Media Rodzina, Poznań 2010.
Był sobie człowiek
Do tematów niezmiennie intrygujących maluchy należą tajniku ludzkiego ciała. Zanim jednak uczniowie podstawówek zaczną na biologii poznawać budowę człowieka, sięgnąć mogą po kieszonkową publikację z serii „Pixi. Ja wiem!” napisaną przez Isabelle Erler. „Moje ciało” to bardzo krótki przewodnik po wnętrzu ludzkiego ciała – autorka w ogromnym skrócie opowiada dzieciom o układzie kostnym, mięśniach, skórze i włosach, zmysłach, mózgu, układzie krwionośnym, zębach, układzie pokarmowym, narządach rozrodczych i innych ważnych organach (wątroba, żołądek, nerki, pęcherz czy śledziona). Oczywiście nie ma tu miejsca na drobiazgowe prezentowanie wszystkich procesów zachodzących w organizmie, Erler podaje tylko najbardziej ogólne wiadomości, które w zależności od odbiorcy, zaspokoją bądź rozbudzą ciekawość dzieci.
Isabelle Erler stawia na przydatne maluchom informacje, myśli kategoriami małego, odkrywającego świat człowieka, zadającego wciąż pytania o przyczyny rozmaitych zjawisk. Tłumaczy między innymi, jak to się dzieje, że zginamy i prostujemy rękę, co daje nam skóra (i dlaczego niektórzy ludzie mają ją ciemną, a inni jasną). Pokazuje różnice między białymi i czerwonymi krwinkami, a na marginesie swoich wywodów przemyca też treści pedagogiczne („Z uwagi na to, że uszkodzone szkliwo nie odnawia się, o zęby trzeba dbać i regularnie chodzić do dentysty”). Sprawia, że małym odbiorcom łatwiej będzie pojąć kolejne codzienne czynności i uświadomi dzieciom potencjał tkwiący w organizmie. Zdarza się, że niektóre – zwykle w odniesieniu do rzeczywistości mniej atrakcyjne – informacje przekuwa Erler na emocjonalne komentarze („co by to było, gdybyśmy na chwilę zapomnieli oddychać?”).
Do lekkiego stylu pisania autorki dostosowuje się też ilustrator książeczki, który „poważne” motywy próbuje ożywiać i przez pouczające obrazki przyciągnąć maluchy do czytania. I tak na przykład szkielet ma na stopach trampki, a w ręku trzyma deskorolkę – nie dla ukazania ponurego memento, a dla oddalenia grozy, wprowadza w ten sposób Friederike Rave do tomiku trochę uśmiechu, niezbędnego przecież w wydawnictwach edukacyjnych dla najmłodszych. Przy opisywaniu mięśni pokazuje dzieciaka, który stroi głupie miny do odbiorcy. Nie podoba mi się za to rysunek podpisany jako „widok niektórych mięśni twarzowych” – wprawdzie przy wyobraźni małych odbiorców obrazek wystarczy: ale jest zbyt ogólnikowy, by traktować go jako pomoc naukową. Rave wie dobrze, że musi zaintrygować maluchy – i na przykład rozrysowuje, które smaki odbieramy za pomocą których części języka. To może stać się punktem wyjścia do ciekawych doświadczeń i znakomicie zachęca do podjęcia lektury. Krwinki natomiast w ujęciu ilustratora wyglądają niemal jak wyjęte z kreskówkowego serialu „Było sobie życie” – to komiksowe postacie, mało skomplikowane organizmy z uśmiechniętymi buziami.
W „Quizie Pixi” – jednym ze stałych elementów książeczek serii „Pixi. Ja wiem!” pojawia się mnóstwo zabawnych odpowiedzi – medyczne nazwy narządów ciała „zależą od preferencji lekarza – każdy wymyśla te nazwy sam”, człowiek nie potrafi zmysłami wyczuć zadania domowego, „w ciele człowieka nie płynie krew lecz mleko”, a powieki służą człowiekowi do tego, żeby „skutecznie robić piękne oczy” lub „żeby było co malować tuszem”. Oczywiście klucz podany na końcu testu umożliwia takie zabawy – żadne z dzieci nie zostanie utwierdzone w niewłaściwym mniemaniu.
„Moje ciało” to jedna z lepszych książeczek serii „Pixi”. Napisana przystępnym językiem, niepozbawiona poczucia humoru, przedstawia zagadnienia tak, by zainteresować dzieci, a jednocześnie nie zmęczyć ich nadmiarem niepotrzebnych – lub trudnych do zapamiętania – wiadomości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz