środa, 6 października 2010

John Wray: Jazda

WNK, Warszawa 2010.

Pościg

Will ma szesnaście lat, a przed sobą ważną misję: musi uratować świat. Tylko on może to zrobić, bo tylko on jest świadomy niebezpieczeństwa. Zauważył wtłaczane w niego ciepło, co dało mu podstawy, by zbudować sobie teorię o zbliżającej się nieuchronnie apokalipsie. To nie scenariusz filmu s-f czy komiksu o superbohaterze – a kanwa powieści „Jazda” Johna Wraya. Will cierpi na schizofrenię i bywa niebezpieczny dla otoczenia – kiedyś omal nie pozbawił życia swojej koleżanki, często zachowuje się agresywnie. Zwłaszcza że udało mu się oszukać lekarzy i zaprzestać przyjmowania większości leków – które wyzwalały w nim niebezpieczne ciepło. Will wie, że by zahamować zbliżającą się tragedię, musi się poświęcić: ratunkiem dla całego świata ma być stosunek seksualny, który Will musi odkryć natychmiast. Chłopak błąka się w sieci tuneli metra, by znaleźć jakąkolwiek partnerkę, wreszcie odnajduje Emily, do której nie powinien się zbliżać. W tym samym czasie na powierzchni matka Willa jest przesłuchiwana w sprawie syna. Tylko ona może rozszyfrować pozostawione przez niego wskazówki i pomóc w schwytaniu Willa. Jednak Violet nie zgadza się z twierdzeniem, że jej dziecko mogłoby komukolwiek zaszkodzić. Nie dopuszcza do siebie faktów, a wyjaśnienie takiej postawy będzie z pewnością zaskoczeniem.

„Jazda” to książka napisana w rytmie pociągu. Stukot kół zastępują tu pojawiające się po sobie z regularną częstotliwością sekwencje z działań Willa oraz z zadań, przed którymi staje jego matka. W powieściowym tu i teraz liczą się dwie sprawy: dla chłopca – znalezienie kobiety, z którą będzie mógł odbyć stosunek seksualny i zyskać upragniony spokój, uciszając gnieżdżące się w głowie głosy i postacie. Dla matki – zapewnienie dziecku ochrony, która obejmuje także ratunek przed aktem seksualnym. „Jazda” napisana jest także w rytmie pościgu, bohaterowie przez cały czas przemierzają pewien dystans, a na odległości z przestrzeni nakładają się odległości mentalne – droga wyznacza przemiany osobowości i charakterów. John Wray wyrysował to z niebywałą precyzją, nałożył na siebie dwie ścieżki, wykorzystał wpływy z powieści detektywistycznych i sensacyjnych, jako niezbędną dla psychologizmów przykrywkę – ale nie otarł się nawet o kicz czy o charakterystyczną dla wytworów kultury masowej rozrywkę. Ta powieść cechuje się ogromną dramaturgią, nasyceniem emocjonalnym, które wymyka się prostemu poznaniu. Choroba Willa pozwala na wprowadzanie do historii elementów z pogranicza oniryzmu – ale przecież już sam pobyt w podziemnych i niezwykłych „krainach” nosi w sobie znamiona snu – tak przynajmniej został w książce przedstawiony.

Nie ma tu jednoznacznych ocen, nie wiadomo do końca, jak klasyfikować postacie i czy umysł schizofrenika nie przekazuje mu przypadkiem cząstki prawdy, niedostępnej zwykłemu człowiekowi. John Wray potrafi wplątywać swoich bohaterów w naprawdę trudne do rozwikłania relacje, a przy tym sugestywnie prezentować budowany na potrzeby tomu świat. Jest tu sporo z klimatów rynsztokowych, z marginesu, z nizin społecznych – a jednocześnie pojawiają się historie, które podają w wątpliwość sens postrzegania rzeczywistości jako obskurnej i nieprzyjaznej – chyba na tych prestidigitatorskich wyczynach narracyjnych opiera się duża część hipnotyzującej jakości książki.

John Wray to zręczny opowiadacz historii, która mogła przybrać na przykład kształt thrillera – dzięki jednak rozmaitym narracyjnym i podporządkowanym im fabularnym sztuczkom przekuł całość na książkę piękną, wielopoziomową i mało przewidywalną. W takim wykonaniu „Jazda” staje się lekturą wartościową: w końcu nie chodzi tu o opowiedzenie prostej historyjki ku uciesze tłumów. „Jazda” to powieść warta uwagi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz