środa, 3 listopada 2010

Megan Abott: Koniec wszystkiego

Prószyński i S-ka, Warszawa 2010.


Koszmar miłości

Do lektury „Końca wszystkiego” zachęca hasło „odważna opowieść o przyjaźni, obsesji i zbrodni”. Można jeszcze do określenia tej książki dodać najważniejsze – „pięknie opowiedziana”, bo na pierwszy plan wysuwa się nie tyle sensacyjna fabuła i trudny temat, co literacki, urzekający język o znakomitym rytmie i niebywałej delikatności, język, który kojarzy się raczej z literaturą piękną starej daty niż historią mrożącą krew w żyłach. Megan Abott dzięki doskonałemu wyczuciu fraz i nastawieniu na sycący choć wyrafinowany opis może ze swoimi czytelnikami zrobić wszystko: jej powieść jest magiczna i nie można się od niej oderwać.

W niewyjaśnionych okolicznościach ginie trzynastoletnia Evie. Jej najbliższa przyjaciółka, Lizzie, próbuje pomóc policji i rodzinie Evie w odnalezieniu dziewczynki – przypomina sobie coraz więcej dziwnych szczegółów – strzępki rozmów czy wiadomość o starszym mężczyźnie, który co noc czekał pod oknami Evie. Także na własną rękę próbuje dokonywać odkryć – i czasami wyniki amatorskiego śledztwa musi przedstawiać przy uciekaniu się do drobnych kłamstw. Chodzi jednak tylko o to, by ocalić Evie. Wątek zaginionej nastolatki rozszczepia się na dwie części – jedną stanowią przeżycia uprowadzonej dziewczynki, jej motywacje i oceny. Drugą – ledwo zarysowana fascynacja Lizzie ojcem Evie. Megan Abott nie zapomina także o kreśleniu skomplikowanych rodzinnych relacji – portretuje starszą siostrę Evie, jej porozumienie z ojcem i konflikt między bohaterkami. Cała ta powieść aż kipi od emocji – emocji niebanalnych i rzadkich w literaturze współczesnej. Lizzie i Evie wchodzą w wiek dojrzewania, zaczynają odkrywać fascynację ciałem, smak pierwszych zauroczeń i niemożliwe do spełnienia pragnienia. Przestają być dziećmi, co nie zawsze zauważa otoczenie.

Narracja jest w książce prowadzona przez Lizzie, lecz nie będzie to opowieść trzynastolatki: Lizzie opowiada o dawnych wydarzeniach z perspektywy czasu, lecz żeby zachować pozory dziania się akcji tu i teraz poszczególne fakty z przeszłości relacjonuje w czasie teraźniejszym. Opowiada niezwykle plastycznie – to od pierwszych stron robi wrażenie. Dzięki stylowi idealnie kształtującemu treść i nadającemu jej dodatkowej poetyckości czy wrażliwości czytelnicy będą mogli odbierać fabułę bardziej intensywnie – i skupiać się nie tylko na sekwencjach zdarzeń, ale i na przeżyciach młodych bohaterek, uwikłanych w nie zawsze zrozumiałe dla nich samych fakty. Megan Abott akcentuje porozumienie między dziewczynkami – jeszcze niezmącone przez dorosłe intrygi – i pęknięcie w tej przyjaźni, zapoczątkowane przez wtajemniczenie Evie. Zbiegające się w zakończeniu wątki przyniosą serię zaskoczeń, ale też doprowadzą do zadania odważnych pytań.

Tym, co Megan Abott wyróżnia na księgarskim rynku, poza narracją, która urzeka i trudną tematyką (kuszący był zapewne stereotyp lolitki, lecz autorce udało się od niego odejść), jest połączenie sensacyjności w szkielecie fabularnym powieści (porwanie, śledztwa, samobójstwo, konflikty, które na zawsze pozostaną tajemnicą, cierpienie i wyrzeczenia) z konwencją powieści obyczajowej, a momentami nawet romantycznej – w prezentowaniu akcji. Megan Abott zwraca uwagę na uczucia dziewczynek, ich dojrzewanie do miłości i pożądania, niezdecydowanie, nadzieję, strach i rozpacz. Wszystkie te elementy zostają wyostrzone dzięki nietypowemu kontekstowi, ale też nie dominują nad całością właśnie przez połączenie z sensacyjno-kryminalnym scenariuszem.

„Koniec wszystkiego” to książka niepodobna do innych, drażniąca i niepokojąca przez motywy, które podejmuje – ale też łagodząca i spokojna przez dźwięczny tok opowieści. Nawet ci odbiorcy, którzy w literaturze sensacyjnej nie gustują, będą „Końcem wszystkiego” zachwyceni. To książka, jakich ciągle nie ma się dosyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz