WAM, Kraków 2010.
Magia świąt
Kiedy zbliżają się święta Bożego Narodzenia, kilka tygodni wcześniej rozpoczyna się marketingowy szał. Wystawy nabierają świątecznych akcentów, a w reklamach pojawiają się bożonarodzeniowe motywy. Im bliżej świąt, tym więcej Bożego Narodzenia w programach telewizyjnych… Wyliczać można jeszcze długo – ale objawy świątecznej gorączki poznał chyba każdy. Wydawnictwa nieco rzadziej decydują się na publikowanie opowiastek tematycznych – wiąże się z tym spore ryzyko: popyt na tytuły „świąteczne” wytwarza się tylko raz w roku i trwa niezwykle krótko. Najlepiej w tym wypadku sprawdzają się krótkie i nastrojowe bajki dla dzieci.
Mariola Peisert proponuje dzieciom bardzo klasyczną w formie opowiastkę, o prostej, jednowątkowej fabułce, wzruszającą i ciepłą. Oto śnieg zasypuje drogi i domy, odcinając od świata rodzinę bohaterów, biedną, ale szczęśliwą. W wigilijny poranek okazuje się, że dorośli nie mogą nawet pojechać po choinkę. To martwi dzieci, oczekujące niezwykłej atmosfery, na którą składa się między innymi pięknie przystrojone drzewko. I pewnie te święta rodzina zapamiętałaby jako czas bez bożonarodzeniowych ozdób i symboli, gdyby Franek, najstarszy z rodzeństwa, nie wybrał się z dziadkiem po drzewo na opał. Bo w lesie, przywalony połamanymi gałęziami, leżał… najprawdziwszy renifer. Bohaterowie oczywiście postanowili mu pomóc, nie wiedząc, że ratują właśnie renifera z zaprzęgu Świętego Mikołaja. Akcja ratunkowa trwa długo i pełna jest dramatyzmu – nie dość, że nie wiadomo, czy uda się uratować zwierzę, to jeszcze sytuację utrudnia padający śnieg. Nikt nie spodziewa się (oczywistego dla dorosłych) zakończenia – opowiastka dostarczy zatem sporo wzruszeń i dobrych, pięknych emocji – dokładnie takich, jakich oczekuje się od bożonarodzeniowych historii. Mariola Peisert nie sili się na gmatwanie wydarzeń, nie próbuje komplikować fabuły. Z góry wiadomo, że historia musi skończyć się dobrze: w końcu ciepły optymizm to składnik nieodłączny świątecznych fabuł. Ale i tak maluchy będą przeżywać przygody Franka, jego dziadka i renifera, będą czuć strach, kiedy ranne zwierzę przymknie oczy, i radość – gdy renifer wyzdrowieje i pomoże – dla odmiany – bohaterom, dostać się do domu. Za dobre serca Franek i dziadek zostaną nagrodzeni, a magia świąt objawi się po raz kolejny – w małym, drobnym cudzie. Mariola Peisert tworzy książeczkę dobrze wpisującą się w konwencję wigilijnych historii, a przy okazji nieco odświeża schematy – nie sięga po motywy oczywiste i wyeksploatowane, nie pozwala na skrzywdzenie Świętego Mikołaja, czyli postaci dla dzieci szczególnie ważnej. Dba przy tym o klimat opowieści – główną rolę grają tu symbole i motywy zarezerwowane dla Bożego Narodzenia.
Atmosferę stworzoną przez Mariolę Peisert podsyca i umacnia Jolanta Adamus-Ludwikowska. Jej rysunki to chyba ideał bożonarodzeniowych grafik, wzorzec ilustracji do świątecznych wydań. Obrazy wypełniają zawsze parzyste strony, są baśniowe i bardzo kolorowe, a przy tym starannie dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Plamki śniegu i blask światła to stale powtarzające się elementy. Pejzaże, które proponuje Adamus-Ludwikowska mogą oczarować każdego, bez względu na wiek. Ilustracje nie są przesłodzone, a doskonale zharmonizowane, przemyślane i trafne. Dzieje się na nich wiele, a Jolanta Adamus-Ludwikowska sięga nie tylko po ujęcia o szerokim planie, robi też zbliżenia na twarze postaci. Dzięki niej bohaterowie rzeczywiście ożywają w wyobraźni odbiorców. Każdą stronę z tekstem okala świąteczny motyw jemioły – to także będzie się podobać dzieciom i ich rodzicom, bowiem nadaje całości świątecznego klimatu.
„Renifer Świętego Mikołaja” to cudowna, ciepła, wigilijna opowieść dla maluchów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz