czwartek, 23 września 2010

Olga Tokarczuk: Anna In w grobowcach świata

Znak, Kraków 2006.


Futurystyczne cmentarzysko

W Krótkiej historii mitu, eseju otwierającym serię „Mity”, Karen Armstrong napisała: „nigdy nie ma jedynej, ortodoksyjnej wersji mitu. Stosownie do zmian naszej sytuacji musimy nasze historie opowiadać inaczej, aby wydobywać z nich ponadczasową prawdę”. Do współczesnych autorów, reinterpretujących wierzenia antyczne dołączyła teraz Olga Tokarczuk, powieścią Anna In w grobowcach świata.
Książka czerpie z jednego z najstarszych przekazów – z opowieści o sumeryjskiej bogini Inannie. Inanna zeszła do podziemi, aby pokonać swą siostrę – panią śmierci. Z wyprawy wróciła zwycięsko. Ten mit, wielokrotnie modyfikowany, kształtowany przez wyobraźnię pokoleń i kształtujący inne przekazy, posłużył Oldze Tokarczuk do stworzenia kanwy na wpół współczesnej historii o uniwersalnych zachowaniach i lękach człowieka. Poza nim do budowania historii przyczyniły się też inne mity. Poza nimi – starożytne teksty literackie (na przykład Hymn do Inanny autorstwa Enhuduanny).
U Tokarczuk Anna In również kieruje się do podziemi, do królestwa śmierci, którym włada jej siostra. Z rąk pani mroku ponosi śmierć. Wierna przyjaciółka, Nina Szubur, czekająca przy bramie, spieszy Annie In z pomocą – odwiedza ojców bohaterki, jej kochanków i przyjaciół i szuka sposobów na przywrócenie Anny In do życia. Uwolnienie Inanny warunkowane jest dokonaniem okrutnej zamiany – zastąpieniem kobiety przez kogoś z żyjących przyjaciół.
Powieść Olgi Tokarczuk to zestawienie dwóch odrębnych światów, połączenie nadzwyczaj silnie kontrastujących ze sobą obrazów: z jednej strony mamy tu futurystyczne miasto, groźne, przerażające i obce – ale przez to fascynujące; z drugiej strony – świat podziemi – zimny, złowieszczy. Miasto to rzekoma współczesność. Kraina umarłych jest powrotem do mitologicznej tradycji i przeszłości.
Metropolia w wizji pisarki przypomina poetyckie rozwiązania Miłosza z Orfeusza i Eurydyki. Kiedy Orfeusz schodził do Hadesu, „szedł labiryntem korytarzy, wind. / Silne światło nie było światłem, ale ziemskim mrokiem. / Elektroniczne psy mijały go bez szelestu. / Zjeżdżał piętro po piętrze, sto, trzysta, w dół”. U Tokarczuk „miasto unosiło się w górę, na metalowych filarach, na ogromnych, pustych w środku kolumnach, czasem ażurowych, czasem pełnych klatek schodowych i szybów wind”, „miasto jest pionowe i pnie się w górę”. Podróż do wnętrza świata, podróż Anny In i Niny Szubur, przypomina również wędrówkę Orfeusza – „jedziemy chyba ukośnie w dół, tego jednak nie wiemy, w windzie są tylko lustra. Okna nie pokazałyby więcej – tylko węzły trakcji, nieskończone tunele. Splątane kable, transformatory, małe windy towarowe, pocztowe rury, wszechświat, który składa się z linii”. W mieście nie ma miejsca na promienie słoneczne – zamiast tego wszędzie porozmieszczane są lampy i neony. Sztuczność oraz technicyzacja życia mają stać się kontrastem dla mitu. Zurbanizowana przestrzeń i śmiałe rozwiązania architektoniczne przenoszą mit w zwyrodniałą współczesność, a nawet – w przyszłość.
Olga Tokarczuk sprawnie łączy świat wyobrażeń antycznych z wizjami jutra. Mimo tej opozycji krainy się przenikają, autorka zauważa zresztą „w języku, w którym piszę, przeszłość i przyszłość różnią się tylko jedną samogłoską”. W Annie In możliwa jest wędrówka między światami, możliwe jest przekraczanie niektórych granic. Historia stała się wyzwaniem rzuconym ostateczności i nieodwracalności śmierci. Korowody demonów opuszczają wraz z Anną In podziemia i plądrują miasto. Ojcowie Inanny i jej matka – twórczyni ludzi, to przedstawiciele „bogów”, przebywający na ziemi. Metropolia wyrasta na ruinach, na cmentarzysku świata.
Ale już podziemia są ukłonem w stronę przeszłości – ponure, ciemne, zimne i wilgotne tereny, porośnięte szarym mchem. Drzwi do krainy umarłych obracają się tylko w jedną stronę. Tu nie dociera technika, „grobowce są poza zasięgiem każdej sieci, żadna poczta nie ma odwagi obsługiwać tego adresu, żadne kable nie wplatają grobowców w swoje komunikacyjne warkocze”.
Mity przekazują uniwersalne wartości i prawdy o rzeczywistości. Tokarczuk znakomicie podkreśla współczesną degradację międzyludzkich relacji czy kontaktów. Doskonałe kreacje ojców Anny In i kochanków bohaterki to demaskacja obłudy, zakłamania i niesprawiedliwości współczesnego świata. A jednocześnie – paradoksalnie – świadectwo wierności, oddania i przyjaźni. Co jest silniejsze – zło i oszustwa? Czy zwycięży sprawiedliwość? Odwieczny lęk człowieka przed umieraniem znalazł odzwierciedlenie w książce i chociaż „podziemia” budzą lęk, są przecież niezwykłe i fascynujące – „nagie ściany, na których zacieki rysują piękne akwarele, brunatne i szare; rzeźby słonych stalagmitów, systemy sal, gdzie na sufitach niewprawną ręką zmarli malują uparcie rozgwieżdżone niebo, ale żółta farba z gwiazd łuszczy się i odpada do wody”. Powieść kryje w sobie wiele niedopowiedzeń – niektóre pochodzą z przekazów mitologicznych – jak choćby tajemnica kosza bogini Ninmy, połączona z opowieścią o Demeter. W posłowiu pisarka prezentuje swoją wędrówkę po zbiorach mitów – jednak kilka zagadnień nie zostanie wyjaśnionych.
Olga Tokarczuk napisała Annę In językiem nie do końca przezroczystym, ale śpiewnym i pięknym. Uwagę czytających przykuwają powtórzenia, melodyjność, imitowanie oralności. Dzięki stosowanym rozwiązaniom narracyjnym przez tę opowieść płynie się, zagłębiając wciąż w nowe wątki mitologiczne. „Świat składa się z punktów widzenia, ja jestem jednym z nich” – pisze autorka i niczym wędrowny aoid snuje pieśń o Annie In i dzielnej Ninie Szubur, pieśń o obojętności i hipokryzji, o braterstwie i przywiązaniu, o strachu i odwadze.
Powieść Tokarczuk to nie tylko polski wkład w rozwój serii reinterpretującej mity, ale także wzruszający i intrygujący przekaz o nas – o ludziach z przełomu XX i XXI wieku. „Mitologia, podobnie jak poezja i muzyka, powinna otwierać nas na zachwycenie, nawet w obliczu śmierci i grozy zagłady. Jeśli mit przestaje funkcję, to znaczy, że umarł i stracił swą użyteczność” – pisze Karen Armstrong. W Annie In mit sprzed czterech tysięcy lat na nowo ożywa i prezentuje ponadczasową prawdę o człowieku.

("Śląsk" 2007, nr 3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz