyprawy po ciekawe skałki kończą się zwykle bardzo fachowymi (co nie znaczy, że nudnymi) rozmowami, egzotykę Czarnego Lądu da się w lekturze wyczuć. Te specjalistyczne komentarze dość dobrze wtapiają się w książkę, nie psują lektury, za to czynią ją oryginalną. Zdarza się natomiast (może dwa razy w całej opowieści), że bohaterka przestaje panować nad wypowiedziami i wplata w zwykłe plotki przydługie traktaty na tematy obyczajowe, a jej rozmówczynie cierpliwie i bez uwag czekają na finał. Tego typu rozprawki bezpieczniej wbudowywać po prostu w narrację, nie rozbija się wówczas rytmu historii i jej wiarygodności.

Na początku Katarzyna wydaje się być mocno egzaltowana, zachowuje się chwilami jak niestabilna emocjonalnie nastolatka – ale autorka szybko odzyskuje nad nią panowanie i to, co w pierwszej chwili najbardziej rzucało się w oczy, przestaje razić: przegrywa w uwadze odbiorczyń z rozwijającą się dość żywo fabułą. Stawczyk proponuje powieść dla kobiet wolną od taniego sentymentu, lekko odchodzącą od typowych rozwiązań i kuszącą za sprawą indywidualizmu głównej bohaterki. Nie trzyma się kurczowo jednego tematu, pozwala na powiązanie ze sobą kilku niezależnych wątków (chociaż w pewnym momencie zapomina o synu Katarzyny) – i pisze tak, że powieść da się z przyjemnością czytać.

Zdarzyło się autorce nawet (szkoda, że dość późno, pod koniec tomu) budowanie sytuacji komicznych, nawiązujących trochę do scen z „pracowni” w pierwszych powieściach Joanny Chmielewskiej. Chciałabym w następnych utworach tej autorki zobaczyć jeszcze więcej tej lekkości, która umożliwia bohaterom przekomarzanie się i dowcipne puentowanie zabawnych sytuacji. Ma Krystyna Stawczyk potencjał, musi go teraz tylko wykorzystać.

Powieść rozrywkowa dla pań, nieco inna niż sztampowe publikacje. „Czas zerwanych kotwic” to książka, po którą można sięgnąć dla zabicia czasu bez obaw, że zamieni się w mdławe romansidło.

3 komentarze:

  1. Anonimowy10/8/11 23:00

    Bardzo mi się podobała książka. Jest interesująco napisana z ślicznymi opisami kultury i krajobrazu Południowej Afryki. GORĄCO polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobała mi się, momentami trudno odłożyć. Książka na relaksowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy11/8/11 12:29

    Przyjemna lektura, szczerze polecam

    OdpowiedzUsuń